~~MAROU~~
– MAROU! – słyszę dobrze znany mi kobiecy głos, który może należeć tylko do jednej osoby – Haniel. To mógł być szczęście, że pierwszym Aniołem, jakiego spotkałem była Haniel. Nie obawiałem się archanielicy, bo wiedziałem, że mnie nie skrzywdzi. Przecież się znaliśmy, więc dlaczego miałaby to zrobić? Pozbawić mnie życia? Już prędzej mogłaby pozbawić życia Samaela...
– Marou, och Marou! – Haniel jak zawsze zachwycała swoją urodą. Dlaczego to nie ona mogła zostać moją Przeznaczoną? Pisnęła przerażona, widząc mój stan.
– Twoje skrzydła! – krzyknęła przerażona – J-jak? Gdzie twój Przeznaczony? – pyta i rozgląda się po okolicy. Obawia się go?
– Ja n-nie wiem – odpowiadam, stając na równe nogi. Chwieję się i gdyby nie Haniel runąłbym na ziemie ponownie. Jestem takim głupcem! Dlaczego oddaliłem się od Sa'ela? Nie powinienem, ale... To wszystko mnie przeraża i napawa niepokojem. Mój dotychczasowy świat runął w jednej chwili.
– Spokojnie Marou. Musisz uciekać... Kamael i jego armia, szukają cię. Jesteś w niebezpieczeństwie, uznali cię za niebezpieczne wynaturzenie. Ja powinnam teraz ciebie zabić, ale... – nie skończyła, ponieważ jej głowa została odcięta. Krew trysnęła na moją twarz, a ja stłumiłem krzyk. Nie mogłem krzyczeć, jeśli Kamael jest w pobliżu, to oznacza kłopoty. Ciało Archanielicy upadło, a ja ujrzałem przed sobą Samaela, który dzierżył w dłoni swój Anielski Miecz.
– Coś ty uczynił?! – załkałem, widząc, co zrobił mój ukochany. Dlaczego? Dlaczego nie pozwolił jej odejść? Nie chciała mnie skrzywdzić! Wiedziałem o tym! A jednak on ją zabił!
– Musiałem... Przepraszam – mówi i podchodzi do mnie. Obejmuje mnie, a ja cały drżę; ze strachu.
– Była twoją przyjaciółką? – stwierdza – Zdaje sobie sprawę, że teraz możesz mnie nienawidzić, ale nie masz już przyjaciół... Oni wszyscy to nasi wrogowie... – odsunął mnie od siebie i spojrzał na ciało Haniel – To był jedyny ratunek dla jej duszy.
– Co masz na myśli? – pytam kiedy Samael próbuje pozbyć się krwi z mojej twarzy.
– Ostrzegła cię o zbliżającym się niebezpieczeństwie, swojego wroga... W dodatku próbowała sprzeciwić się rozkazom Michaela. Twoją przyjaciółkę czekał tylko upadek – mówi spokojnie. Czy naprawdę taki los mógł czekać Haniel? Czy naprawdę nie było innego wyjścia?– Kamael to kawał podłego skurwysyna, nie znosi ludzi sprzeciwiających mu się, nawet jeśli Haniel nie zrobiła nic złego. Oboje wiemy, że jesteśmy w niebezpieczeństwie – dodał.
– Nie boisz się? – pytam cicho.
– Nie, dopóki ty jesteś obok... Szaleję gdy nie ma cię przy mnie. Nie boję się śmierci z rąk moich braci, czy sióstr...
– Ale zdrada... – usta Samaela skutecznie mnie uciszają.
– Wydałem na siebie tę karę w momencie, którym darowałem ci życia – szepcze i muska moje wargi.
– Musimy odejść – mówię, przerywając pieszczotę – Jeśli Kamael jest w pobliżu...
– Zabiję skurwysyna... – posyłam mu pełne podirytowania spojrzenie – Ale jego pachołki pewnie znieśli, by nas z powierzchni ziemi? – mówi ze złośliwym uśmiechem, łapie moją dłoń – Chodźmy i znajdźmy jakieś miejsce na nocleg.
Powinienem go nienawidzić, w końcu Samael nie pierwszy raz uświadamia mnie, że jest mordercą. Zabił moich rodziców, teraz Haniel jedyną osobę, która tak naprawdę obchodził mój los. Była dla mnie jak starsza siostra.
CZYTASZ
Trylogia Soul Journey: Heaven is where you are. Tom I.
Short StoryMarou jest Aniołem, a Samael Upadłym Aniołem. Mimo różnic są sobie Przeznaczeni. Początkowa niechęć szybko przeraża się w większe uczucie, na które nie mają oboje wpływu. Zdając sobie sprawę z zagrożenia, jakie ich czeka, postanawiają złamać zasad...