fünf

392 15 11
                                    

Gdy ktoś dobijał się do drzwi Taehyunga byłem prawie pewny, że to Somin z Jeonggukiem. Właśnie, jeśli o nim mowa, to go nie było, co mnie zdziwiło. Czarnowłosa była sama. Wpuściłem ją do swojego mieszkania, od razu pokazując jej tymczasową sypialnię. Jak dla mnie nie było tak źle, nawet się z nią dogadywałem, na tyle ile musiałem. Może jakoś po dziesiątej zadzwonił mój telefon. Od razu się na niego rzuciłem, odbierając.

- Halo? Tae, to ty?

- Tak, głupku, to ja. Przetrzymają mnie do czwartku. Dasz siebie radę z Somin? Chciałem szybciej wyjść, ale lekarz powiedział, że szybciej mnie nie puści, nawet jeśli zgłoszę na niego skargę, więc muszę tu zostać do czwartku.

- I jak? Już jakieś wyniki są? Dlaczego mają trzymać cię tak długo? Coś wykryli? To coś poważnego?  - zalałem go pytaniami.

- Spokojnie, Jimin. Mam obity poważnie kręgosłup i trochę ukruszone żebro, muszą jakoś wyjąć te odłamki, aby nic nie poprzebijały. To będzie mały zabieg nic groźnego, dlatego muszę zostać aż do czwartku. A i jutro mogę się nie odzywać, bo rano zacznie się to wszystko.

- No, dobrze. Wierzę ci – powiedziałem, a przed moimi oczami znalazła się Somin.

- Mogę porozmawiać z tatą?

- So chce z tobą pogadać jeszcze.

- Daj ją - usłyszałem i od razu przekazałem telefon dziewczynie.

- Cześć tato, kiedy wracasz? Jimin mówił, że przedłużyło ci się spotkanie i dlatego siedzę z nim.

- Hej, królewno, to prawda. Będziesz z nim do czwartku. Powinienem przyjechać wieczorem już do domu. Przepraszam cię za to wszystko, ale nie mogę wyjechać teraz. Chciałem naprawdę ale nie mogę musisz pomęczyć się te parę dni u Jimina.

- Nie przepraszaj, nic się nie stało. Jest fajnie, cieszę się, że już w czwartek będziesz.

- Panie Jeon, musimy już iść, sala jest już wolna. Dobra, So, muszę już kończyć, wrócę tak szybko jak tylko mi się uda. Kocham cię, pa! - rozłączył się.

- Tata musiał już kończyć. Mówił, że w czwartek powinien być już w domu.

Czarnowłosa poszła do pokoju, a ja zostałem sam. Musiałem przeżyć z nią do czwartku, sam bez niczyjej pomocy. No chyba, że przyjedzie taki jeden miętowowłosy i mi pomoże. Uśmiechnąłem się tylko, gdy zobaczyłem jak otwierają się wejściowe drzwi, a w nich pojawia się mój chłopak. Przywitałem się z nim buziakiem. On nie wiedział, że jest u mnie Somin, więc nawet nie zdziwiłem się gdy poczułem jego ręce pod moją koszulką.

- Yooni, kotku nie jesteśmy sami. Mamy gości i to nieletnich gości.

- Co znowu wymyśliliście z Taehyungiem? - od razu zapytał.

- Nic. Somin, jego córka, przez parę dni pomieszka u mnie - ogłosiłem.

- A u niego nie może?

- Taehyunga nie ma. Wróci w czwartek, a raczej powinien wrócić. Pomożesz mi?

- O nie, kochanie. Sam się w to wpakowałeś, nikt cię do niczego nie zmuszał - wybronił się.

- Wiem, ale musiałem mu pomóc. Tae jest w szpitalu, robią mu badania. Wykryli coś, ale Tae nie powie tego wprost, wiesz o tym. Mówi, że to nic groźnego i mam się nie martwić, tym bardziej Somin ma się nie martwić i nic nie wiedzieć. Zgodziłem się na zajmowanie nią, aby nie martwił się tym wszystkim. Wiesz, nie chce martwić swoim stanem Jeongguka, choć moim zdaniem powinien mu powiedzieć, ale to jego wybór – wytłumaczyłem, wtulając się w jego ciało.

- No już dobrze, pomogę ci, ale nie ma nic za darmo.

- No, dobrze - zgodziłem się i tak nie miałem nic do stracenia, a tak przynajmniej mi pomoże.

Siedzieliśmy w salonie oglądając wszystko co tylko znaleźliśmy. Jedliśmy też pizzę, którą zamówiliśmy. Czarnowłosa też dostała swoją, taką jaką chciała. Trochę wstydziła się, ale nie było najgorzej. Choć zasnęliśmy na kanapie, a bardziej ja na torsie Yoongiego wtulając się w niego.

Wstałem, jak się okazało pierwszy, doprowadziłem się do stanu codziennego i wziąłem się za przygotowanie śniadania. Oczywiście coś szybkiego i łatwego do zrobienia czyli płatki z mlekiem. Do kuchni weszła zaspana dziewczyna, która tylko usiadła przy blacie. Uśmiechnąłem się na ten widok. Postawiłem przed jej twarzą miseczkę z jedzeniem. Wstawiłem też wodę, przygotowując trzy kubki na gorące napoje. Sięgając po herbatę, poczułem ręce oplatające mnie w talii.

- Odczep się od mnie i siadaj tam koło Somin, ale już – powiedziałem, ale to nie zadziałało na niego - Yoongi, odklej się od mnie w tej chwili! 

- Dobrze, dobrze już. Nie krzycz od rana. A tak na marginesie, okresu dostałeś? Jesteś jakiś taki marudny i nic ci nie pasuję, hmm? - zażartował odsuwając się od mnie.

- Przywalę ci zaraz i wyrzucę z mieszkania – zagroziłem, odwracając się przodem do niego, ale nie spodziewałem się ruchu Yoongiego. Pocałował mnie, po czym usiadł grzecznie koło Somin.

- A ja co dostanę na śniadanko? Mamusiu, zrobisz gofry albo naleśniki? - powiedział przesłodzonym głosem. Nawet Somin się zaśmiała. A ja miałem już dość.

- Zapomnij, jak chcesz to sobie sam zrób. Masz dwie ręce, więc proszę bardzo rób gofry, a ja popatrzę.

- A żebyś wiedział, że zrobię, ale nie teraz, na obiad aby każdy je zjadł

Postawiłem przed nim miseczkę z płatkami, chcąc go już po prostu zamknąć na chwilę. Podałem też już gotowe napoje. Patrzyłem też na Somin, która zamiast jeść bardziej bawiła się jedzeniem. Musiałem później z nią pogadać, bo ewidentnie coś ją gryzło. Po skończonym śniadaniu Yooni został tylko w kuchni, a ja złapałem Somin za rękę i pociągnąłem do salonu, chciałem z nią porozmawiać. Usiedliśmy na kanapie.

- Co się dzieje So? Wiem, że nie znamy się jakoś super długo, ale możesz mi zaufać. Chcę ci tylko pomóc, bo widzę, że coś cię gryzie.

- Tata powiedział mi, że tata mnie urodził. To prawda?

- Czekaj, w sensie Gguk ci powiedział, że Tae cię urodził? – powiedziałem, a czarnowłosa przytaknęła - Powinnaś o tym pogadać z Tae i Ggukiem na raz, oni wiedzą najwięcej, ale z tego co wiem, to tak to prawda. I to jest to cię gryzie?

- Nie, po prostu dużo się zmieniło. Gdy razem mieszkali było inaczej. Ja też dziwnie się czuje, bo wolę mieszkać z Jeonggukiem, ale jak coś się dzieje wolę iść z tym do Taehyunga. To jest dziwne powinnam ich lubić tak samo, ale chyba nie potrafię.

- Och So, nie przejmuj się tym. Mam siostrę, jest młodsza trochę od mnie, ale jak pamiętam to nigdy w twoim wieku nie umiała dogadać się z matką. Kłóciła się z nią, krzyczała, twierdziła, że jej nie rozumie. A jak coś się stało szła w pierwszej chwili z tym do mamy. Chyba to już tak jest, wiesz. Ty dojrzewasz, a Tae jest tak jakby twoją matką, więc w tym momencie nie umiesz się z nim dogadać, ale to minie, uwierz mi. Będziesz jeszcze chodzić na manicure z Taehyungiem, zobaczysz.

- Dziękuję. Dziękuję, że to rozumiesz.

- Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Jak będziesz potrzebować pogadać, a nie będziesz chciała z żadnym, z nich to zapraszam zawsze postaram ci się pomóc. Okej?

- Okej.

Byłem z siebie dumny, że potrafiłem jej pomóc. Dzisiaj została z nami, śmiejąc się i dobrze się bawiąc. Staraliśmy się z Yoongim, aby nie myślała o niczym innym, tylko dobrze się bawiła. Udało nam się, oby tak było przez kolejne dni aż do czwartku. Coraz bardziej byłem pewny, że nam się uda i przetrwamy jakkolwiek do przyjazdu Taehyunga.

Dzisiaj wstawiam, bo w weekend nie dam rady, bo wyjeżdżam.

Pps. Przeżywam teraz koncert Yoongiego w USA tyle co udało mi się znaleść w internetach, ja bym tam zginęła.

Miłego dnia kochani 💜💜❤️💜

Do you love Me?♡taekook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz