Rozdział 13

452 35 28
                                    

Sebastian nie chciał zdradzić gdzie był, ani gdzie zostawił księgę. Właściwie nie chciał im niczego powiedzieć. Zasłaniał się argumentem, że to nie ich interes i tylko po raz kolejny spróbowaliby mu przeszkodzić. Ale nie opuszczał już zamku, nie znikał na kilka godzin, więc chwilowo Aurora z Ominisem byli spokojniejsi.

Dziewczyna wróciła właśnie do zamku po wieczornym spacerze. Udało jej się odnaleźć dwa źródła starożytnej magii i je zebrać, a także chwilę poćwiczyć moc, która rosła z każdym kolejnym zdobytym śladem.  

Czuła zmęczenie, ale takie dobre zmęczenie, pozytywne. Mimo braku energii, weszła do pokoju wspólnego Slytherinu z delikatnym uśmiechem i niemal natychmiast zauważyła siedzącego na ciemnozielonej kanapie Ominisa. W jednej ręce trzymał książkę, a w drugiej różdżkę, która przyłożona do stron świeciła się blado.

Ślizgon ponownie nie miał na sobie szkolnej peleryny, tylko białą koszulę i zielony krawat i Aurora nie mogła powstrzymać myśli, że wyglądał lepiej niż dobrze. Miała nadzieję, że chłopak częściej będzie chodził bez slytherińskiej szaty.

Podeszła do niego i opadła na kanapę ze stęknięciem. Starożytna magia w jej żyłach skwierczała przyjemnie, roznosząc się ledwo wyczuwalnym mrowieniem po ciele.

- Co czytasz? - spytała, przysuwając się odrobinę bliżej.

Ominis odwrócił twarz w jej kierunku.

- Nic takiego. Potrzebowałem zająć myśli czymś lekkim - odpowiedział, po czym zamknął książkę i odłożył ją wraz z różdżką na kolana. - Wydaje mi się, czy jesteś zmęczona.

Na pewno zorientował się po jej cięższym oddechu. Aurora odsłoniła zęby w uśmiechu.

- Ćwiczyłam trochę. - Nachyliła się, by przeczytać tytuł książki. - Literatura piękna? 

- Zgadza się. 

Aurora przez chwilę zastanawiała się nad kolejnymi słowami, aż w końcu zebrała się na odwagę i otworzyła usta.

- Poczytaj mi trochę - poprosiła.

Ominis wyglądał na zaskoczonego, ale potem uśmiechnął się delikatnie, a jego policzki lekko się zaróżowiły. Odchrząknął, otworzył książkę, przyłożył do niej różdżkę i zaczął czytać kolejne zdania cichym, łagodnym głosem.

Aurora wsłuchiwała się uważnie w jego słowa, a jej oddech i serce powoli się uspokajały. Miała wrażenie, że jej ciało robi się coraz cięższe i cięższe, a jedwabisty głos Ominisa był niczym piękna kołysanka.

Przymknęła oczy, wyobrażając sobie pola kwiatów, o których chłopak właśnie czytał. Niedługo potem z wyczerpania odpłynęła w krainę snów.

***

**Ominis**

Przestał czytać na głos, gdy tylko siedząca obok dziewczyna oparła się o niego, a jej głowa spoczęła na jego ramieniu. Słyszał jej spokojny, miarowy oddech, świadczący o tym, że zasnęła. 

Uśmiechnął się.

Patrząc na wydarzenia ostatnich dni, ta chwila miała w sobie coś magicznego. Było cicho, spokojnie, jakby nic złego nigdy się nie wydarzyło. Cieszył się dotykiem ciała Aurory, którego spodziewał się doświadczać bardzo rzadko, a jednak ostatnio zdarzało się to coraz częściej. 

Było to dla niego coś nowego i ciężkiego do pojęcia. Przez całą jego naukę w Hogwarcie jedynie Sebastian i Anne postanowili się z nim zaprzyjaźnić, nie drżąc ze strachu przed jego nazwiskiem. Cała reszta omijała go szerokim łukiem i szeptała za plecami, a gdy byli jeszcze dzieciakami nie raz padał ofiarą okrutnych dowcipów. 

Dotyk innej osoby był dla niego praktycznie obcy.

A wtedy pojawiła się ona, nieznająca magicznego świata. Przez to nie uciekła, gdy usłyszała o jego pochodzeniu. I nie przestraszyła się jego niepełnosprawności. Ominis był wdzięczny za sam fakt, że chciała z nim rozmawiać.

Dostał jednak o wiele więcej. Aurora nazwała go przyjacielem i spędzała z nim coraz więcej czasu, traktując jak równego sobie. Nie pozostawionego w tyle, schowanego za rozświetloną różdżką.

Nie wiedział, czym zasłużył sobie na to szczęście.

Czytał książkę jeszcze pół godziny, nie ruszając się nawet o milimetr, żeby nie obudzić śpiącej dziewczyny. Ciepło jej ciała powoli przenikało w niego. Niesamowite uczucie.

Jednak jak to zwykle bywa, spokój nie trwał długo. W większości opustoszałym już pokoju wspólnym rozległy się kroki, które Ominis poznałby wszędzie.

Sebastian zatrzymał się zaledwie metr od niego.

- Co wy robicie? - spytał dziwnym głosem.

- Czytam. Aurora śpi - odpowiedział sucho, nadal wściekły na zachowanie Sebastiana przy obiedzie.

- Śpi. Na tobie?

Ominis zwrócił swoje niewidzące oczy w stronę przyjaciela.

- Myślałem, że to ja jestem ślepy.

- Nadal jesteś zły? Daj spokój, wiesz że wszystko co robię, robię dla Anne.

- Ale robisz to kosztem innych i kosztem własnej duszy. Nie będę tego popierał.

- Aurora by mi wybaczyła...

Ślizgon zatrzasnął książkę.

- Tylko że jednak ci nie wybaczyła. Chyba, że już nie pamiętasz obiadu.

- Przejdzie jej. Jest pod wpływem emocji. - W głosie Sebastiana zabrzmiała niewzruszona pewność siebie.

Ominis czuł, że krew zaczyna się w nim gotować.

- Wykorzystałeś ją, by wejść do skryptorium. Dwa razy. A potem rzuciłeś na nią Imperio. Myślisz, że tak łatwo o tym zapomni?

- Tak właśnie myślę. Posiada w sobie więcej empatii niż ty, Ominisie.

Chłopak zacisnął zęby.

- W ogóle nic o niej nie wiesz.

Sebastian parsknął z niedowierzaniem.

- Nie? Przyjaźnimy się. Ty niby znasz ją lepiej?

Ominis trwał w bezruchu.

- Wiem więcej, niż ci się wydaje. Nie tylko ty się z nią przyjaźnisz, tak się składa.

Na chwilę zapadła cisza.

- Już rozumiem... - Głos Sebastiana stał się śmiertelnie poważny. - Próbujesz wykorzystać całą tę sytuację, żeby się do niej zbliżyć. 

- Niczego nie wykorzystuję - odparł równie poważnie. - Skutecznie ją do siebie zraziłeś, Sebastianie. 

- Mylisz się. Aurora potrzebuje trochę czasu, by wszystko sobie poukładać, a wtedy wróci do mnie. Wiesz o tym. 

- Ty tak uważasz.

Poczuł, jak Sebastian pochyla się nad nim. Oddech przyjaciela owiał mu twarz.

- Przypomnę ci, że rok temu wiele przeszedłem razem z Aurorą. Jest mi bardzo bliska i bardzo droga i nie pozwolę, byś stanął między nami. I nie udawaj, że nie zdajesz sobie sprawy z tego, iż mając nas dwóch do wyboru, wybierze mnie.

Ominis chciał wykrzyczeć mu w twarz, że chyba jednak nie jest dla niego droga, patrząc na ostatnie wydarzenia, ale nie zrobił tego z dwóch powodów.

Po pierwsze, Sebastian już oddalał się do sypialni.

Po drugie, nie chciał obudzić Aurory, która spała spokojnie, nieświadoma toczącej się przed chwilą rozmowy.

Nie potrafił zwyczajnie wrócić do czytania książki. Słowa Sebastiana odbijały się echem w jego głowie. Bał się, naprawdę się bał, że było to prawdą. Że pewnego dnia Aurora wybaczy Sebastianowi i wróci do niego. A Ominis ponownie zostanie sam.

Jednak teraz, w tej chwili, chciał cieszyć się jej towarzystwem. Póki było mu to dane.

Odłożył swoją różdżkę na kanapę obok i zamknął oczy, wsłuchując się w oddech dziewczyny. Po paru minutach jego także zmorzył sen.

Wężousty | Ominis GauntOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz