Rozdział 30

373 26 29
                                    

Lśniące, złote nici wypływały z różdżki Denisa, oplatając złączone dłonie Amosa i Aurory. Trzymający dziewczynę czarnoksiężnik uśmiechał się z wyższością i widoczną satysfakcją.

Aurora czuła narastającą panikę, jednak nie było tego po niej widać, ze względu na panującą nad nią klątwę. Mentalnie krzyczała i szarpała się, ale wszystko to na nic.

Złote nici przestały się poruszać. Uśmiech Amosa powiększył się, otworzył usta z chytrym spojrzeniem. Wyda polecenie, a Aurora nie będzie mogła zrobić nic innego, jak je spełnić.

- Expelliarmus!

- Depulso!

Jedno zaklęcie wyrwało różdżkę z ręki Denisa, a drugie uderzyło w Amosa i Aurorę, odrzucając ich na ścianę, w wyniku czego młody mężczyzna również wypuścił swoją różdżkę. Połączenie między ślizgonką i czarnoksiężnikiem zostało zerwane, zarówno złote nici przysięgi, jak i klątwa Imperio. Dziewczyna zyskała kontrolę nad swoim ciałem.

W szoku uniosła wzrok, nie będąc pewna czy dobrze rozpoznała głosy rzucające zaklęcia. Ale tak, u wejścia do pomieszczenia stał Ominis w otoczeniu węży, a obok niego... Sebastian. 

Denis rzucił się po leżącą na ziemi różdżkę, jednak nie zdążył jej dosięgnąć. Nagi wystrzeliła w jego stronę, sycząc głośno i groźnie, zamierzając się na niego z kłami opływającymi jadem. Mugole pod ścianą wydali zduszone okrzyki. Gdyby mogli, wtopiliby się w ścianę.

Sebastian rzucił serię podstawowych zaklęć w Denisa, a każde z nich odsuwało go bardziej od różdżki. Ominis zrobił to samo w kierunku Amosa, jednak ten zdążył porwać swoją różdżkę i sprawnie zasłonił się tarczą.

Aurora wstała i już miała pobiec ile sił w nogach do przyjaciół, ale wtedy ręka czarnoksiężnika zacisnęła się szybko na jej włosach i szarpnęła. Dziewczyna krzyknęła, przewracając się. Chwyciła dłońmi ramię Amosa, a do oczu napłynęły jej łzy bólu.

W następnej sekundzie rzucił zaklęcie, które odrzuciło Nagi, a kolejne posłało leżącą na ziemi różdżkę w dłonie Denisa. 

- Puszczaj ją! - rozkazał Ominis, posyłając kolejny cios, przed którym czarnoksiężnik zdążył się zasłonić.

- Głupi... Wiem o jej wyjątkowości - odparł Amos. Na jego twarzy nie było już uśmiechu. - Teraz już nie odpuszczę. Czemu nie pochwaliłeś się, kuzynie, że twoja przyjaciółka posiada starożytną magię? Chciałeś zachować ją dla siebie, tak?

Prowokował go. Aurora zacisnęła mocniej palce na ramieniu czarnoksiężnika. Skóra głowy bolała ją od ciągniętych włosów.

- Ostatnia osoba, która chciała posiąść jej moc, marnie skończyła - wtrącił Sebastian. Ślizgonka nie wiedziała, skąd się tu wziął, ale dawno tak się nie cieszyła na jego widok.

- Och, wiem doskonale - syknął Amos. - Bardzo dobrze znałem Wiktora. Mu się nie udało, ale zawsze był zbyt porywczy. 

- To niczego nie zmienia - warknął Ominis. Węże u jego stóp wiły się, czekając na okazję do ataku. - Puść ją w tej chwili, to może cię oszczędzę.

Amos wybuchł śmiechem. Nawet usta Denisa wygięły się lekko ku górze.

- Ty? Oszczędzisz mnie? - czarnoksiężnik pokręcił głową. - Dawno się tak nie uśmiałem, Ominisie. Co ktoś taki jak ty może zrobić mnie?

Sebastian zacisnął usta w wąską kreskę, ale to Ominis postąpił dwa kroki do przodu z miną zwiastującą cierpienie. Gdyby śmierć była człowiekiem, wyglądałaby dokładnie jak on w tej chwili. 

- Chyba zapominasz, do kogo mówisz - rzekł cichym, nienawistnym głosem. - Jestem Gauntem, zważaj na słowa.

Węże zasyczały, coraz bardziej niecierpliwe.

- Jesteś skazą dla Gauntów - odparł szyderczo Amos.

- Poślę was wszystkich do diabła - dodał Ominis złowrogim szeptem.

Wszyscy trzymający różdżki rzucili się do walki. Zaklęcia śmigały, błyskając najróżniejszymi kolorami. Węże wystrzeliły przed siebie i odbijały się od tarcz czarnoksiężników. Mugole drżeli i taranowali się, próbując odsunąć się jeszcze bardziej. Urywany szloch wydostał się z ust Aurory, gdy Amos dalej szarpał ją za włosy.

Przez hałas uderzeń i zaklęć przebił się głos Denisa.

- Crucio!

Sebastian krzyknął w agonii i padł na ziemię. W tej samej chwili Aurora usłyszała inny głos, wołający zaklęcie.

- Imperio!

Głos należał do Ominisa.

Zielona błyskawica trafiła w Amosa, który zatoczył się lekko do tyłu. Ominis podszedł jeszcze krok bliżej. Jego twarz wykrzywiła czysta nienawiść, włosy rozrzuciły się w nieładzie. 

- Puszczaj ją - rozkazał ponownie, tylko że teraz jego kuzyn nie miał wyboru. Rozwarł pięść, a Aurora wydostała się z bolesnego uścisku.

Nie zdążyła jednak odejść dalej niż dwa kroki, gdy znowu rozległ się głos Denisa.

- Expelliarmus!

Różdżka wypadła z rąk Ominisa, odlatując na drugą stronę pomieszczenia. Amos otrząsnął się z klątwy.

- Depulso!

Kolejne zaklęcie posłało Aurorę na ścianę. Cudem niczego sobie jeszcze nie złamała.

Sebastian wił się w ostatkach Cruciatusa.

- Nie pozwolę, by nędzni uczniowie mi przeszkodzili! - Amos zawołał w szale. W jego oczach było widać, że nie pozwoli im odejść. - Pestis Incendium!

Pomieszczenie wypełniło się rykiem, jakby nagle zerwał się straszny huragan. Ale zamiast wiatru pojawiły się płomienie - ogromne i przypominające kształtem różnego rodzaju bestie.

Chłodne pomieszczenie zawrzało od nienaturalnego ciepła. 

Denis zaklął i odskoczył poza zasięg płomieni, które jednak cały czas rosły. Aurora odczołgała się w przerażeniu w stronę Ominisa. Nie mogła odwrócić wzroku od ognistych bestii.

Zginą wszyscy, a po ich ciałach pozostanie jedynie kupka popiołu.

Przy nogach Ominisa pojawiła się Nagi. W pysku trzymała różdżkę Sebastiana. Gadzina uniosła się prędko i wcisnęła ją do ręki swojego pana.

Ominis bez chwili zawahania wycelował różdżkę w płomienie i krzyknął:

- Finis Incendium!*

Błękitna błyskawica uderzyła w płomienne bestie, które zaczęły maleć, aż całkiem zniknęły. Amos wyszczerzył wściekle zęby.

- Grasz mi już porządnie na nerwach, Ominise! Expelliarmus!

Różdżka Sebastiana także wyleciała z rąk ślizgona. Sam Sebastian zaś podniósł się na kolana, dysząc ciężko. 

- Zrobię przysługę twojemu ojcu! - wściekłość czarnoksiężnika osiągnęła szczyt. - Nikt nie będzie za tobą płakał. Avada Kedavra!

Zielony błysk poszybował w stronę Ominisa. 

Sebastian z Aurorą, oboje bez różdżek, rzucili się, by zasłonić przyjaciela.

__________________

Pozdrawiam jasnowidzkę z komentarzy! :D

*Według wiki podobno istnieje przeciwzaklęcie na szatańską pożogę, nie jest jednak nigdzie podane, więc wymyśliłam własne.




Wężousty | Ominis GauntOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz