Rozdział 20

462 34 16
                                    

Następne tygodnie mijały spokojnie - zapewne dlatego, że Sebastian trzymał się z daleka od Aurory i Ominisa, a oni nie robili niczego, by to zmienić. Nadal pilnowali, czy chłopak przypadkiem nie korzysta z księgi Salazara, ale poza tym nie chcieli mieć z nim do czynienia.

Księgę zdecydowanie trzeba było zniszczyć. Odkąd trafiła w ręce Sebastiana, stawał się coraz gorszy. Mieli nadzieję, że gdy ją zniszczą, ich przyjaciel wróci - wróci prawdziwy, dobry i wesoły Sebastian, za którym oboje tęsknili.

Aurora spędzała każdą wolną chwilę z Ominisem, który wyraźnie cieszył się z tych wspólnych momentów. Zaczęła zauważać, że zdecydowanie częściej śmiał się w jej towarzystwie, co Natty i Poppy komentowały jako niespotykane i podejrzane. Ślizgonka przestała zwracać uwagę na ich słowa, zdając sobie sprawę, że nie zmieni ich myślenia, a szkoda było jej nerwów.

Często wychodziła na spacery w poszukiwaniu kolejnych źródeł starożytnej magii. Czasami zabierała ze sobą Ominisa, który twierdził, że po ujawnieniu magicznych śladów słyszy delikatny szum. Aurora też go słyszała, nie spodziewała się jednak, że ktoś nie władający tym rodzajem magii również to potrafi.

Z każdym kolejnym źródłem moc Aurory rosła, kumulując się w jej żyłach i wijąc niczym wąż. Pewnego dnia odkryła, że gdy bardzo się skupi, białe błyskawice magii zaczynały strzelać wokół jej dłoni, nawet gdy nie trzymała różdżki. Zaczęła się zastanawiać, czy w pewnym momencie będzie w stanie samymi rękoma przyzwać moc. Nigdy nie słyszała o takim przypadku, ale nigdy wcześniej nie słyszała też o starożytnej magii - nie wiedziała, jakie były jej granice i możliwości.

Nadszedł ostatni dzień lekcji przed świętami i zimowymi feriami. Praktycznie wszyscy uczniowie cieszyli się i już nie mogli się doczekać spotkań z rodziną. Wyjątek stanowił Ominis, który od rana był nadzwyczaj milczący i poddenerwowany. Po ostatnich zajęciach miał ruszyć w drogę do swojego rodzinnego domu, w którym nie był od lat.

- Nie możesz wrócić trochę wcześniej? Od razu po świętach? - spytała Aurora, gdy przechodzili z klasy eliksirów do klasy obrony przed czarną magią, gdzie miała się odbyć ostatnia lekcja z profesor Hecat.

- Chcą, bym został na całą przerwę świąteczną. Nie będę się sprzeciwiać, ryzykując wyrzuceniem z Hogwartu - odparł. Od czasu ich pocałunku na balu wyraźnie ograniczył używanie różdżki, preferując trzymanie dłoni Aurory, która prowadziła go korytarzami.

- Masz tam chociaż jedną osobę, którą darzysz sympatią? Kogokolwiek, z kim będziesz chciał spędzić ten czas?

Ślizgon milczał przez chwilę z niewidzącym wzrokiem skierowanym przed siebie. 

- Jedyną taką osobą była moja ciotka. Ale, jak wiesz, zginęła w skryptorium.

Tak, wiedziała. Widziała kości kobiety, gdy drugi raz wchodziła do komnaty z Sebastianem.

Weszli do sali, gdy profesor Hecat wychodziła akurat na środek i rozpoczynała lekcje. Uczniowie stali w kręgu, a ławki zostały odsunięte pod ściany. Aurora z Ominisem dołączyli do swoich rówieśników. 

- Dzisiaj będziemy ćwiczyć zaklęcie Levicorpus - oznajmiła donośnym głosem profesor. - Będziecie pojedynkować się po kolei, w parach. Jedna osoba atakuje zaklęciem podstawowym, druga chroni się Protego i natychmiast rzuca Levicorpus. Czy to jasne?

Uczniowie mruknęli potwierdzająco. Profesor Hecat wskazała na Garretha i Amita, którzy stanęli na środku sali i jako pierwsi przystąpili do ćwiczeń. Krukon rzucił kilka zaklęć podstawowych, gryfon zasłonił się zręcznie tarczą, a potem wykorzystał zaklęcie, które uniosło Amita w powietrze za kostki nóg. Chłopak w błękitnej szacie krzyknął zaskoczony, na co przez salę poniosło się kilka śmiechów.

Wężousty | Ominis GauntOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz