Rozdział 14

430 32 19
                                    

Gdy Aurora się przebudziła, nadal było ciemno. Musiał być środek nocy, a ona zamiast w sypialni, znajdowała się w pokoju wspólnym. W dodatku spała na siedząco, co wywołało ból w niektórych częściach ciała.

W pierwszym odruchu chciała się wyprostować i przetrzeć oczy, jednak zorientowała się, że nadal opiera się o Ominisa, który teraz również spał z głową opartą na jej głowie. Zamknięta książka spoczywała na jego kolanach, a różdżki nie mogła nigdzie dostrzec.

Ręka chłopaka znajdowała się na okładce książki. Aurora wpatrywała się w smukłe palce i bladą dłoń, śledząc drogę widocznych żył, które chowały się pod rękawem białej koszuli.

Nie mogła się powstrzymać i sięgnęła, by dotknąć nieskazitelnej skóry. Jak zwykle była chłodna i aksamitna. Opuszką palca delikatnie muskała kolejne części dłoni, rozkoszując się chwilą.

Gdy dotarła do kciuka, dłoń chłopaka powoli obróciła się i zacisnęła, zamykając palce Aurory w łagodnym uścisku.

Ominis uniósł głowę, dziewczyna zaraz po nim zrobiła to samo. Spojrzała na niego, siadając prosto.

- Przepraszam, nie chciałam cię obudzić - powiedziała szybko.

Miętowo-lodowe oczy zwróciły się w jej kierunku, a usta wygięły się w lekkim uśmiechu.

- W porządku, i tak powinniśmy przenieść się do łóżek - odpowiedział nieco zachrypniętym, zaspanym głosem.

Mimo to żadne z nich się nie ruszyło. Żadne nie zabrało ręki, by wyswobodzić się z uścisku.

Serce Aurory zabiło odrobinę szybciej, po jej ciele rozlało się ciepło, a w brzuchu poczuła przyjemne mrowienie. Byli całkowicie sami w pokoju wspólnym, trzymając się za ręce. I może dla Ominisa był to zwyczajny gest, ale dla niej... Bała się nazwać uczucie, które w niej rosło, z obawy przed odrzuceniem.

Po paru dłuższych chwilach ślizgon odchrząknął, jego policzki pokryły się bladym różem. Spuścił niewidzący wzrok, po czym wstał, nadal nie puszczając jej ręki. Dziewczyna także się podniosła.

- Odpoczęłaś chociaż trochę? - spytał, gdy ruszyli powoli w stronę sypialni.

- Tak, już nie jestem aż tak zmęczona - przyznała, pomijając fakt, że kark boli ją od spania w dziwnej pozycji. 

Była to prawda - wróciły jej siły, a starożytna magia w jej żyłach płynęła pełna energii, gotowa w każdej chwili wydostać się na świat. 

Rok temu, gdy zaczynała naukę w Hogwarcie, musiała używać czarów dłuższy czas, by ta rzadko spotykana magia wystarczająco się naładowała i by mogła ją w jakiś sposób wykorzystać. Ale po tym jak opróżniła rezerwuar wiedziała, że w każdej chwili mogłaby wyciągnąć różdżkę i od razu skorzystać ze starożytnej magii. Uczucie to wzmacniało każde kolejne źródło, które znajdowała poza szkołą.

Zatrzymali się na wysokości wejść do obu sypialnianych skrzydeł. 

- No dobrze, to... widzimy się rano na zajęciach? - upewniła się, nie chcąc jeszcze przerywać dotyku.

- Dokładnie - zgodził się Ominis, nadal z lekkim uśmiechem na twarzy.

Potem uniósł dłoń Aurory, którą trzymał w uścisku i uniósł ją, po czym złożył delikatny pocałunek na jej placach. Drugi już raz w tak krótkim czasie.

Dziewczyna poczuła gorąco na policzkach. Ominis wypuścił jej dłoń, uśmiechnął się jeszcze raz, a potem odszedł do męskiego skrzydła, podczas gdy ślizgonka stała nieruchomo jak słup i wpatrywała się w niego. 

Może jednak nie powinna obawiać się odrzucenia?

***

Już wcześniej było wiadome, że Sebastian jest uparty jak osioł, ale teraz naprawdę denerwowało to Aurorę i Ominisa. Ich przyjaciel nie miał co prawda przy sobie księgi, ale bali się, że w którymś momencie po nią sięgnie i będzie już za późno.

- Tak się zastanawiam... - zaczęła Aurora, idąc z Ominisem korytarzami Hogwartu. Przed chwilą skończyli ostatnie tego dnia zajęcia i kierowali się teraz na dziedziniec wieży zegarowej, by usiąść na świeżym powietrzu. - Czy istnieje jakiś sposób na znalezienie tej księgi.

- Co masz na myśli? - spytał ślizgon, zwracając w jej stronę oczy.

- Wpadłam na to na lekcji historii. Bo widzisz, potrafię wyczuć gdzie znajdują się źródła starożytnej magii - oznajmiła, ściszając głos gdy w okolicy przechodził jakiś uczeń. - A księga należy do jednego z założycieli Hogwartu. Ciekawi mnie, czy ją też dałoby się jakoś wyczuć.

Wyszli na dziedziniec i zajęli miejsce na jednej z ławek. Promienie słońca jeszcze oświetlały plac, nagrzewając kamienie na ziemi. 

- Szczerze, nie mam pojęcia - wyznał, odkładając różdżkę na kolana. - Nigdy nie zwróciłem uwagi, czy czuję coś od księgi.

- Ja właśnie też nie... - przygryzła wargę, myśląc intensywnie. - Czy w szkole znajduje się coś jeszcze, co należało kiedyś do Salazara Slytherina?

Ominis przymrużył oczy. W promieniach słońca jego twarz wyglądała na jeszcze bledszą.

- W szkole nie, ale... - zawiesił na moment głos, jakby rozważał każde kolejne słowo. - Moja rodzina odziedziczyła po nim medalion.

- Och... - westchnęła Aurora ze zrezygnowaniem. - Szkoda, że nie ma go tutaj. Tak moglibyśmy na nim sprawdzić, czy da się coś wyczuć.

Zamilkli na dłuższą chwilę, po czym ciszę przerwał Ominis.

- Mogę zdobyć ten medalion.

Dziewczyna spojrzała na niego, unosząc brwi.

- Nie musisz. Wiem, że nie darzysz sympatią rodziny. Nie chcę, byś dla sprawdzenia hipotezy musiał się z nimi kontaktować - oznajmiła szczerze. 

Ominis zacisnął zęby.

- I tak będę musiał.

Aurora nie miała pojęcia, o czym mówi.

- Co to znaczy?

Chłopak spuścił głowę, wyraźnie sfrustrowany. Obracał w dłoniach swoją różdżkę, a jego ruchy były odrobinę zbyt nerwowe. 

- Pamiętasz list, który niedawno od nich dostałem?

Ślizgonka wstrzymała oddech. Pamiętała dobrze. Nigdy wcześniej nie widziała, by Ominis zareagował na coś równie gwałtownie.

- Tak. Bardzo się wtedy zdenerwowałeś.

Pokiwał głową. 

- Napisali, że stęsknili się za mną - powiedział oschłym tonem. - W co oczywiście im nie wierzę. 

Aurora mełła w palcach materiał spódniczki, czekając na dalsze informacje.

- Chcą... Żądają, bym wrócił do domu na święta - kontynuował. Słowa ciężko przechodziły mu przez gardło.

- Nie możesz po prostu ich... zignorować? - spytała dziewczyna, przechylając głowę.

- Gdy to czytałem, miałem taki zamiar - przyznał. 

- Dlaczego więc tak nie zrobisz?

- Wysunęli przekonujący argument - powiedział, po czym nabrał głęboko powietrza. - Mają kontakt z profesorem Blackiem. Napisali, że jeśli się nie zjawię, przekonają go do usunięcia mnie z Hogwartu.

Wężousty | Ominis GauntOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz