Równie dobrze mógł być w tej chwili dzień, jak i noc. Brak okien doprowadzał już Aurorę do szału. Nie potrafiła określić, jak długo siedziała przykuta do ściany. Parę minut? Godzin? A może jest już następny dzień?
Ręce co chwilę drętwiały jej od niewygodnej pozycji. Mokra sukienka całkowicie przykleiła się do ciała.
Próbowała nasłuchiwać, by dowiedzieć się chociaż, czy pomieszczenie znajduje się w posiadłości, czy może poza nią, jednak jedynym słyszalnym dźwiękiem była kapiąca z sufitu woda.
W pewnym momencie rozległy się kroki, ale brzmiały, jakby ktoś szedł boso. W kręgu światła pojawił się domowy skrzat z kluczem w dłoni. Mugole wtulili się w ścianę.
- Hej! Zuzik, prawda? - zawołała Aurora.
Skrzat zatrzymał się i obrócił w jej stronę.
- Zapamiętałaś imię Zuzika? - spytał szczerze zaskoczony.
Aurora dostrzegła w tym szansę.
- Tak, oczywiście, że pamiętam. Czy to klucze od kajdan?
Skrzat zerknął na dłoń.
- Tak. Zuzik ma przyprowadzić jednego mugola - oznajmił, na co ludzie pod ścianą widocznie zadrżeli. Ktoś zaczął szlochać.
Aurora wysunęła się najdalej, jak pozwalały jej łańcuchy.
- Jak ci się żyje u Gauntów?
- Zuzik nie może narzekać. - Skrzat pokręcił głową. - Jego pan daje Zuzikowi jedzenie i dach nad głową.
- Rozumiem, ale... Może jakbyś zechciał mnie uwolnić, to chciałbyś potem udać się ze mną? Do Hogwartu. Tamtejsze skrzaty mają o wiele przyjemniej. Na pewno znajdzie się dla ciebie miejsce.
Zuzik ponownie pokręcił głową.
- Zuzikowi nie wolno. Zuzik służy szanownemu rodowi Gauntów.
Odwrócił się do przerażonych mugoli i otworzył kajdany Sabiny. Ta rzuciła się na skrzata z krzykiem, ale on tylko pstryknął palcami i czar posłał kobietę na ziemię.
Skrzaty nie władały potężną mocą, ale nadal miały z nią przewagę nad ludźmi. Kobieta na próżno stawiała opór.
- Proszę cię, Zuziku! Chociaż... Zostaw mi klucz. Nikt się nie dowie, że specjalnie mi go dałeś. - Aurora nie zamierzała się poddać.
Ale i ona starała się na próżno. Zuzik trzeci raz pokręcił głową, a potem wyszedł z pomieszczenia, ciągnąc za sobą Sabinę.
Ślizgonka wróciła pod ścianę. Starożytna magia w końcu zasyczała ze złości.
***
Była zmęczona, ale nie mogła zapaść w twardy sen. Budziła się co rusz, potem zasypiała ponownie i tak w kółko.
Rozbudziła się, kiedy do pomieszczenia wróciła Sabina. Jej twarz wykrzywiona bólem mówiła sama za siebie. Gdyby nie to, że kobieta wyglądała jak duch, Aurora wypytałaby ją o sytuację w posiadłości. Czy Ominis wpadł na jakiś trop?
I gdzie mogła się w ogóle znajdować? Amos twierdził, że Ominis nie zna tego miejsca, a przecież widziała, jak dobrze ślizgon zna posiadłość. No i trzymano tu mugoli, więc nie mogli być daleko od domu.
Mijały kolejne minuty, może godziny i absolutnie nic się nie działo. Aurora liczyła krople spadające niedaleko niej. Podobno czarodzieje rzadko chorowali, a jednak ona już czuła się chora od wszechobecnego chłodu i wilgoci.
CZYTASZ
Wężousty | Ominis Gaunt
FanfictionStarożytna magia jest potęgą, a po potęgę sięgają czarne charaktery. Co jednak, jeśli samemu wejdzie się do gniazda węży? Po wszystkim co działo się na piątym roku nauki w Hogwarcie, ślizgonka Aurora Volien, czarownica panująca nad starożytną magią...