Od kilku dni nasze relacje znacznie się pogorszyły. Mało ze sobą rozmawialiśmy, można powiedzieć, że unikaliśmy się w każdy możliwy sposób. Może tamtego wieczoru nie powinnam była tak reagować, tylko na spokojnie z nim porozmawiać, ale nie oczywiście Olivia Callen zawsze musi postawić na swoim. Bałam się, że mogę go stracić, a tego bardzo nie chciałam.Dzisiejszego ranka znów obudziłam się samotnie. Chciałam naprawić nasze relacje, ale nie wiedziałam jak mam to zrobić. Musiałam szybko coś wymyślić to nie mogło trwać wiecznie. Przecież obiecaliśmy sobie, że nie będziemy się kłócić o błahostki, ale czy na pewno była to tylko błahostka? Chociaż tak bardzo pragnę uzyskać odpowiedź na to pytanie, boje się je zadać. Jeszcze trochę poczekam, co może się stać. Dużo Olivio.
Zaczęłam przeglądać nasze wspólne zdjęcia. Odkąd jesteśmy razem zrobiliśmy ich całkiem sporo. Ostatnie z nich zostało zrobione na tej feralnej imprezie. Wspomnienia z minionego wieczoru znów do mnie wróciły. Na każdym z tych zdjęć jesteśmy szczęśliwi, ale czy to szczęście do nas wróci? Ono musi wrócić.
Po moich przemyśleniach udałam się do łazienki. Kiedy spojrzałam w lustro i ujrzałam swoje odbicie, słone łzy znów pokryły moje policzki. Płakałam w ciszy, starałam się aby żaden odgłos nie opuścił pomieszczenia. Oparłam się tyłem o zimne kafelki i zsunęłam się po nich na podłogę. Objęłam ramionami swoje kolana i schowałam głowę pomiędzy. Coraz więcej ciepłej cieczy spływało po mojej twarzy.
To wszystko tak bardzo bolało. Kiedyś bardzo często miewałam ataki paniki, myślałam że po tylu latach już do mnie nie wrócą. Niestety pomyliłam się, nie pierwszy raz. Kochałam go pomimo tego co kiedyś mi zrobił. Wybaczyłam mu to. On nie może odejść.
Drzwi łazienki się uchyliły, ale ja nie byłam w stanie podnieść głowy, aby zobaczyć kto wszedł do pomieszczenia. Poza tym nie miałam takiej potrzeby wiedziałam, że to Ares. Jednak zdziwiło mnie to, że nie odezwał się do mnie ani słowem. Widział, że jestem w złym stanie i nawet w takim momencie nic nie powiedział? Jednak kiedy w końcu to zrobił, zrozumiałam, że to nie był Ares.
- Zdążyłaś już zatęsknić? - powiedział.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam ze strachem.
- No ja to co, kochanie przyszedłem do ciebie. - powiedział z dziwnym uśmiechem.
- Wyjdź stąd Gryson. - odparłam.
- Tak szybko chcesz się mnie pozbyć? Nie ładnie. Będzie kara. - jego uśmiech nagle zniknął.
Chłopak szybkim krokiem pokonał dzielącą nas odległość. Chwycił mnie za ramiona i podniósł do góry. Bałam się niesamowicie. Nie wiedziałam do czego jest zdolny, nie po tym kiedy tak bardzo się zmienił. Kiedyś mogłabym powiedzieć o nim wszystko, ale nie teraz. Zastanawiało mnie tylko jedno. Gdzie do cholery był Ares?
- Wiem, że cieszy cię mój widok.
- Nie chcę cię widzieć, rozumiesz? Wynoś się stąd! - krzyknęłam i próbowałam wyrwać się z rąk chłopaka.
Nie zdążyłam nawet zareagować kiedy dłoń chłopaka zderzyła się z moim policzkiem. Po uderzeniu upadłam na podłogę. Twarz piekła mnie niemiłosiernie. Spojrzałam z dołu na chłopaka, widziałam jak bardzo jest zdenerwowany.
- Z tego już nic nie będzie, liczyłem na coś więcej. - powiedział. - Ale okazało się, że spotykasz się z nim. - dodał.
- Jedynie kilka ran, co więcej mogę Ci zrobić. - westchnął. - A no tak skoro ja nie mogę cię mieć, to nikt nie będzie cię miał. - szepnął.
Ponownie chwycił za moje ramiona i zaczął wyprowadzać z łazienki. Kiedy byliśmy w pokoju popchnął mnie na podłogę. Myślałam, że tamta sytuacja z klubu dała mu trochę do myślenia, niestety znów się pomyliłam.
- Wiesz co? Ja chyba tego wszystkiego nie rozumiem. Gościu cię skrzywdził, a ty tak po prostu mu wybaczyłaś i dałaś się uwieść? - parsknął.
- Nic o nas nie wiesz! - krzyknęłam.
- Znów nie ładnie. - powiedział, po czym podszedł do mnie i wymierzył solidny cios w mój brzuch. Trafił dokładnie w miejsce, w którym była moja rana po napadzie. Zaczęłam zwijać się z bólu. Czułam jakby mój brzuch był rozrywany na miliony kawałków.
- Teraz będziesz posłuszna? - zapytał.
- Zapomnij! Nienawidzę cię. - syknęłam.
- W porządku w takim razie trochę pocierpisz.
Z kieszeni wyjął nóż. Przestraszyłam się bo naprawdę nie wiedziałam do czego jest zdolny. Podszedł do mnie i przyłożył ostrze do mojej twarzy. Zimny metal wędrował po mojej szyi. Moje serce omal nie wyskoczyło na zewnątrz. Mój strach był nie do opisania.
- Nie, to będzie za mała kara. - powiedział i odrzucił ostrze na bok.
Wymierzył we mnie ogromną serię ciosów. Większość była skierowana w kierunku twarzy. Kiedy skończył, myślałam że nie dam już rady, teraz błagałam już tylko o jedno. Ares błagam cię wróć! - krzyknęłam w myślach.
Gryson poddenerwowany chodził po pomieszczeniu. Nie miałam pojęcia co dalej planuje. Wiedziałam, że muszę zachować spokój. Tylko jak miałam być spokojna w momencie kiedy w każdej sekundzie mogłam zginąć. Zobaczyłam, że całkiem niedaleko ode mnie leży mój telefon. Resztkami sił próbowałam po niego sięgnąć, kiedy już prawie miałam go w rękach, chłopak zobaczył co planuje. Podbiegł do mnie i podniósł mój telefon, po czym wyrzucił go na zewnątrz.
- Nie graj tak ze mną Callen.
- Tylko Ares może tak do mnie mówić! Ty nie masz prawa! - krzyczałam.
Zobaczyłam, że tuż obok mnie leży moja spinka do włosów. Nie była ona najostrzejszym przedmiotem, ale musiała mi wystarczyć. Podniosłam ją i szczelnie zamknęłam ją w swoich dłoniach. Czekałam tylko na odpowiedni moment. Gryson po krótkiej chwili się do mnie przybliżył. I to właśnie była ta chwila, w której musiałam zacząć działać.
- Nie jestem taka słaba, jak sobie myślisz. - powiedziałam.
- Słucham? - nie odpowiedziałam na zadane przez niego pytanie tylko szybkim ruchem wbiłam moje małe narzędzie w jego nogę.
Miałam strasznie mało czasu, aby stamtąd uciec. Wyjść na zewnątrz i zawołać pomoc. Ból, który mi towarzyszył ani trochę mi w tym nie pomagał. Chłopak upadł na ziemię, a ja starałam wyczołgać się z pomieszczenia, już prawie mi się udało, kiedy nagle Gryson złapał za moją nogę. Tym razem uderzył mnie tak mocno, że straciłam przytomność.
^^^
- Obudź się... błagam. - słyszałam stłumione głosy. - Co on Ci zrobił malutka?
To był Ares.
- Bałam się.. - ledwo wypowiedziałam te słowa.
- Już nie musisz się bać. Jestem z tobą już nic ci nie grozi. - odparł i złożył pocałunek na moim czole.
- Gdzie on teraz jest? - zapytałam ledwo słyszalnie.
- Nie myśl o tym teraz. Za chwilę będzie pogotowie. - odparł.
- Nie! Ja nie chcę. - powiedziałam.
- Oli, musisz pojechać do szpitala.
- Ale ja nie chcę, błagam nie każ mi tam wracać. - powiedziałam błagalnym tonem.
- Musisz, i nie gadaj już tyle. - odparł.
Musiałam powiedzieć mu coś bardzo ważnego. Coś co dotyczyło nas obojga. Coś co mogło zmienić nasze życie na zawsze. Wiedziałam, że po tym co się stało i po ilości otrzymanych ciosów w brzuch, wszystko mogło się zmienić. Ale nie mogłam tego przed nim ukrywać. On musiał to wiedzieć.
- Ares, ja chyba... - zrobiłam krótką przerwę. - Od jakiegoś czasu bardzo źle się czułam.
- Jest tak gorąco, a ty się przeziębiłaś.
Nie rozumiał.
—----------------------------------
Ciekawe co takiego Olivia ma do powiedzenia Aresowi.

CZYTASZ
My evil angel
RomanceOlivia Callen wraz z rodzicami wraca do rodzinnego miasta. Marzy aby zostać prawnikiem, tego zadania nie ułatwia jej Ares Corner. Chłopak od najmłodszych lat utrudniał życie młodej Olivii. Po spokojnych latach spędzonych zdala od miasta, w życiu dzi...