Przeszłość

109 10 45
                                    




Nasze życie zmieniło się diametralnie. Od dwóch tygodni byłam żona Aresa Cornera. Co kiedyś  wydawało się dla mnie tak bardzo nierealne. Ponownie odzyskałam upragnione szczęście.

Upalne dni zdecydowanie nie pomagały mi w obecnym czasie. Do porodu zostało już tak niewiele. I dopiero teraz zaczęło to wszystko do mnie docierać. Ślub? Dziecko? Nowe życie? Nie było już odwrotu. Pora zacząć żyć tak jak tylko to sobie wymarzyłam.

Ale czy na pewno już wszystko będzie dobrze?

—Ares widziałeś gdzieś mój telefon? — zapytałam przekraczając próg salonu, w którym aktualnie znajdował się chłopak.

—Zostawiłaś go w aucie. — odparł.

—W takim razie daj mi kluczyki, pójdę po niego.

—Zostań, przyniosę Ci go. —odpowiedział nie jak natychmiast podnosząc się z kanapy.

—Sama mogę po niego iść.

—Nie, nie możesz. —westchnął.

Widziałam jak przewrócił oczami kiedy usłyszał moje słowa.

—A co trzymasz zwłoki w samochodzie i dlatego nie pozwalasz mi do niego zajrzeć? —zapytałam.

—Być może. —odpowiedział i wyszedł z domu.

Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, który już po chwili zamienił się w calkiem poważna minę. Oczywiście nie wierzyłam, że naprawdę trzyma tam jakiegoś trupa, chociaż po kimś takim jak Corner można się spodziewać naprawdę wszystkiego. Przecież nikt by nawet nie pomyślał, że ożeni się ze swoim wrogiem i założy rodzinę. A tu proszę taka niespodzianka.

—Proszę pani samodzielna. —z rozmyśleń wyrwał mnie głos chłopaka, który w ręce trzymał mój telefon.

—Dziękuje. - uśmiechnęłam się sarkastycznie.

—Kim jest Dylan? —zapytał spoglądając na mnie.

Czy on miał na myśli tego Dylana? Tego samego, z którym kręciłam po wyjeździe z Mission? Nie,przecież skąd by miał się o tym dowiedzieć. A no tak zapomniałam, że Ares wie wszystko.

—Jaki Dylan? — udawałam zaskoczoną.

—Ten, który do ciebie napisał. —odparł. —Swoją drogą napisał dość ciekawą wiadomość.

Chwila napisał do mnie chłopak, który był moim chwilowym pocieszeniem? I to w momencie kiedy zaczęłam nowe życie. Nawet w najmniejszym stopniu nie chciałam wracać do tamtych chwil. Byłam tak bardzo załamana wizją opuszczenia rodzinnego miasta, że zrobiłam kilka poważnych błędów, o których nie wiedział nikt. Nawet moi rodzice. Ja sama starałam się jakoś o nich zapomnieć, jak widać nieskutecznie.

—Znajomy z Malibu. — odparłam.

—Tylko znajomy? Czy może ktoś więcej? —dopytywał a ja, jak najszybciej chciałam zakończyć ten temat.

—Kilka spotkań, nic więcej. —odpowiedziałam. —Koniec przesłuchania? - zapytałam nerwowo stąpając z nogi na nogę.

—Stresujesz się? — raczej bardziej stwierdził, niż zapytał.

—Nie, po prostu nie lubię takich rozmów. —powiedziałam spoglądając w oczy chłopaka.

—W porządku, w takim razie teraz przeczytaj sobie wiadomość. —powiedział. - Od tego twojego kolegi. — zdecydowanie dało się wyczuć nacisk jaki nałożył na ostatnie słowo.

Ares opuścił a ja czym prędzej spojrzałam na ekran swojego telefonu. W niewiadomych przyczyn moje ręce strasznie zaczęły się trząść. Odblokowałam urządzenie i weszłam w tą nieszczęsną wiadomość, a kiedy już ją przeczytałam moje serce gwałtownie przyspieszyło.

My evil angelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz