Wracając do San Diego, a dokładniej do dzielnicy Mission Beach miałam kilka wątpliwości. Starałam się o nich nie myśleć, gdyż przede mną były najlepsze wakacje mojego życia. W tym roku skończyłam liceum i złożyłam papiery do University of San Diego School of Law.
Od dziecka marzyłam o zostaniu prawnikiem. Wiedziałam, że przede mną długa i ciężka droga, ale nie chciałam poddawać się już na samym starcie.Chciałam pokazać, że naprawdę coś znaczę. Przez te kilka lat mojej nieobecności w mieście nadal miałam bardzo dobry kontakt z przyjaciółmi. Bardzo rzadko się spotykaliśmy, ale za to często do siebie dzwoniliśmy i wysyłaliśmy listy. Pamiętam jak co piątek wracałam do domu i czekałam, aż otrzymam list od osób, które były dla mnie ważne.
W Malibu miałam znacznie więcej wrogów niż znajomych. Nie lubili mnie dlatego, że byłam za dobra. Wygrywałam olimpiady i konkursy tym samym zabierając szanse innym. Bardzo czekałam aż skończę ostatnią klasę i będę mogła wrócić do miejsca, w którym spędziłam najlepsze lata mojego życia. I znów będę blisko osób, które sprawiają, że mogę być sobą a nie wykreowaną postacią na wzór idealnej dziewczyny.
Razem mieliśmy spędzić ostatnie wakacje, podczas których nie będziemy przejmować się konsekwencjami naszych czynów. Które będą bardzo kosztowne.
^^^
Następnego dnia obudziłam się w doskonałym humorze.To dziś zaczynały się wakacje mojego życia. Przez moje okno przebijały się promienie słoneczne. Dzięki nim miałam ogromną motywację do działania. Już z samego rana wybrałam się na spacer nad brzegiem zatoki Mission. Dawniej bardzo często spacerowałam tą trasą.
Takie samotne spacery pomagały mi odpocząć od codzienności.
Pogoda była idealna. Słońce grzało niemiłosiernie a ja miałam już ochotę wbiec do chłodnej wody. Po południu umówiłam się tutaj z przyjaciółmi. Tak bardzo cieszyłam się, że znów ich zobaczę. Nie widzieliśmy się prawie pół roku, przez co strasznie się za nimi stęskniłam. I bardzo wierzyłam w to, że oni za mną również.
Wracając do domu ujrzałam wesołe miasteczko Belmont. Kiedy byłam mniejsza uwielbiałam to miejsce. Najbardziej podobała mi się jedna z kolejek górskich, która była wykonana z drewna. Za każdym razem gdy nią zjeżdżałam, bałam się, że się rozpadnie. Na całe szczęście nigdy się tak nie stało.
Czasami chciałam wrócić do tamtych czasów, w których życie tutaj było tak spokojne i poukładane. Z biegiem lat zapanował w nim niesamowity chaos. A wiara w lepsze jutro zaczęła pomału ustępować.
Kiedy w końcu dotarłam do domu postanowiłam pomóc mamie w przygotowaniu obiadu.Moja mama jest najcudowniejszą kobietą na Ziemi, jest wzorem do naśladowania. Zawsze jest taka niezależna i odważna. Dzięki czemu osiągnęła to czego pragnęła.W przyszłości bardzo chciałabym być taką samą osobą jak ona. Niestety od bycia niezależną dzieliła mnie ogromna przepaść. Wiedziałam, że gdybym teraz miała się usamodzielnić, poległabym na samym starcie.- Witaj mamo. - powiedziałam wchodząc do kuchni.
- O witaj córeczko. Jak było na spacerze. - zapytała, przyjaźnie się do mnie uśmiechając.
- Cudownie. Poranki w tej dzielnicy są niesamowite. Fajnie patrzy się na to, jak miasto budzi się do życia. - westchnęłam.
Jak już wspomniałam uwielbiałam samotne spacery.
- Masz dziś jakieś plany ?
- Tak, umówiłam się z ekipą. Pójdziemy nad zatokę. - odparłam z ekscytacją.

CZYTASZ
My evil angel
RomanceOlivia Callen wraz z rodzicami wraca do rodzinnego miasta. Marzy aby zostać prawnikiem, tego zadania nie ułatwia jej Ares Corner. Chłopak od najmłodszych lat utrudniał życie młodej Olivii. Po spokojnych latach spędzonych zdala od miasta, w życiu dzi...