Juliusz pokroił chleb i postawił go na stole obok pomidorów.
Usiadł, biorąc łyk herbaty. Miejsce naprzeciwko niego było puste.
Spóźniał się.
Juliusz rozpiął cztery pierwsze guziki koszuli, wystarczająco by wyglądać wyzywająco, lecz skromnie. Nie uszły jego uwadze spojrzenia, które Adam rzucał na jego klatkę piersiową.
Uwiedzenie księdza wydawało się prostsze, niż się spodziewał.
Ludwik powiedział mu kiedyś, że najszybszym sposobem do serca mężczyzny jest jego żołądek. Juliusz zamierzał wypróbować tę radę.
Drzwi otworzyły się, a w kuchni stanął ojciec Adam.
Rozejrzał się po pomieszczeniu ze zdumieniem.
— Posprzątałeś? — zapytał się, a Julek odpowiedział mu uśmiechem.
— Usiądź, Mickiewicz — powiedział z pewnego rodzaju wyższością. Adam nie wyłapał ironii w jego głosie.
— To miło z twojej strony przygotować posiłek. Niech Bóg ci to wynagrodzi.
— Czynię postępy, nie uważasz? — zapytał Juliusz słodko.
Adam speszył się.
— Duma to jeden z siedmiu grzechów głównych — powiedział pod nosem.
— Ach, to prawda. Wybacz mi ojcze.
— To nie ja, lecz Bóg, może ci wybaczyć. Jestem jedynie jego skromnym sługą.
Juliusz wstał, i ułożył dłonie jak do modlitwy.— Wybacz mi ojcze, bo żem zgrzeszył.
Ach, trochę gorąco w tym pokoju, czyż nie? — spytał, i demonstracyjnie rozpiął kolejny guzik koszuli. Adam popatrzył na niego ze strachem.— Czy coś nie tak, ojcze? — Juliusz usiadł na swoim miejscu. Jego kolana dotykały tych Mickiewicza.
— Wybacz mi, chłopcze. Eee... obowiązki parafialne! — powiedział Adam donośnie, zerwał się i uciekł z kuchni.
Juliusz roześmiał się.
— Jesteś łatwy... — powiedział sam do siebie, i zabrał się za nietkniętą herbatę księdza.
CZYTASZ
originale peccatum.
FanfictionWtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią: a on zjadł. A w...