✯III. lily evans i szlabany✯

114 13 50
                                    

Przez pierwsze trzy lata nauki w Hogwarcie Remus przechodził przemiany w samotności, podczas każdej pełni. Jego przyjaciele do tej pory nie wynaleźli sposobu, by spędzać z nim tamte ciężkie chwile.

Chociaż nadrabiali z nawiązką wszystkimi innymi. Profesor McGonagall miała ich serdecznie dosyć i Lupin miał wrażenie, że specjalnie dla nich przygotowała osobną listę szlabanów. Staremu Filchowi nerwowo drżała powieka za każdym razem, kiedy widział ich czwórkę przebiegającą po korytarzu. Wtedy szybko zwiewali, żeby nie dać Filchowi pretekstu do wlepienia im kolejnego szlabanu.

Peter przestał się jąkać i stał się trochę śmielszy, ale nadal stał w cieniu Syriusza i Jamesa. James był prawdziwą gwiazdą, od kiedy dostał się do drużyny quiditcha. A Syriusz wcale nie pozostał w tyle. Mimo różnych niedogodności (szlabanów), które przytrafiały się im średnio co tydzień, był najlepszy w rzucaniu uroków i zaklęć. Na lekcjach obrony przed czarną magią lubił poużywać sobie na Ślizgonach, z którymi mieli lekcje (zwłaszcza na Severusie).

Wkrótce i James i Syriusz stali się popularni. Dziewczynki z drugiego roku czasami przez cały dzień łaziły za nimi i szeptały coś, pokazując na Jamesa i Syriusza.

Remus, zarówno wśród nauczycieli jak i wśród uczniów, był znany jako najspokojniejszy z Huncwotów. Bo rzeczywiście tak zaczęli na siebie wołać. Wiele osób uważało go za zrównoważonego i racjonalnego. Niejednokrotnie słyszał prośby profesor McGonagall, żeby trochę uspokoił Jamesa, Syriusza i Petera z naciskiem na Jamesa i Syriusza.

Syriusz już nie nazywał go tak często mądrala, teraz wołał na niego Lunatyk. Stwierdził, że to bardzo mądra ksywka, ponieważ idealnie nawiązywała do jego lykantropii.

— No patrz, Luniaczku. Ta ksywka jest dla ciebie idealna, bo ty tak jakby lunatykujesz. Ale nie w trakcie snu, tylko życia.

— Wszystko super, ale czemu musisz to zdrabniać? — spytał zażenowany Lupin, czując, że się czerwieni.

— Bo jesteś maskotką drużyny.

— Czym jestem?

— Jesteś najsłodszym huncwotem. Nawet, jeśli James patrzy na mnie teraz morderczym wzrokiem — odparł Syriusz. — I to nie jest tylko moja opinia!

— Fakt, Lunatyk wygląda na takiego słodkiego ułożonego chłopca — dodał James.

— Przestańcie!

— No, Luniaczku, nie ma sensu, żebyś się tak czerwienił. — Zaśmiał się Syriusz.

— Syriusz, zostaw go — powiedział Peter. — Zaraz się zapali, taki jest czerwony!

— Nie dożyjesz egzaminów, jak dokonasz samozapłonu — stwierdził James.

— Ani nie dowiesz się tego, co... — Peter nagle urwał, widząc wzrok Jamesa i Syriusza.

— Czego się nie dowiem? — spytał Remus podejrzliwie.

— No... Nie nauczysz się już niczego nowego, b-bo jak się spalisz to niby jak? — Peter znowu zaczął się jąkać.

— Tak, Peter to właśnie miał na myśli.

— Nie wierzę wam — odparł Remus. — Coś knujecie. Znam was już prawie trzy lata. Przecież mieliśmy mówić sobie wszystko!

— Mówimy mu, chłopaki? — spytał Syriusz.

— Teraz już się wkopaliście. Robimy wszystko razem! Coś jest ze mną nie tak? Nie jestem godny zaufania? — odparł Remus z wyrzutem.

— Och, Luniaczku. To wcale nie tak! Ufamy ci — powiedział Black. — Tylko to miała być niespodzianka.

— Nie lubię niespodzianek — westchnął Lupin.

Where is my mind? || wolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz