✯XXII. okropny w skutkach żart syriusza✯

74 7 9
                                    

Lily nie odezwała się do Jamesa i Syriusza już ani jednym słowem do końca egzaminów. Po tym ostatnim, teoretycznym z historii magii, wreszcie byli wolni do końca roku szkolnego. Remus dotrzymał obietnicy i poszedł pływać z Syriuszem nad jezioro, ale zanim do tego doszło, Hagrid odsunął ich od tamtego pomysłu, krzycząc na nich z oddali:

— Czy wyście, do jasnej cholibki, poszaleli? Chcecie, by was ta ośmiornica zjadła? — Półolbrzym zbliżył się do nich szybkim krokiem.

— Napisaliśmy już wszystkie egzaminy, Hagridzie. Nawet jeśli zjadłaby mnie dziś ośmiornica, to jestem człowiekiem spełnionym. Może sobie mnie schrupać na podwieczorek — oznajmił Syriusz.

— Słuchaj, Syriuszu, to nie jest dobry pomysł — burknął gajowy. — Zmiatajcie stąd. Remus chyba coś słabo po tych egzaminach wygląda, cholibka.

— Źle się czuję, Hagridzie — przyznał Remus.

— No to zjeżdżacie do zamku! Może pani Pomfrey mu jakoś pomoże, naprawdę słabo wygląda. Mizerota.

— Naprawdę nie można w tym jeziorze pływać? — spytał zdziwiony Peter.

— Tam pływają inne przeróżne istoty. To nie jest wasze miejsce. A gdzie wcięło Jamesa?

— James? Opłakuje to, że Evans się do niego nie odzywa — prychnął Black. — Już zupełnie się nami nie interesuje.

— Aj, chłopaki, to niedobrze. Cholibka, a wyście próbowali z nim rozmawiać? — zapytał Hagrid zmartwionym głosem.

— Przejdzie mu, Hagridzie. Znam go już prawie sześć lat. Przejdzie mu jak ręką odjął. Jeszcze chwilę musi sobie popłakać. No nic, skoro naprawdę nie możemy pływać — jęknął Black. — To lećmy do zamku. Zajmiemy się Luniaczkiem.

Pożegnali się z Hagridem i ruszyli z powrotem do Hogwartu. Remus zastanawiał się, czy powinien przeprowadzać kolejną rozmowę wychowawczą z Syriuszem, czy dać sobie spokój.

— Wiesz, że to co zrobiliście Smarkowi, było okropne?

— Och, przestań, bawiliśmy się tylko. To nie nasza wina, że jest...

— Bawiliście się drugim człowiekiem? To strasznie zabawne, co nie? — spytał z wyrzutem Remus.

— Słuchaj, rozmawiałeś już o tym ze mną i Jamesem z piętnaście razy. Jeśli myślisz, że jest mi przykro z powodu Smarka, to jesteś w błędzie. Zwłaszcza po tym, jak ładnie się odwdzięczył Evans i jak ładnie nas szpiegował.

— Gnębienie go nie jest żadnym rozwiązaniem, Łapo.

— Wątpię, żeby do Smarkerusa dotarły jakieś inne rozwiązania. Daj spokój, Luniaczku. Mam nadzieję, że ten frajer się już do nas nie zbliży. Albo...

Syriusz nagle uśmiechnął się szeroko i   zatrzymał się w miejscu. Wyglądał, jakby wpadł na jakiś genialny pomysł. Remus nie lubił, kiedy Syriusz wpadał na swoje genialne pomysły.

— Skoro tak bardzo chce się dowiedzieć, to niech się dowie — szepnął i pobiegł przed siebie.

— Syriusz? Syriuszu! Gdzie ty biegniesz? — krzyknął Remus.

— Przed siebie! Wrócę do pokoju wspólnego, jak załatwię ważną sprawę.

Lunatyk nie wiedział, jakie procesy myślowe zachodziły w głowie Łapy. Stuknął się dłonią w czoło w geście dezaprobaty i spojrzał na Petera.

— Myślisz, że o który z jego genialnych pomysłów dziś chodzi? — zapytał Peter.

— Pewnie o wysadzenie starego Binnsa razem ze stołkiem. Chociaż on jest duchem, to jego raczej nie będzie próbował wysadzić. Nie mam pojęcia, co ten człowiek ma w głowie i chyba nie chcę wiedzieć. Wróćmy do pokoju wspólnego, Glizdogonie, mam już dosyć pomysłów Syriusza na dziś.

Where is my mind? || wolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz