Rozdział 5

24K 461 457
                                        

I to był wielki błąd.

Gdy tylko weszłam do łazienki zobaczyłam jego Nathaniela,który stał odwrócony w moją stronę patrzył się na mnie a ja na niego.

-Przepraszam-powiedziałam speszona wychodząc pomału z łazienki.Wspominałam już,że był w samej bieliźnie właśnie.

-Dzień dobry kwiatuszku jak chciałaś z samego rana zobaczyć takie widoki wystarczyło poprosić-odpowiedział z tym swoim aroganckim uśmieszkiem.

-Tak tak wmawiaj sobie dalej-powiedziałam.

-A nie czekaj nie dla psa kiełbasa przykro mi-odpowiedział.

-Spierdalaj-powiedziałam wchodząc do mojego pokoju.

-Gdzie ta szczoteczka!?-zapytała moja przyjaciółka.

-Kwiatuszku łazienka zajęta-odpowiedziałam na co posłała mi zdezorientowane spojrzenie.

-Dobra nie pytam-odpowiedziała po czym udała się spowrotem do łazienki.

***

Do szkoły przywiózł nas Leo,a ja właśnie siedzę znudzona przy naszym stoliku na stołówce i się zastanawiam jak mam niby poprawić ten sprawdzian z chemii.Tak dokładnie sprawdzian pisałam 10 minut temu i już wiem,że mi fatalnie poszedł.Po dzwonku udaliśmy się pod klasę jednak coś a raczej ktoś zatrzymał mnie w połowie drogi.

-Jeśli myślisz,że zdobędziesz Nathaniela to się grubo mylisz-odezwała się do mnie Madison.

Madison Smith,czyli obecnie największy plastik z całej szkoły oraz najlepsza przyjaciółka Casey.Średniego wzrostu blondynka z kilogramem tapety na mordzie,doczepami oraz sztucznymi cyckami,które prawie wypadają jej spod bluzki.

-Co ty sobie znowu ubzudurałaś w tym pustym łbie-odezwałam się po chwili.Na co dostałam z liścia w twarz.Poczułam to charakterystyczne pieczenie policzka i już wiedziałam,że to jej koniec.

-Mówiłam Ci,że ze mną...-nie dane było jej dokończyć,bo dostała ode mnie tak mocno w nos,że chyba usłyszałam jak jej się łamię.Od razu wokół nas zebrało się sporo uczni oraz nauczycieli,a ja zostałam odesłana do dyrektora zdążyłam zobaczyć tylko chytry uśmieszek Sary i współczujące spojrzenie Leo.

Zapukałam w drzwi i razem z nauczycielką od matematyki weszłam do środka.W gabinecie zobaczyłam Pana Dyrektora siedzącego za biurkiem oraz Nathaniela,który bawił się jakimś długopisem.

-Usiądź-powiedział po chwili dyrektor wskazując gestem ręki na krzesło obok Nate.

-Co się stało?-zapytał po chwili dyrektor.

-Pobiła koleżankę-odpowiedziała za mnie nauczycielka.

-Dlaczego to zrobiłaś?-zapytał Pan dyrektor.

-Właśnie-powiedziała matematyczka,która mnie coraz bardziej wkurzała.

-Pani może już wracać na lekcję-te słowa skierowane były do tej wstrętnej baby,która właśnie opuszczała gabinet.

-Więc?-kontynuował dyrektor,a ja postanowiłam powiedzieć prawdę,bo i tak wszystko ma na kamerach.

-Ona pierwsza mnie uderzyła w twarz -odpowiedziałam.I w tym momencie wzrok Nathaniela poleciał na mnie.

-To dlaczego jej się leję krew z nosa a Tobie nic nie jest?-zapytał.

-Bo się źle zamachnęłam i dlatego nie straciła przytomności-odpowiedziałam.I w tamtej chwili Nate parsknął próbując powstrzymać się od głośnego śmiechu.

hate or loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz