Rozdział 12

21.8K 456 127
                                        


-Kurwa wyłącz to!-krzyknęłam w stronę Nathaniela.

-Już-odpowiedział brunet.

-Jak się spało?-zapytał Nate.

-Nawet dobrze,bo kanapa jest rozkładana-odpowiedziałam.

-A Tobie jak?-spytałam po chwili.

-Też dobrze-odpowiedział ziewając przy tym.

-Ale ty wiesz,że to nie był budzik tylko telefon Ci dzwonił-powiedział po chwili zaspanym głosem.

-Co?Jak to?-zapytałam biorąc telefon do ręki była godzina 12 po południu.

-Inny dźwięk-odpowiedział.

-Idę zrobić śniadanie,a ty oddzwoń-powiedział po czym wstał i udał się do kuchni,a ja zadzwoniłam do Sary,bo to właśnie ona nas obudziła dzwoniąc.

-Siemka o co chodzi?-zapytałam.

-Boże wreszcie do Ciebie nigdy się nie dodzwonie-powiedziała.

-Coś się stało?-zapytałam.

-Mam do Ciebie ogromną prośbę-powiedziała.

-Mogłabyś do godziny 22 zaopiekować się Charlim?-zapytała,a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć.

-A ty nie dasz rady?-spytałam nie rozumiejąc, dlaczego akurat ja.

-No właśnie nie,bo problem w tym,że moi rodzice wyjechali wczoraj w delegację i wracają jutro,a ja dzisiaj muszę iść do Mii robić ten plakat,a później jeszcze muszę jechać do sklepu,bo mój tata jak przyjedzie to ma urodziny-powiedziała.

-A moi rodzice twierdzą,że spokojnie mogę zabrać ze sobą Charliego do Mii jak ty to sobie wyobrażasz.My robimy plakat,a pięciolatek biega koło nas?-zapytała,a ja wiedziałam,że muszę się zgodzić.

-No dobra popilnuje go-odpowiedziałam.

-Boże dziękuję jakby co to moi rodzice będą wiedzieli,że Charlie jest u Ciebie,dlatego mogą dzwonić-oznajmiła.

-Okej,a kiedy go podrzucisz?-zapytałam,ponieważ jest 12 po południu w sobotę,a ja jeszcze nawet śniadania nie jadłam.

-Myślę,że tak za godzinę,ponieważ muszę spakować jeszcze najważniejsze jego rzeczy i sama się ogarnąć-powiedziała po czym się pożegnałyśmy i Sara się rozłączyła.

-Śniadanie!-usłyszałam po chwili głos Nathaniela,więc skierowałam się do kuchni.

-Od kiedy ty umiesz gotować nie spaląc przy tym kuchni?-zapytałam.

-Jak widzisz umiem-odpowiedział po czym położył przede mną talerz z jajecznicą oraz pieczywem.

-Ale to ładnie wygląda-powiedziałam.

-Wiem-odpowiedział uśmiechając się przy tym.

-Smacznego White-powiedział po czym zaczął jeść.

-Smacznego Williams-odpowiedziałam po czym też zabrałam się za jedzenie.A to było naprawdę dobre.

***

Po skończonym posiłku oboje przeszliśmy do salonu,gdzie wypadało posprzątać po wczorajszym oglądaniu maratonu Outer Banks.

-A tak w ogóle to kto dzwonił?-zapytał Nathaniel.

-Sara,ponieważ nie ma przy kim zostawić Charliego i będzie tu za 30 minut- powiedziałam spoglądając na zegar,który wisiał na ścianie.

-I co będziemy opiekować się pięciolatkiem?-zapytał.

hate or loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz