Rozdział 25

21.3K 399 111
                                        

...jednym zwinnym ruchem rzucił piłkę,a ta zatoczyła się na obręczy... po czym wpadła!

-Wygraliśmy!-krzyknęła Sara i w szybkim tempie tak jak cała reszta wbiegłyśmy na boisko.

Sara od razu pobiegła do Davida,który zamknął ją w swoich ramionach.Natomiast ja miałam inny cel...

Nate

Od razu,gdy mnie zobaczył odwrócił się w moją stronę,a ja rzuciłam mu się na szyję na co ten zamknął mnie w czułym uścisku.

-Wygrałem kwiatuszku dla Ciebie-powiedział szepcząc mi do ucha.

-Gratulacje-powiedziałam dalej go przytulając.

-Bardzo ładnie wyglądasz z moim nazwiskiem-powiedział,a ja nie musiałam widzieć jego twarzy,żeby wiedzieć że się uśmiecha.

Nie mam pojęcia co mną kierowało w tamtym momencie,ale było to nie do pokonania.Było to uczucie,którego nie mogłam pojąć.

Tęsknota,miłość,ból, szczęście a może nienawiść?

Na to pytanie w ciągu dalszym nie znam odpowiedzi.

-Ej kochana,a może pogratulujesz swojemu przyjacielowi?-spytał Leo,gdy Nate dalej mocno mnie przytulał.

-Gratulacje byłeś świetny-powiedziałam przytulając mocno Leo,na co ten też mnie objął.To samo zrobiłam później z Davidem i Lucasem,a na koniec razem z Sarą skierowałyśmy się pod szatnie chłopaków.

-Widziałam jak do niego podbiegłaś-powiedziała Sara ruszając dziwnie brwiami.

-Już Ci mówię,że przegrasz-odpowiedziałam.

-Jak tam czują się nasi wygrani?-spytała Sara kiedy Leo i reszta wyszli z szatni.

-Zajebiście-odpowiedział mój przyjaciel obejmując mnie ramieniem.

***

Obecnie jest piątek,czyli równo tydzień temu odbył się mecz koszykówki.Aktualnie jest godzina 14,a ja siedzę sama w domu i się nudzę.Przed chwilą wróciłam ze szkoły i nie wiem co ze sobą począć.Po chwili jednak usłyszałam swój dzwonek od telefonu.

-Cześć córcia jest sprawa.

-Coś się stało?

-Nie,a w zasadzie to tak.

-Mamo do rzeczy nie strasz mnie-powiedziałam,ale w tym samym momencie do pokoju wpadł strasznie zdenerwowany Nate.Chciał coś powiedzieć,ale pokazałam mu palcem,żeby usiadł na łóżku i poczekał.

-No,bo jak wiesz często były organizowane różne bale,na które z Ciocią Maddie reprezentowałam naszą firmę.

-No wiem i co w związku z tym?

-To,że jutro jest organizowany taki bal o 18 i ty razem z Natem jako z osobą towarzyszącą będziecie nas reprezentować Nate dostał już miejsce gdzie bal się odbędzie,więc pa pa kocham Cię.

-Czekaj co kurwa?!-zapytałam,ale ona się rozłączyła.

-Kurwa!To chyba są żarty?-krzyknęłam.

-Ja na żadny bal nie idę!-powiedziałam po czym rzuciłam się na łóżko,na którym siedział Nate.

-A ty myślisz,że ja kurwa chcę?Mi też zrobili to samo najpierw gadała moja matka o tym balu,a później ojciec mnie nastraszył,że jak nie pójdę to odbierze mi samochód i się rozłączył-powiedział kładąc się obok mnie.

-Nie wiem jak ty,ale ja tam nie idę-powiedziałam stanowczym tonem.

-Też bym tak chciał,ale musimy iść i już dostaliśmy mailem zaproszenia oraz lokalizację-odpowiedział.

hate or loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz