Rozdział 29

20.5K 388 113
                                        


Aktualnie siedzimy wszyscy przy ognisku.Po cudownej i jakże ciepłej kąpieli z Leo.Postanowiłam z Sarą,że posiedzimy przy ognisku,ponieważ reszta poszła się kąpać.

-Ej wszyscy chodźcie tutaj!-krzyknął Nate,który tak samo jak Leo nie był pijany.W zasadzie to byli jedynymi trzeźwymi osobami tutaj.

-O co chodzi?-spytał David,który w tamtym momencie przybiegł do nas wraz z Lucasem.

-Po pierwsze jesteście naprani w trzy dupy,więc nie polecam kąpieli w morzu-powiedział Nate.

-A po drugie mamy wam ważną informację do przekazania razem z Leo-powiedział Nathaniel.

-A więc tak jak wiecie jutro rano wyjeżdżam do moich dziadków i wracam za dwa tygodnie-powiedział Leo na co wszyscy przytaknęli.

-I w związku z tym razem z Nathanielem wymyśliliśmy gdzie pojedziemy na wajacje-powiedział Leo.

-Więc wykombinowaliśmy,że mój wujek ma wypożyczalnie kamperów w Chicago i pożyczymy od niego takie trzy kampery,którymi przejedziemy całą trasę Route 66-dokończył Nathaniel.

-Żartujecie tak?-spytałam.

-Nie za równe dwa tygodnie w piątek pojedziemy na lotnisko.Samolotem przedostatniemy się do Chicago,z którego kamperami wrócimy do Californi-powiedział Nate,a wszyscy na jego słowa zaczęli piszczeć i skakać wokół ogniska.

-Lecimy do Chicago lecimy do Chicago!-zaczęli wszyscy jednocześnie krzyczeć skakając wokół ogniska.

-Rany Boskie!-krzyknęłam ze szczęścia po czym pędęm podbiegłam do Nathaniela i rzuciłam mu się na szyję.

-Kwiatuszku cieszę się,że będziemy razem w jednym kamperze-powiedział z tym swoim uśmieszkiem.

-Czekaj co kurwa ja mam kamper z Tobą?-spytałam mając nadzieję,że żartuję.

-Tak Leo ma z Lucasem,Sara z Davidem,a ty kwiatuszku ze mną-powiedział.

-White uwierz mi,że to będą długie wakacje-powiedział,a ja w myślach przyznałam mu rację.

***

Od ostatniego ogniska na plaży minęły dwa tygodnie,a to oznacza,że Leo przyjeżdża dziś wieczorem.Aktualnie mamy sobotę,a jutro o godzinie 3:30 musimy już być na lotnisku.Lot mamy o godzinie 4:30,więc mamy godzinę na odprawę i inne rzeczy.Ogólnie jest godzina 16,a ja siedzę na podłodze w moim pokoju i zaczynam się pakować. Na szczęście wszystkie ubrania mam już wyprasowane,dlatego muszę je tylko zmieścić w walizce.

Mam przygotowane kilka bluz, mnóstwo topów i krótkich spodenek oraz butów i stroi kąpielowych.Jeśli chodzi o kosmetyki to mam je rozłożone na blacie w łazience.

-Ej White masz może gdzieś moją bluzę,bo nie mogę jej znaleźć-powiedział nagle Nate wchodząc do mojego pokoju.

-Jaką znowu bluzę?-zapytałam.

-Moją z moim nazwiskiem i numerkiem-odpowiedział,a ja w tamtym momencie się skapnęłam,że dalej wisi w mojej szafie.

-U mnie w garderobie-powiedziałam wkładając do walizki poskładane topy.

-Okej dzięki-odpowiedział.

-A ty już spakowany?-spytałam,gdy brunet miał już wychodzić.

-Niestety jestem na tym samym etapie co ty-odpowiedział po czym się uśmiechnął i opuścił pomieszczenie.

***

-Siema zdziro!-krzyknął Leo,gdy tylko wszedł do holu i od razu mocno mnie przytulił.

-Siemka-powiedziałam dalej mocno go przytulając.

hate or loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz