Rozdział 30

21.2K 413 176
                                        


-Ale tu jest ładnie-powiedziałam oglądając wszystkie wieżowce za oknem.

-Owszem chociaż ja czekam na widoki z trasy Route 66-odpowiedział Nate uśmiechając się przy tym.

-A Tobie co,że się tak szczerzysz?-spytałam.

-A co nie jest to dla Ciebie dziwne?-zapytał,a ja dalej nie rozumiałam o co mu chodzi.

-Może trochę jaśniej-powiedziałam.

-Mamy ledwo po osiemnaście lat dobra niektórzy 17,a właśnie jeździmy sobie po Chicago kamperami i zaraz przejedziemy całą trasę Route 66-powiedział,a ja w myślach przyznałam mu rację.

-Mój tata mówił mi kiedyś,że przejedziemy calutką tą trasę razem-powiedziałam powstrzymując się od łez.

-Niestety nie udało się-powiedziałam i w tamtym momencie Nate zatrzymał się na jakimś parkingu.Gdy odwrócił się w moją stronę zobaczyłam jak jego oczy były całe zaszklone tak samo jak moje.

-Może nie jestem wstanie zastąpić Ci tatę,żebyś zbudowała z nim wspomnienia z tej podróży,ale postaram się stworzyć nowe,które będą nasze kwiatuszku tylko nasze-powiedział z uśmiechem na twarzy.

To był ten uśmiech jakiego chyba jeszcze u niego nigdy nie widziałam.

Ten uśmiech był szczery.

Po chwili Nate zbliżył się do mnie przez co dzieliły nas milimetry.Chciał mnie pocałować,ale coś mu w tym przerwało.

Leo

-Ej stary miziać się będziecie wieczorem,a teraz chodźcie lepiej zrobić jakieś zakupy!-krzyknął Leo z drugiego kampera na co Lucas zaczął się dosłownie dusić ze śmiechu.

Po chwili dołączyła do nas Sara i zostałyśmy przydzielone do zakupów związanych z przekąskami i napojami.

-Sara muszę Ci coś powiedzieć,ponieważ ty jesteś dziewczyną i mnie zrozumiesz-powiedziałam,gdy weszłyśmy na dział z napojami.

-O co chodzi?-spytała obracając się w stronę półek.

-No,bo na tym balu razem z Natem wyznaliśmy sobie,że...jakby coś do siebie czujemy...oboje-powiedziałam i w tamtym momencie Sara na chwilę przestała ładować do koszyka picie.

-Przepraszam co kurwa?-zapytała.

-No i dzisiaj chciał mnie pocałować w kamperze,ale przerwał mu Leo-powiedziałam spuszczając głowę w dół.

-Ty sobie kurwa chyba żartujesz-powiedziała moja przyjaciółka.

-Niestety nie-odpowiedziałam unikając kontaktu wzrokowego z nią.

-I nic mi nie powiedziałaś?-zapytała po chwili.

-Nie chciałam zaprzątać Ci głowy pierdołami,bo wiem,że miałaś problemy w domu-powiedziałam.

To prawda mama Sary od kilku tygodni bardzo źle się czuła,dlatego pojechała na badania i już nie wypuścili jej ze szpitala.Na razie jest pod obserwacją,ale chyba wszystko powinno być dobrze.

-Ale z Ciebie debilka-powiedziała Sara mierząc mnie tym swoim wzrokiem.

-Dzięki nie musisz przypominać-odpowiedziałam.

-I co o tym myślisz?-spytałam.

-Kochana daję wam tydzień góra dwa,że przybiegniesz do mnie i Leo i ogłosisz,że jesteście razem-powiedziała Sara.

-Nie jestem tego taka pewna-odpowiedziałam.

-Ale ja tak.Zrozum,że jeśli wyznaliście sobie uczucia to nie musicie bać się odrzucenia-powiedziała wkładając do koszyka jakieś przekąski.

hate or loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz