Rozdział 4

190 7 1
                                    

Abria

Wieczorem usłyszałam pukanie do moich drzwi. Zdezorientowana poszłam otworzyć by zobaczyć stojące tam wampiry! Wszyscy mieli krwistoczerwone oczy i patrzyli prosto na mnie z uwielbieniem w oczach.
- Witaj moja królowo. Jestem Jane.- niska blondynka ukłoniła się przede mną. Pozostali zrobili to samo.
- Co tu robicie? I kim jesteście?- spytałam zakładając ręce na piersi.
- Mistrz Aro nas wysłał żebyśmy cię strzegli królowo.- wyjaśniła Jane delikatnym tonem.- jesteśmy jego osobistą gwardią.- wyjaśniła a mnie opadła kopara.
- To miłe z jego strony ale nie potrzebuję żadnej ochrony!- zbulwersowałam się i westchnęłam.- wejdziecie do środka?- zaprosiłam ich jak nakazuje gościnność.
- Moja królowo nie możemy.- zaprotestowała Jane ale ją uciszyłam gestem.- daj spokój wchodzcie. I żadna królowa jestem Abria dla przyjaciół Bri. Nie możecie tu sterczeć całą moc ktoś to zauważy. Wpuściłam ich do środka. Jane zaczęła się rozglądać wszędzie z niesmakiem. Pozostali również.
- Wasza wysokość jak ty tu wytrzymujesz?- zapytała Jane na co przewróciłam oczami.
- Jestem zwykłą pospolitą dziewczyną. Taki mały pokój mi wystarczy. Po co mi większy skoro jestem jedna sama? - zapytałam i sięgnęłam po telefon.
- Nie mów tak.- zaprotestował brunet którego imienia nie znałam.- jesteś piękną kobietą.- uśmiechnął się do mnie na co idwzajemniłam jego uśmiech.
- Dziękuję ci za komplement chociaż uważam inaczej.- zadzwoniłam pod wybrany numer ten sam co wcześniej.
- Byłem pewien że nie odbierzesz carissimo.- wymruczał żartobliwie do telefonu.
- To nie jest temat do żartów.- zaprotestowałam.- przegiąłeś. Nie chcę ani sobie nie życzę żeby twoi ludzie łazili za mną krok w krok rozumiesz Aro? - warknęłam a on zamruczał jeszcze bardziej.
- Czy ty właśnie wymówiłaś moje imię Carissimo?- zamruczał ponownie rozanielony. Pacnęłam się w czoło. Czy do niego coś dotarło?- może spotkamy się na randkę? Daj mi szansę się poznać błagam cię Carissimo.- zaczął łkać mi do telefonu.- nie odrzucaj mnie tesoro. Przewróciłam oczami.
- Posłuchaj mnie uważnie bo powiem to tylko raz nie nazywaj mnie żadnymi pieszczotliwymi imionami ani nie rozmawiaj ze mną więcej i nie próbuj dzwonić. Wiem kim jesteś i nie chcę mieć nic wspólnego ani z tobą ani z tym co się tam dzieje. Żegnam.- rozłączyłam się ponownie cała kipiąc ze złości. Potarłam głowę. Na ból głowy zazwyczaj najlepsza jest kofeina.- Moja królowo wszystko dobrze zapytał mnie brunet stojący obok i przysłuchujący się rozmowie z niedowierzaniem.
- Tak to tylko ból głowy nic poważnego nie martw się.- uśmiechnęłam się delikatnie do niego. Chyba zaczynam go lubić. Wróciłam do pracy pełna obaw pomimo wypitej kawy. Strażnicy zostali ze mną cały czas nie odstępując mnie na krok. Poznałam większość z nich. Alec ten brunet Jane już znam Felix i Demetri. Wiedziałam że to nie skończy się dobrze a mimo to pozwoliłam im wszystkim zostać.

Wspólna partnerka Królowie VolturiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz