ROZDZIAŁ 3

54 7 15
                                    

Stałam wpatrzona w niego przez chwilę. Ta chwila była zdecydowanie za długa. Patrząc na mnie pustymi oczami podszedł bliżej. Poczułam jego oddech na karku a moją skórę przeszył dreszcz. Spięłam się znacznie i chciałam jak najszybciej się wycofać. Ku mojemu zdziwieniu złapał mnie i przyszpilił swoim ciałem do ściany. Poczułam nieprzyjemny ścisk w żołądku. Jego pojawienie się nie zwiastowało niczego dobrego.

- Od dziś będziecie mieszkać z matką. - Oznajmia. Mija mnie i Raviego następnie siada wygodnie na kanapie wyciągając kolejno piwa z reklamówki.

Zamarłam. Jak to matka. Jak to ona. Dlaczego ona. Nie tylko nie ona. Wolałam już ojca. Wolałam każdego od niej.

Przedstawienie czas zacząć.

- Co ty powiedziałeś?! - To jedyne co jestem wstanie wydusić.

- Tak wam ze mną źle więc zadzwoniłem do Natalie. Po sprawie. - Mówi niewzruszony tak jakby już nie pamiętał, że to przez tą kobietę nasze dzieciństwo a jego małżeństwo to było piekło.

- Zapominałeś już? - Odpowiada Ravi i widzę, że jest na skraju histerii.

Cieszę się, że przynajmniej Nick z naszej trójki miał w miarę szczęśliwe dzieciństwo. Zapewne nie pamięta okresu, kiedy matka jeszcze z nami była.

Nie jestem w stanie nic dodać. W ciszy opuszczam pomieszczenie i kieruję się do swojego pokoju. Zamykam drzwi a jedynym sposobem, żeby zagłuszyć myśli jest oczywiście książka.

Wtedy myślałam, że to mi pomaga, że jeśli będę czytać to problemy znikną. Myślałam, że będzie lepiej. Ha śmieszne.

Dziś chciałam przeczytać coś nowego. Zwykle czytam romanse jednak teraz sięgnęłam po thriller psychologiczny. Miałam nadzieję, że mi się spodoba. Chwyciłam lekturę i odcięłam się od świata. Tak jak już miałam w zwyczaju.

Ucieczka. Coś co kochałam. Ale czy przez całe życie będę uciekać? Mam tego dość. Lepszym wyjściem jest po prostu śmierć. Tak niewiele a jednak tak wiele. Miałam tak wiele do powiedzenia a tam mało mówiłam.

***

Nie wiem jakim sposobem mamy już niedzielę wieczór. Minęło kilka dni od tamtej rozmowy z ojcem jednak ona się nie zjawiła. Od tamtej chwili ojciec już o niej nie wspominał oraz nie krzyczał. Chyba wszystko wracało na dobre tory.

Nic wtedy nie wróciło na dobre tory. Potem było tylko gorzej.

Jutro miałam wrócić do szkoły. Nadrabiałam zaległości na bieżąco, ponieważ Alex wysyłała mi wszystko. Zaraz mam wyjść z Alex na spacer. Długo się nie widziałyśmy. Nie byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami po prostu dobrymi znajomymi. Poza szkołą rzadko się spotykałyśmy w sumie to nigdy. Stresowałam się nawet bardzo. Nie wiem o czym miałybyśmy rozmawiać pomijając szkołę. Ale może to i lepiej przynajmniej byłabym zajęta myśleniem o czymś innym.

Słyszę pukanie i zrywam się z łóżka po czym zbiegam po schodach i otwieram dziewczynie drzwi. Nic się nie zmieniła nadal ma te swoje piękne niebieskie włosy i szczery szeroki uśmiech.

- Hejka to co idziemy? - Pyta.

- Już chwilkę założę tylko buty. - Pośpiesznie zakładam buty i wychodzę.

- To gdzie dokładnie idziemy? Może na skały mega będzie tam widać zachód słońca ?

Kurwa. Kurwa. Kurwa. Tylko nie tam.

- Możemy iść gdzieś indziej. Na przykład do parku? - Odpowiadam jak najspokojniej potrafię.

- Pewnie. Chodźmy.

- Dziękuję. Jak tam w szkole? Dużo mnie ominęło? - Zagajam.

- W sumie to nic się nie działo jedynie Pani Emerson odeszła ze szkoły, ale nikt dokładnie nie wie z jakiego powodu. Niby nauczyciele mówią, że emerytura. Ale to dziwne, że w środku roku szkolnego. Poza tym nic kompletnie nic. A jeszcze jedno mamy nowego ucznia w szkole. Jest z naszego rocznika mam z nim jedną lekcję. Nazywa się Andrew i w sumie to tyle o nim wiem.

- Czyli jednak działo się więcej niż u mnie. - Odpowiadam śmiechem

- Boże teraz to do mnie dotarło. Masz z nim lekcje.

- Z kim? - Pytam zdezorientowana.

- No z Andrew. On też chodzi na francuski i biologię.

- I? Co z tego? Nie mam ochoty zawierać nowych znajomości.

- Jeszcze go nie widziałaś. Każda laska w szkole stara się do niego jakoś zbliżyć albo umówić.

- Sorry, ale ja nie jestem każda.

- Dobra pogadamy o tym jutro. Wtedy się przekonasz.

- Zobaczymy. - odpowiadam i widzę, że dotarłyśmy pod mój dom.

Jestem w lekkim szoku, że tak szybko zrobiłyśmy kółko wokół parku i znowu wylądowałyśmy pod moimi drzwiami. Żegnam się z dziewczyną i wchodzę do domu. Jestem padnięta najchętniej od razu położyłabym się do łóżka jednak muszę być przygotowana na jutro. Prasuję szybko ubrania i pakuję potrzebne książki. Zapowiadał się jutro naprawdę ciekawy dzień. Byłam ciekawa tego całego Andrew. Ale nie liczyłam na kogoś super. Po opisie Alex wywnioskowałam, że jest typem popularnego zadufanego w sobie chłopaka z bogatej rodziny.

Gdybym wtedy wiedziała, że to on przyniesie mi zgubę. 


-

Niewinne początki.

Liv

Śmierć to moje lekarstwo [ 16+ ] [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz