ROZDZIAŁ 10

27 3 5
                                    

Kolejny raz dopada mnie to nagłe uczucie pustki. Czuję, że nie mogę oddychać. Wszystko staje się takie małe jakby ściany z każdej strony momentalnie się do mnie zbliżały odcinając mi tlen. Jestem trochę jak pijana. Wszystko wiruje a ja już nie wiem czy to się dzieje na prawdę czy nie. Oddychaj, powtarza glos w jakiejś oddali. Chyba się unoszę w powietrzu już nie wiem sama co ze mną nie tak.

Otwieram oczy i pierwsze co wiedzę to zatroskaną minę Alex. Zaraz obok niej dostrzegam Andrew który w tej samej chwili do mnie podchodzi i ściska moją dłoń. To taki naturalny odruch a zarazem taki intymny. Co się dzieje - wypowiadam dalej nie rozumiejąc czemu leżę na podłodze I czemu Alex macha mi przed twarzą jakimś wachlarzem.

- Martwiłem się. -wypowiada chłopak na co marszczę brwi nie rozumiejąc co mu chodzi po głowie.

- A więc może ja wyjaśnię poszłaś na lekcji do łazienki i długo nie wracałaś więc poszłam sprawdzić czy wszystko okej. Wtedy znalazłam cię leżącą na podłodze a dookoła było pełno krwi. Na początku miałam myśli, że poszłaś do łazienki celowo zrobić sobie krzywdę. Więc napisałam do Andrew, żeby wyszedł ze swoich lekcji i przyszedł. Nie chciałam angażować nauczycieli, bo pewnie zadzwoniliby do rodziców a nie wiedziałam czy byś tego chciała. We dwójkę położyliśmy cię na podłodze prosto i wtedy zauważyłam, że upadając uderzyłaś głową o umywalkę stąd tą krew. I tak oto jesteśmy tutaj. – powiedziała to wszystko niemal na jednym oddechu.

To pewnie przez ten cały stres zemdlałam. Odpowiadam sobie w myślach. Wstałam i jak gdyby nigdy nic powiedziałam, że wszystko już okej i żebyśmy wracali do lekcji. Widziałam na twarzach przyjaciół zaskoczenie a nie skomentowali tego i bez słowa wyszliśmy z łazienki.

Wolałam im nie mówić co tam zaszło. A oni chyba i tak nie podejrzewali niczego. Przyjęłam więc że jakby ktoś pytał mówię ze zasłabłam. Tak po prostu.

☆☆☆

- Musimy iść do sklepu muzycznego. Dzisiaj koniecznie! – mówi z podekscytowaniem chłopak.

Po chwili skręcamy do sklepu a od razu po wejściu, gdy spoglądam na chłopaka widzę jak jego oczy zaczynają świecić się jak dziecku na dziale ze słodyczami. Śmieszny a zarazem uroczy widok. On jest całkowicie inny niż jego rówieśnicy. Czasami nawet zastanawiam się czy po prostu sobie go nie wymyśliłam a moja podświadomość podstawiła mi pod nos jakiś kolejny ideał z książki. Jestem ciekawa co jeszcze przed mną skrywa. Gdy Andrew przemierza kolejne alejki sklepu ja postanawiam usiąść na pobliskim krześle i na niego poczekać. Momentalnie burzliwe myśli zalewają moją głowę a ja już żałuję, że zostałam sama na drugim końcu sklepu. Męczy mnie to czy z rodzeństwem jest wszystko okej. Ale przecież musi być prawda? Próbuję odciąć się od tych myśli więc wstaję i zaczynam szukać chłopaka. Znajduję go przy małym regale z kostkami do gitary. Zauważył mnie na co szeroko się uśmiechnął mogłabym powiedzieć, że nawet za szeroko.

-Patrz co mam. - niemalże wykrzykuje mi w twarz po czym z uśmiechem podstawia mi pod nos piórko do gitary w kształcie gwiazdy. Czy ja mam urojenia czy on właśnie chce kupić sobie coś związanego z gwiazdą. A to przecież tylko on do mnie tak mówi... Nie to niemożliwe pewnie to przypadek. Pewnie po prostu w tym kształcie są jakieś najlepsze nie znam się.

-Podoba ci się? -pyta zaskoczony moim milczeniem.

-Tak jest piękna. - odpowiadam bez zawahania.

Zaraz po zakupie chłopak odprowadza mnie do domu. Żegnamy się szybko uściskiem a ja jeszcze macham chłopakowi z ganku. Mój uśmiech momentalnie znika z ust wraz z chwyceniem za klamkę domu. Pośpiesznie wchodzę po schodach, aby jak najszybciej znaleźć się jak najdalej od ojca. Tak właśnie wyglądały moje ostatnie tygodnie a mnie ta rutyna męczyła. Jednak nic na to nie mogłam poradzić. Gdy spojrzałam na zegarek była już 7:00 PM. To idealna pora, aby zaraz po kąpieli jeszcze chwilę poczytać książkę. Tak też zrobiłam. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i otworzyłam książkę. Nie było mi dane czytać w spokoju, bo po chwili usłyszałam dźwięk SMS. Podniosłam telefon z myślą, że to albo Andrew albo Alex. Odczytując wiadomość zamarłam.

OD NIEZNANY:

Jak dobrze, że w końcu wiem, gdzie mieszkasz skarbie.

Wiedziałam już, że mnie odnalazł nie jestem już tutaj bezpieczna.



-

Hejka jak tam wrażenia po tym krótkim rozdziale...

Liv

#śmierćnawatt 

Śmierć to moje lekarstwo [ 16+ ] [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz