W dobrym humorze wracam do domu. Gdy wchodzę do domu atmosfera jest dziwnie napięta. Wtedy zauważam ją.
Mój największy koszmar dzieciństwa. Potwór w ciele człowieka. Kobietę, która doprowadziła do tego, że każdej nocy modliłam się, żeby umrzeć, aby nie mieszkać z nią pod jednym dachem. Miałam wtedy może z 9/10 lat. Błagałam Boga, żeby zabrał mnie z tego świata. Wtedy właśnie utwierdziłam się w przekonaniu, że bóg nie istnieje. Bo jeśliby istniał na pewno przerwałby te tortury. Prawda?
Wtedy mój koszmar powrócił. Demony przeszłości mnie dopadły.
- Vivienne ale urosłaś. - mówi a mi zbiera się na wymioty.
- Kto by się spodziewał, że ludzie się zmieniają wraz z wiekiem. - odparłam
- Grzeczniej gówniaro.
- Jesteś dla mnie nikim więc tak też cię traktuję. - mówię na co kobieta patrzy na mnie z wściekłością.
- To ty pierdolona gówniaro zniszczyłaś mi życie. Pamiętaj o tym. - mówi po czym uśmiecha się podle.
Myśli, że jest w stanie mnie zniszczyć jednak teraz jestem silniejsza. Wtedy byłam tylko dzieckiem dziś wiem, że muszę walczyć za całą naszą czwórkę.
- Słodko mamusiu. - odpowiadam
Ona myśli, że zapominałam. Albo, że co gorsza wybaczyłam. Nigdy nie wybaczę.
Gdy tylko przypominam sobie te wszystkie noce kiedy musiałam opatrywać rany moje i rodzeństwa. Dni, kiedy nie chodziłam do szkoły, bo "byłam chora" choć tak naprawdę po prostu miałam zbyt dużo ran na ciele albo miałam coś złamane przez co nie mogłam chodzić. Zresztą do dziś mam przez to duże problemy zdrowotne i pełno powikłań. Sądzę nawet, że kiedy przez te wszystkie powikłania przez źle zrośnięte kości oraz wielokrotne uszkodzenia czaszki umrę.
- VIVI IDZIEMY NA LODY!! - słyszę krzyk chłopca, który dopiero co razem z Ravim wrócił ze szkoły. Moje ciało przeszywa dreszcz.
Tak bardzo nie chcę, żeby ją zobaczyli. Jeśli mam cierpieć to sama. Oddam dla nich wszystko. Może i Nick nie pamięta jej jednak i tak nie chcę, żeby tu wszedł. Wiem, że już jest za późno. Słyszę wesołych braci, którzy jeszcze nieświadomi wchodzą do salonu. Widzę jak Ravi zamiera na jej widok. Wiem, że on pamięta.
- C-c-co.... - mówi przeciągle starszy z braci.
- Mamusia wróciła nie cieszycie się? - Mówi i szczerzy się przebiegle.
- Co ty tu kurwa robisz... - Ravi dalej próbuje zrozumieć co się dzieje.
- Zabieram was do siebie. Ktoś w końcu musi zrobić z wami porządek nie sądzisz? - Gdy to słyszę. Słupieję. Dlaczego ona o robi. Chyba jednak ojciec nie żartował, że do niej zadzwonił. Patrzę na ojca, który stoi nieopodal. Sam chyba niedowierza, że to ona. Wiem, że on też nie jest święty jednak nie zawsze taki był. To on opiekował się nami, gdy ona robiła nam krzywdę. Kiedy jej zabrakło a on nie wiedział jak sobie z nami poradzić stwierdził, że jej metody były dobre. Nie, nie były. Ostatniej nocy przyszedł do nas.
Wspomnienie ostatniej nocy
- Dzieciaki chodźcie na chwilę. - Zawołał a ja lekko się wystraszyłam to raczej nowość u niego w ostatnim czasie.
Cała nasz gromadka zeszła schodami do salonu. Przeszłam szok ojciec nie był pijany. W salonie było czysto. Wtedy już naprawdę się przeraziłam o co chodzi.
- Siadajcie. - powiedział wskazując na kanapę.
- Nie będę przedłużał. Dużo ostatnio rozmawiałem z Abby. Dobrze wiecie nasze rodziny przyjaźnią się od lat. Wiele zrozumiałem. Wiem, że od mojego ostatniego agresywnego zachowania minęło mało czasu jednak strasznie przeżyłem chorobę Vivi i śmierć Lily. Była dla mnie jak córka. To absolutnie nie wytłumacza mojego zachowania. Wiem, że już nigdy nie będzie tak jak wcześniej. Ale dołożę wszelkich starań, żeby było lepiej. Trochę przytłoczyło mnie to wszystko. Opieka nad czwórką dzieci w tym trójce nastolatków nie jest łatwa. Już nigdy nie wybaczę sobie tego co przeze mnie musieliście przejść. Uzależniłem się od alkoholu już po odejściu Natalie. Potem już było tylko gorzej. Abby zapisała mnie do grupy AA tam mi pomogą. Od dziś przez wszystkie dni mojego życia będę starał, aby żyło wam się lepiej. Przepraszam, że musieliście to wszystko znosić. Ravi wiem, że już mi nie wybaczysz naprawdę teraz doszło do mnie w stu procentach to co zrobiłem. Dzieciaki nie chcę was stracić kocham was bardzo. Tak strasznie się pogubiłem. - gdy wypowiada to wszystko widzę jak pojedyncze łzy spływają po jego policzkach.
Chciałabym umieć mu wybaczyć. Nie wiem czy potrafię. Wszyscy razem po prostu w ciszy podchodzimy do niego i przytulamy. Nie wiem jeszcze c oz tego wyniknie. Mam cichą nadzieję, że damy radę. My jako rodzina.
Teraz
- Już mnie nie pamiętacie? Wasza mamusia wróciła i zabiera was do siebie. Ktoś musi was wychować, jak należy.
Wtedy modliłam się, że to tylko sen. Teraz wiem, że nie był to sen a koszmar tyle, że na ziemi a jej pojawianie się sprowadziło na mnie zgubę.
-
Jak wrażenia?
Wybaczamy ojcu?Liv
CZYTASZ
Śmierć to moje lekarstwo [ 16+ ] [WOLNO PISANE]
RomansaVivienne 18-letnia dziewczyna, która chciała mieć spokojne życie. Samotność była dla niej koniecznością nie wyborem. Cierpienie i ból sprawiały, że czuła się lepiej. Lubiła uciekać w fikcyjny świat czuła się tam bezpiecznie. Bardzo chciała żyć norma...