ROZDZIAŁ 8

41 5 11
                                    

Resztę wieczoru a raczej nocy spędziliśmy a oglądaniu gwiazd i rozmawianiu. Dowiedziałam się, że gra na gitarze i do tego śpiewa. On nigdy chyba nie przestanie mnie zadziwiać. Do domu wróciłam o 5 nad ranem co wiązało się z tym, że nie miałam już czasu na sen, bo o dokładnie o 6 miałam budzik do szkoły. Gdy siedziałam skulona na łóżku walcząc ze snem wspomnienia poprzedniego dnia mnie przygniotły. Nie te dobre wspomnienia związane z Andrew. Tylko te związane z matką. Brat nie zadzwonił ani nawet nie napisał, że wszystko u nich okej. Od razu pożałowałam tego, że tak łatwo dałam się namówić na to nocne wyjście. Mogłam w tamtym czasie jakoś poszukać domu matki i tam pojechać. Sama nie wiem jestem tak naiwna. Co ja sobie myślałam, że ten chłopak da mi nadzieje na lepsze dni? Może i dał mi na chwilę zapomnieć o problemach, ale one znowu do mnie wróciły i to z podwójną siłą.

Wtedy dawał mi ukojenie. Wtedy mogłam zapomnieć. Zapomnieć choćby na jedną noc.

W głowie miałam tylko tamtą chwilę, gdy biegłam za autem matki nie mogąc złapać oddechu. Nogi tak mnie bolały z wysiłku, że gdy wiedziałam, że już jej nie dogonię osunęłam się na pobocze jezdni i po prostu płakałam. Histeryczny płacz słyszała pewnie z połowa mojego osiedla. Ale szczerze miałam to daleko gdzieś.

Nie wiem czy jestem w stanie iść dziś do szkoły. Jednak ojciec i tak mnie zmusi. Moje oceny po miesięcznej przerwie w nauce mocno się pogorszyły. Zawsze byłam przeciętną uczennicą. Nie byłam ani najlepsza w klasie, ale najgorsza też nie byłam. Nie ukrywam Lily dużo mi pomagała z nauką. Wspomnienie o niej boli jakby ktoś wbijał kolejną igłę do mojego serca. Chciałabym z kimś o tym porozmawiać. Męczy mnie to wszystko. Przypominam sobie o skierowaniu, które dostałam przy wypisie ze szpitala. Już jestem gotowa, aby umówić się na wizytę. Dość długo zwlekałam, ale musiałam to wszystko sama przetrawić. Teraz stawię temu czoła z pomocą specjalisty. To na pewno mi pomoże.

Nie pomogło.

Nagle do moich uszu dociera głośny dźwięk budzika. Do mojej głowy natychmiast przedostaje się tępy ból. Wyłączam budzik i zwlekam się z łóżka. Gdy już mam otwierać drzwi do łazienki, aby się odświeżyć, słyszę pukanie. Nie to nie możliwe, że ojciec obudził się tak rano. Nie on. Zatem kto inny. Otwieram zmieszana drzwi a w ich progu staje właśnie mój ojciec. Ogolił się, ma koszulę i wygląda naprawdę porządnie. Szok jaki jest wymalowany na mojej twarzy to chyba za mało ja stoję z szeroko otwartymi oczami i wydaje mi się, że to sen. Pierwszy raz od dawna widzę go takiego. Takiego trzeźwego. Uśmiecha się do mnie i podaje mi kilka banknotów.

-Nie mamy za wiele w lodówce, kup sobie coś do jedzenia. - Mówi po czym jakby nigdy nic wychodzi z domu.

Ale gdzie wychodzi? O tej godzinie? Od Raviego wiem, że stracił pracę po tym jak pewnego dnia stawił się do sądu kompletnie pijany. Nie zostały mu postawione żadne zarzuty jednak dyscyplinarnie go zwolnili. Co się dziwić to instytucja państwowa. Może stara się o inna posadę. Nie mam teraz czasu tego analizować. Zostało mi 15 minut do wyjścia. Nie wiem jak tak szybko zleciało to 30 minut. Gdy jestem już gotowa wychodzę z domu po czym zamykam drzwi na klucz. Mało co nie taranuje chłopaka, który jakby nigdy nic siedzi na schodkach ganku.

- Jezu prawie dostałam zawału. - krzyczę wystraszona.

- Spokojnie to tylko ja. - mówi Andrew i podnosi ręce w obronnym geście.

- Co ty tu robisz? - pytam zmieszana całą tą sytuacją

Czy on naprawdę czeka na mnie? Czy to trochę nie dziwne? Co jak ojciec go widział? Jeszcze przeze mnie i on opuści pierwszą lekcję, bo patrząc na zegarek pierwsza lekcja już się zaczęła. Zastanawia mnie też to czemu cały czas nosi koszulki z długim rękawem, mimo że dzisiaj jest szczególnie gorąco.

Śmierć to moje lekarstwo [ 16+ ] [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz