ROZDZIAŁ 14

40 2 1
                                    

Vivienne

Jechaliśmy w całkowitej ciszy. Nie było jednak tak jak zawsze. To nie była jedna z tego rodzaju ciszy, w której każdy z nas był myślami w swoim świecie. Tym razem było niezręcznie i napięcie było wręcz namacalne. Gdy zatrzymał się pod moim domem rzuciłam tylko szybkie 'pa' i wyszłam. Nie wiem co zrobiłam nie tak. Ale to na pewno moja wina. Teraz drugi problem, który czeka na mnie po drugiej stronie drzwi. Mój ojciec. Otworzyłam powoli i weszłam do domu. O dziwo jego tam nie było. Ucieszyło mnie to jednak wiedziałam, że prędzej czy później go spotkam. Zrobiłam obiad i poczytałam książkę i tak minął mi praktycznie cały dzień. Wcześnie położyłam się do łóżka, bo jutro czekał mnie produktywny dzień. Zastanawiałam się tylko gdzie wyszedł ojciec jednak to nie pierwszy raz kiedy tak znikał.

***

Obudziło mnie walenie we frontowe drzwi. Zeszłam więc na dół i szybkim ruchem je otworzyłam. Byłam lekko zaspana jednak widok policjantów dosadnie mnie rozbudził. Nie miałam czasu na przetrawienie tej sytuacji, bo zaraz odezwał się jeden z nich.

- Pani Vivienne Harper ? - zapytał poważnie.

- Tak to ja. Co się dzieje, o co chodzi ? - pytam teraz już wystraszona. Myśląc, że może coś z moim rodzeństwem jest nie tak.

- Pani matka została aresztowana. Po dokładne informacje zapraszamy z nami na komisariat. Musi pani złożyć obszerne zeznania. Rodzeństwo, które przebywało z Panią Natalie Clarke zostanie umieszczone na czas nieokreślony w ośrodku pomocy dzieciom z patologicznych rodzin. Pani jest już pełnoletnia w związku, z czym nie możemy prawie nigdzie pani umieścić. Zapraszamy z nami.

Szumiało mi w uszach. Byłam słaba. Jaki ośrodek. Jakie patologiczne rodziny. Czy oni już wiedzą? Otumaniona natłokiem tych wszystkich informacji po prostu przebrałam się szybko i pojechałam z policjantami na komisariat. Tam pierwsze co zobaczyłam był widok matki zakutej w kajdanki z podbitym okiem. Nie było mi jej żal. Może to złe co myślę, ale ona na to zasłużyła. Zostałam zaprowadzona do pokoju przesłuchań. Bałam się, o co zostanę zapytana. Tak długo siedziałam cicho. Ale koniec tego. Nie będę już nigdy cicho.

- Chyba Pani już wie, w jakiej sprawie się tutaj znajdujemy także poproszę niech Pani opowie wszystko ze szczegółami. Rozumiem, że może to być ciężkie jednak walczymy o to by ta kobieta poniosła za to odpowiednią karę. Jest Pani najstarsza w związku, z czym pewnie pamiętasz najwięcej. Mogę mówić pani na 'ty' ?

- Tak może Pan i opowiem wszystko od początku.

09.09.2006

Dzisiaj mama przyjechała z moją małą siostrą do domu. Jest taka malutka. Tato mówi, że jako starsza siostra powinnam być dla niej dobra i się nią opiekować. Mam też Raviego on jak był trochę mniejszy to zawsze krzyczał. Pamiętam, że zawsze byłam na niego zła. Ale był taki mały więc pewnie nie rozumiał. Czuje się trochę źle. Rodzice na mnie krzyczą a ja nie wiem za co. Co im zrobiłam? Przecież byłam grzeczna. Chce mi się płakać, ale nie mogę pokazać młodszemu rodzeństwu, że jestem beksa. Lily moja przyjaciółka mówi, że David z przedszkola to beksa. A ja nie chce być jak on. Idę do pokoju rodziców, bo chce się przytulić do mamy.

Mamo co robisz ? -pytam, bo widzę, że ma jakieś dziwne małe nożyki w ręce.

Mówiłam ci, żebyś tu nie przychodziła gówniaro. - mówi i mocno szarpie mnie za rękę. To boli. W oczach zbierają mi się łzy.

Mamo to boli. - wyduszam a po policzkach spływają pierwsze łzy.

Puszcza mnie i popycha w stronę pokoju, który dziele z Ravim. Patrze na rękę a tam zauważam dużego siniaka tuż obok tych, które zrobiła mi wcześniej i które nie chcą zejść.

Śmierć to moje lekarstwo [ 16+ ] [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz