38

320 16 4
                                    

Świat z nim wydawał się taki prosty i bezproblemowy. Świat, który na ranił na każdym kroku, z nim był po prostu idealny.
Nie wiedziałam czy to sen czy obrączka na moim palcu była tylko wytrowem mojej wyobraźni. A może była prawdą, a może ten mężczyzna obok mnie był moim mężem i człowiekiem rozwiązującym wszystkie moje problemy?

W tym tygodniu będą święta Bożego Narodzenia a także nasza podróż poślubna na Teneryfę.
Nie wiem czy ten czas wolała bym bardziej, spędzić w naszym mieszkaniu w Monaco czy na słonecznej wyspie.
Wiedziałam, że po ślubnej gorączce i ciągłych przygotowywaniach potrzebuje odpoczynku.

W poniedziałek, przeddzień naszego wyjazdu, jak zwykle dumała nad tym co zabrać ze sobą. Stwierdziliśmy, że wyjazd musi być blisko i w ciepłym miejscu, więc wybranie Wyspy Kanadyjskiej, z ponad 20 stopniami w grudniu, będzie dobrym pomysłem.
Kompletnie nie wiedziałam czy zmieszczę się jeszcze w jakieś ubrania z lata.
Mój brzuch był na tyle duży, że tylko przewiewne i luźne ubrania, wytrzymywały na moim ciele. Nie lubiłam, gdy cokolwiek mnie ściskało albo za bardzo opinało, więc po za trzema, letnimi sukienkami i jedną większą spódniczką na gumie nie miałam nic lepszego w szafie.

- Daniel muszę jechać na zakupy - powiedziałam w stronę chłopaka, który na łóżku za mną, przeglądał telefon

- A zdążysz je zrobić ? Przecież jutro lecimy.

- Muszę zdążyć. Przecież nie mam nic w tej szafie - machnęłam zrezygnowana rękami i wypuściłam powietrze - chociaż teraz większość ubrań jest jesienno-zimowych, nie mam pojęcia gdzie ja je znajdę

- Równie dobrze możesz kupić coś na miejscu - powiedział Daniel

- Myślisz, że mają rozmiary XXL dla ciężarnych ? - zaśmiałam się - W każdym razie ubieram się i lecę, mam jeszcze trochę czasu.

Wyszłam z pokoju i szybko złapałam za portfel i telefon, który schowałam do torebki. Na mój dość domowy outfit, zarzuciłam karmelowy, długi płaszcz i ubrałam botki w tym samym kolorze.

- Wychodzę - krzyknęłam do Daniela i ruszyłam na zakupy.

Było już trochę po 16:00 a ja bez zastanowienia ruszyłam do największej galerii handlowej w Monte Carlo.
Właściwie największej ale nie najzwyklejszej, ponieważ w jej wnętrzu, znajdowały się piękne, kryształowe żyrandole i złote wykończenia.
Większość sklepów, zdecydowanie należała do tych z wyższej półki ale mnie w tym moment nie zależało na sukience za kilka tysięcy a luźnej, letniej za kilkanaście euro.
Z nadzieją, że w sieciówkach znajdę jeszcze jakieś letnie ciuchy, wskoczyłam najpierw do Zary potem H&M, Stradivariusa i na końcu do Boohoo, gdzie właściwie najbardziej nastawiłam się na kupno, letniej odzieży.
Tak jak myślałam, z letniej kolekcji zostały same topy i skąpe spódniczki ale po kilku godzinach buszowania w galerii, udało mi się kupić, odpowiednie dla mnie na wyjazd ubrania. Nawet znalazłam, jednoczęściowe, duże kostiumy kąpielowe, które z racji wyprzedaży, kosztowały po 20, 25 euro. Wzięłam bez zastanowienia.

Wróciłam do mieszkania z dwiema torbami ubrań i kupionym po drodze jedzeniem na wynos.
Była już prawie 20:30 a ja nie byłam w żadnym procencie spakowana. Miałam chociaż nadzieję, że przez ten czas Daniel zdążył spakować swoje rzeczy.
Przechodząc do salonu zastałam go, śpiącego na kanapie a w całym mieszkaniu nie widziałam żadnej torby ani walizki, ze spakowanymi rzeczami.

- Daniel wstawaj, musimy się spakować na jutro - potrząsnełam jego ramieniem

Chłopak, przekręciłam się na drugi bok i coś zamruczał pod nosem.

- Przecież mamy jakieś 12 godzin do wyjazdu, Daniel nooo - powiedziałam bardziej błagalnym tonem

- Spakuje się w 5 minut - wymruczał z zamkniętymi oczami

Kierowca mojego życia | Daniel RicciardoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz