1

1.5K 29 1
                                    

Ana Darnell, 24 letnia studentka ekonomii. Mieszkająca aktualnie w małym miasteczku Haslemere położonym około 35 km od Londynu.
To ja.

Z natury jestem wielką marzycielką. Od zawsze podążam swoimi ścieżkami, nie lubię rozkazów innych A także uwag na mój temat. Od 9 lat przyjaźnie się Laurą. Znamy się od dziecka i od ostanich lat jesteśmy nierozłaczne. To jedyna osoba na świecie, która mnie rozumiem. Przy której mogę być i jestem sobą a wiem, że ona zawsze też będzie.

Piątek 1 lipca

To był nasz ostatni dzień na uczelni, tuż przed wakacjami. Oczywiście jak to ja i Laura odrazu po całym zakończeniu, pobiegłyśmy do pobliskiego baru aby napić sie jakiegoś mocnego drinka. To mój 2 rok na uczelni A ja powoli zaczynam tam wariować. W życiu nie poszła bym na takie studia, ale cóż. Kiedy twój tata jest magistrem ekonomii i prowadzi swoją firmę A mama to wyrodna nauczycielka, więc jaką drogę ma wybrać ich kochane dziecko? Hmm oczywiście takie jakie ich rodzice by sobie wymarzyli. Moja siostra to miała szczęście, sama sobie wybrała kierunek ale to urodzona przyszła Pani stomatolog, przynajmiej w oczach rodziców.

No dobra wypiliśmy tak z 3 szklanki jakiegoś mocego błękitnego trunku. Oczywiście dla odstresowania po tym całym syfie jaki przeżyłyśmy na uczelni.

- Ej Lara nie za dużo wypiłyśmy jak na godzinę 12 w południe hahaha - zapytałam Laure, która cały czas gapiła się na barmana, ufając , że mnie słyszy

- Co ty, dawaj jeszcze jednego - odpowiedziała ze śmiechem i odwróciła się w moją stronę

- Dobra, a może byliśmy gdzieś pojechały na weekend? - rzuciłam tak trochę dla żartu , trochę poważnie

- Ej to jest dobry pomysł, to co proponujesz? - odpowiedziała

- Hmm Może Paryż?

- Oszalałaś? To ma być miejsce gdzie będziemy mogły bawić się w klubach do rana, same przystojniak i pogoda marzenie. - odkrzykneła Laura.

- Dobra to może Gracja? - powiedziałam, chociaż nie byłam pewna czy chce tam jechać.

- Hmmmm

- Mam! - krzykneła prawie na całą salę

- Jedziemy do Monako. Mam tam znajomego, z tego co mi opowiadał kiedyś, to miasto nigdy nie śpi. Imprezy do rana, dużo alkoholu i przystojni bogacze, kto tego nie chce ?

- Hmm no nie wiem. - Odpowiedziałam nie pewnie, chociaż taki wyjazd przydał by mi się na rozluźnienie.

Idę w to

3 godziny później byłam już w natłoku pakowania do Monako. Samolot z Londynu do Nicei miałyśmy jutro o 9 rano, więc pakowanie musiałam zacząć już dzisiaj po południu.
Spakowałam kilka par szortów, jakiś topów i oczywiście na specjalne okazje jakąś sukienkę i buty na szpilce. Cóż od kilku miesięcy jestem singlielką, ale jakiś mały letni romans. Czemu nie ?

Około godziny 18 wpadła do mnie moją siostra Matilda. Nie cieszyłam się zbytnio gdy ją zobaczyłam. Nigdy nie miałyśmy dobrego kontaktu, była ulubionicą rodziców. Chociaż w moim odczuciu była dużo gorsza niż ja. Z tym jej żenującym uśmieszkiem, na, który nie mogłam już patrzeć, wpadła do pomieszczenia.

- Hej młoda. - Krzykneła za drzwi mojego pokoju

- Hej, co tu robisz? - Odpowiedziałam mało zainteresowania rozmową z nią.

- ooo widzę, że się gdzieś pakujesz. Jedziesz gdzieś A nawet nie dałaś znać siostrze gdzie i kiedy? - powiedziała szyderczo

- Wiesz, nie muszę chyba spowiadć ci się z tego co robię, gdzie jadę, kiedy i z kim. - powiedziałam to tylko z nadzieją, że zaraz się odczepi.

Na nic, całą godzinę oglądała moje ubrania, komemtowała moją szafę A potem jakby nigdy nic zrobiła sobie herbatę. Miałam jej serdecznie dość i jej chorego zachowania.

- Może byś już poszła, nie masz nic do roboty? - zapytałam znudzona jej obecnością A jednocześnie zła, że nadal jest u mnie w mieszkaniu.

- Wiesz co A może byś wzięła jaką fajną bieliznę. - zmieniła temat

- Albo wiesz co może te buty ? - pokazała mi parę szpilek i rzuciła w moją stronę.

- Dobra idź już. Nie chce twojej pomocy! -
Ze złością krzyknełam w jej stronę.
Naprawdę byłam już wkurzona jej obecnością, aż odechciało mi się pakować na te głupie Monako. W myślach zaczęłam przeklinać aż nie zauważyłam kiedy, moją siostra wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.

Miały godziny, ja już spakowana i gotowa na jutrzejszy wyjazd, puściłam muzykę na cały dom i otworzyłam wino. Wtedy usłyszałam telefon. Oczywiście Laura.

- Hej An. Gotowa na jutro. - zapytała

- A jak, zwarta i gotowa

- No to super! Wzięłaś strój kąpielowy? Koronkową elegancką bieliznę? Buty na obcasie? Czerwoną szminkę? Mini sukienkę? - pytała na jednym tchu

- Tak, tak, tak. Mam wszystko, nie martw się. - zaśmiałam się

Ona jest jedyna w swoim rodzaju, po prostu fantastyczna i za To ją kocham. Przynajmniej ona jest po mojej stronie i zawsze mogę na nią liczyć.

Po kilku nastu minutach rozmowy i śmiechu od ucha do ucha. Postanowiłam że dopije ostatni łyk czerwonego wina, wezmę szybką kąpiel i pójdę spać aby wyspać się na jutro.
Ale oczywiście ta noc była tak gorąca, że nawet z otwartym oknem nie mogła spokojnie zasnąć.

Rankiem, powoli i sennie wstałam z łóżka trochę zrezygnowania czy na pewno chce tam jechać. Ale oczywiście byłam senna i rozdrażniona. Zegarek wskazywał 5:17 A to dla mnie zdecydowanie za wcześnie aby wstać.
Umyłam twarz, nałożyłam maseczke i poszłam zrobić sobie szybkie śniadanie ( jakaś owsianka, banan i truskawki).
Jedząc przeglądałam instagrama z nadzieją, że uda mi się jakoś obudzić.
Po śniadaniu zrobiłam lekki makijaż, podkreślając usta ciemną pomadką i wyprostowałam moje blond włosy do ramion. Kolejny problem jaki napotkał mnie z samego rana to brak pomysłu na stylizacje.
Ok dobra jeansy i koszulka? Nieee. Może biała tunika w koronkę? Nieee. Kurde co ja mam włożyć. Zaczęłam grzebać w szafie od góry do dołu, aż w końcu znalazłam czarne szorty z wysokim stanem, do tego biały top z napisem, sandałki związane na kostce i ciemne okulary.
Popatrzyłam w lustro,
nie jest najgorzej. Spojrzałam na zegarek i było już po 7:00. Wiec szybko wzięłam walizki w dłonie, zamknęłam drzwi do mieszania na klucz i wybiegłam przed dom gdzie czekała już na mnie Laura i jej przyjaciel, który odwozł nas na lotnisko.

- No myślałam, że już się rozmyśliłaś. 10 minut już czekamy, a telefonu nie raczysz odebrać. - powiedziała lekko zdenerwowana, opierając się o samochód

- Sory, Sory ale nie mogła się zdecydować co założyć na siebie. - Odpowiedziałam szybko i zwięźle

- Wiesz, mogłaś sobie stylizację wczoraj zaplanować A nie dzisiaj, straciłaś tyle czasu. - Odpowiedziała Laura

- Dobra, jedzmy już. Bo nie zdążymy- pośpieszałam przyjaciółkę.

Jechaliśmy około pół godziny na lotnisko, nie powiem z biegiem czasu Byłam coraz bardzo podekscytowana naszym wyjazdem. Na lotnisku kupiłyśmy jeszcze po butelce wody i czekaliśmy na nasz lot. Kiedy tylko zobaczyłyśmy samolot, którym lecimy do Nicei, zaczęłyśmy skakać i piszczeć z radości. A ludzie obok nas na pewno pomyśleli w głowie " Co za szurnięte laski"

W głowie pomyślałam "O girl! Nareszcie wakacje"

I samolot ruszył.

_______________
Hej hej,
Z tej strony Martina, nie wiem czy ktokolwiek będzie chciał to czytać ale starałam się napisać coś co będzie dotyczyło F1, której jestem ogromną fanką. To na razie 1 część, moze bedzie więcej. Zależy od was. Z góry przepraszam za błędy, styl bo nie umiem pisać opowiadań.
Buziaki dla Was wszystkich!! ❤❤
Miłego dnia ;)

Kierowca mojego życia | Daniel RicciardoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz