39

442 21 2
                                    

Wydawać by się mogło, że to kolejna historia jakich wiele na tym świecie, gdy bogaty mężczyzna zakochuję się w dużo uboższej dziewczynie.
Taką byłam i ja. Mimo mojego nudnego, pełnego zmęczenia życia, znalazłam właśnie jego... Człowieka, który jak skinieniem magicznej różdżki, wydostał mnie z tamtego świata.
I Odrodziłam się jakby na nowo, poznając świat jakiego wcześniej nie znałam.
On mimo wszystko wydawał się taki normalny.
Nie widziałam w nim tych milionów na koncie, ubrań najdroższych marek i drogich samochodów. Widziałam uśmiech wart więcej niż wszystko to razem wzięte, a jego piękne, brązowe oczy, świeciły tak jasno i promiennie jak gwiazdy na sierpniowym niebie.

Siedząc na werandzie naszej willi i wsłuchując się w śpiew, tutejszych ptaków, zastanawiałam się jak potoczyło by się nasze życie, gdyby nie ciąża, która tak bardzo nas do siebie zbliżyła.
Jak wyglądała by teraz nasza relacja.
Czy bylibyśmy już po ślubie ? Czy mieszkała bym razem z nim w Monaco?
Jakiej pracy bym się podjęła? I czy zmieniło by się coś jeszcze, czego teraz nie mogę sobie wyobrazić?

Chociaż prawie cały dotychczasowy tydzień spędzony na Teneryfie był wspaniałym wypoczynkiem i ogromnym wytchnieniem od rzeczywistości,
samotność na wyspie z dnia a dzień doskwierała mi coraz bardziej.
Nie tęskniłam za domem w Monte Carlo a za nimi. Za Laurą, Charlesem, George'am i Carmen. Za tym jak świetnie czuliśmy się we wspolnym towarzystwie.
To jak zwykły, nudny dzień z nimi stawał się odrazu bardziej kolorowy.
Przyzwyczaiłam się do tego, że najlepsza przyjaciółka mieszkała ulice obok a jej chłopak był kimś na kogo zawsze mogłam liczyć. George był dla mnie jak brat, a właściwie zawsze tak o nim myślałam, lecz ostatnie rozmowy między nami sprawiły, że nasz kontakt po prostu się urwał.
Żadne z nas nie potrafiło napisać i swobodnie rozmawiać po incydencie z wesela, mimo, że minął już prawie tydzień.

Piątek, wydawał się być inny niż zwykle gdy po wczorajszym poście Daniela na Instagramie, gdzie jako dumny przyszły tata, ogłosił moją ciążę, tak mój telefon uginał się od wiadomości i SMS-ów z gratulacjami. Nie wiedziałam, że w ciągu jednego dnia można dostać tak wiele próśb o zaakceptowanie na obserwację mojego konta, gdy na moim wyświetlaczu pojawiło się grubo ponad 50 tysięcy.
Wtedy chyba pierwszy raz zdałam sobie sprawę jak bardzo popularną osobą jest mój mąż.

- Chłopaki z Formuły 1 wysłali gratulacje i kazali cie pozdrowić - powiedział Daniel, który znalazł się obok mnie i przerwał mi moje głębokie zamyślenie

- Ohh Tak? Ja też dostałam masę wiadomości

- Ogłosiliśmy ciążę chyba w najbardziej odpowiedni momencie nie sądzisz ? - zapytał

- Nie byłam wcześniej pewna czy jestem już gotowa ale skoro mamy to już za sobą , to bardzo się cieszę - uśmiechnęłam się lekko - całe szczęście widzę tylko same miłe komentarze

- Oczywiście, przecież nikt nie napisał by nic obraźliwego - zapewnił mnie swoim spokojnym głosem

Podszedł do mnie i złożył na moim czole, lekki pocałunek. Taki, który za każdym razem był taki sam a mimo wszystko za każdym razem przyprawiał o dreszcze i motyle w brzuchu.

- Jutro wigilia... Chciałem cię zapytać jak chciała byś spędzić ten dzień - zapytał spokojnie i usiadł na przeciwko mnie

- Cóż, zawsze z rodziną jedliśmy tradycjne na ten dzień angielskie potrawy a potem śpiewaliśmy kolędy.
Kiedy byłam mała, babcia przyjeżdżała z workiem pełnym prezentów a dziadek Jon, grał z nami w karty, zawsze z nim wygrywałam ale po latach dowiedziałam się, że dawał mi fory. - mówiłam i patrzyłam na niego rozmarzonymi oczami, na wspomnienie o mojej rodzinie - Od kilku lat wszystko jednak się zmieniło. Siedzieliśmy w kuchni przy jednym, góra dwóch dniach a atmosfera była jak na stypie. Nawet nie śpiewaliśmy kolęd, co dopiero mowa o prezentach... - w oczach stanęły mi łzy, które szybko udało mi się pochamować przed wypuszczeniem.

Kierowca mojego życia | Daniel RicciardoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz