1.11:11

15.3K 346 198
                                    

Rozdział 1

Przeprowadzki zwykle bywają ciężkie.
Ale nie dla mnie, ja nie miałam nic
do stracenia,a wręcz przeciwnie..

Była to dla mnie szansa na
rozpoczęcie nowego etapu w życiu.
Odcięcia się od ciężkiej przeszłości,
która wyniszczyła doszczętnie każdą
malutką cząstkę mojego serca.

Przyjeżdżając tutaj, do Miami z Nowego Jorku,
w głębi duszy liczyłam, że to będzie dla mnie dobre.

Uciekałam. Ale nie miałam wyjścia.
Po moim ostatnim epizocie, ojciec zadecydował,że przeprowadzka
wyjdzie mi na lepsze.

Dołożył wszelkich starań, by wyremontować
i jak najlepiej urządzić nasz nowy dom.

Tylko, że ani ojciec, ani mój starszy o rok brat,
nie zdawali sobie nawet sprawy z tego,
co skłoniło mnie do podjęcia tak radykalnego kroku.

Jestem Elizabeth Black i mam siedemnaście lat. Mam również swój sekret, który skrywam przed światem. Sekret, przez który wszystko się zmieniło. Ja się zmieniłam...

A może inaczej.. To ON mnie zmienił.

Właśnie siedziałam na łóżku, które pokrywała
czarna, satynowa pościel, z niedowierzaniem
w oczach rozglądałam się po pokoju,
który widziałam pierwszy raz na oczy.

Był idealny.

W kolorze mojej duszy i mroku, który wypełniał od środka moje pesymistyczne myśli.

W kolorze czarnym.

Moim ulubionym.

Ciemne, długie firanki z falbanami, dodawały
tajemniczości temu pomieszczeniu. Gobelin,
który widniał nad łóżkiem z jakimiś trzema
twarzami, był nieco przerażający, ale oddawał
cały urok i klimat. Białe biurko będące na
wprost, trochę łagodziło cały ten wystrój.
Tak samo jak krzesło, które przy nim tkwiło.
Ogromny telewizor przymocowany do czarnej,
matowej ściany, spowodował szeroki uśmiech na mojej twarzy, bo wiedziałam, że będę zarywać noce, żeby oglądać swoje ulubione seriale na Netflixie. Okrągłe lustro, wokół którego splątane były światełka,
też wyglądało ładnie.

Miałam też osobne przejście do wielkiej, przestrzennej garderoby.

Wstałam z łóżka, podchodząc do okna. Od razu za mną, pobiegł mój czworonożny przyjaciel - Czarny. Tak, był czarny, jak węgiel, stąd te imię.

Nadając mu je miałam trzynaście lat,
najwyraźniej nie było mnie stać na nic bardziej kreatywnego.

Rozszerzyłam swoje powieki, obserwując widoki przez szybę, które przyprawiły
moje serce o szybsze bicie. Były piękne. Prosto na ocean.

Moja ekscytacja tym miejscem sięgała właśnie zenitu, z bananem na twarzy zaczęłam sobie wyobrażać moje początki tutaj, jednak z moich myśli,
szybko wybił mnie głos ojca.

- Jak ci się podoba, skarbie? - pytał,
opierając się o próg drzwi. Ubrany był w
luźną białą koszulę i garniturowe szorty,
a na jego twarzy malował się szeroki
uśmiech.

- Jest cudownie! - westchnęłam, wciąż
będąc pod wrażeniem uroków tego
miasta.

Mężczyzna podszedł bliżej mnie, delikatnie
klepiąc po ramieniu.

- Mam nadzieję, że tutaj będzie Ci lepiej.

- Chciałabym w to wierzyć. - wyszeptałam
rozmarzonym głosem. - Tato.. Wiesz
może gdzie tutaj jest jakieś studio z
tatuażami?

not TRUE LOVE | ZOSTANIE WYDANE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz