Rozdział 15
Czy może być coś gorszego od napierdalających stóp?
Być może.
Nie coś, a raczej ktoś.
Jebany Oscar parę minut później ponownie zawitał moje progi. Zmarnowana skierowałam wzrok w jego stronę.
- Chyba wyraziłam się jasno. - warknęłam wyniośle. - Wypierdalaj stąd. - Oscar był jak słup. Mogłam mówić do niego wiele rzeczy, ale do tego i tak nic nie docierało. Nie liczył się z moim zdaniem, narzucając mi się.
Był jak wrzód na dupie, mogłabym porównać go do komara, bo był tak samo upierdliwy jak one.
Chłopak głośno westchnął wymachując przede mną kluczykami do swojego samochodu.
- Chodź, jedziemy. - oznajmił, na co ja otworzyłam szerzej oczy.
- Chyba cię sutki pieką. - rzuciłam oshle. - Nigdzie z tobą nie jadę, a teraz proszę, wynoś się stąd.
- Twoje nogi musi opatrzeć lekarz, może to być coś poważnego. - parsknęłam śmiechem na jego słowa.
- A twoją głowę jakiś dobry psychiatra. A sorry. Raczej dla takich jak ty nie ma już ratunku. - mówiłam z ironią w głosie , robiąc przesłodzoną buźkę.
- Wiesz co. - szepnął, będąc coraz bliżej biurka, przy którym wciąż siedziałam. - Podoba mi się twój zadziorny charakterek. Nawet nie wiesz jak bardzo. - szeroko się uśmiechnął, po czym delikatnie przygryzł swoją dolną wargę.
- A mi twój ani trochę. - sarknęłam chłodno. - Jesteś głupi. - stwierdziłam. - Do mnie już szybciej dociera matma, niż do ciebie moje słowa.
- Coś wspólnego. - szczerzył się jak głupi do sera. - Też nigdy nie byłem z niej orłem.
- Fajnie, ale kiedy? - rzuciłam na niego pytającym spojrzeniem.
- Jak jeszcze chodziłem do szkoły.
- Boże, serio? - złapałam się za głowę. - Kiedy pytałam?
- Oj Elizabeth. - westchnął podpierając się o białe biurko, głośno wzdychając. - Mój dziesięcioletni brat ma już lepsze pociski od ciebie.
- Warto wiedzieć. - mówiłam niezbyt zainteresowana jego słowami. - Możesz już sobie pójść? Muszę się przygotować na lekcje. - dodałam zmęczona już jego obecnością.
- Odwołaj je. - zarządał.
- Wolę już pastwić się nad książkami, niż spędzać czas z tobą.
- Odwołaj. - podniósł ton głosu.
- Nie lubię, kiedy ktoś mnie dominuje i rozkazuje. - rzuciłam.
- Też wielu rzeczy nie lubię. Idziemy, Elizabeth. - oznajmił, odciągając mnie od krzesła, na którym tak wygodnie mi się siedziało. Podniósł mnie z niego, obarczając moim ciężarem swoje ręce.
Próbowałam się wyrywać, ale to było na nic. Krzyczałam tylko:,,Oscar, puść mnie!'' - ale do tego nadętego słupa nie docierało. Przeniósł mnie przez próg pokoju jak jakąś zakichaną pannę młodą tuż po ślubie. Następnie rozważnym krokiem zmierzając po moich szklanych schodach. Trzymał mnie na tyle mocno, że ciężko było mi złapać oddech. Nie miałam zamiaru z nim nigdzie jechać, ale on był uparty. Gorzej niż osioł. Nie dawał za wygraną. W mgnieniu oka znaleźliśmy się na jego posesji, kiedy ten otworzył drzwiczki swojego samochodu, kładąc moje ciało na miejscu pasażera. Rozsiadł się wygodnie za kółkiem, wkładając kluczyki do stacyjki. Po chwili je przekręcił, odjeżdżając z piskiem opon. Jedna z jego dłoni widniała na kierownicy, z kolei drugą z nich odblokowywał swój telefon, szperając coś na nim. Mimo tego, skupiał się solidnie na jeździe, godząc ze sobą dwie rzeczy na raz. Niedługo później usłyszałam dźwięk piosenki, wydobywający się z urządzenia.
CZYTASZ
not TRUE LOVE | ZOSTANIE WYDANE
Romance,,Na początku czułam, że ogarnął cały bałagan, który panował w moim życiu, ale on chciał je jeszcze bardziej spierdolić. I to zrobił''. Poznajcie historię o dziewczynie, która miała już dość swoich problemów. I o chłopaku, który stał się dla niej...