ROZDZIAŁ 24

3.9K 143 15
                                    

Dante

– Słuchajcie mnie teraz! – stoję przed hotelem na jakiejś ławce. – Do wesołego miasteczka pójdziecie wieczorem, w końcu to główna atrakcja!

Po tłumie roznoszą się okrzyki radości. Chłopacy zaczynają wydawać z siebie dzikie okrzyki, a ja mam już tych pacanów dość, choć dopiero zaczynamy drugi dzień tej wycieczki, gdy jesteśmy na miejscu.

– Ej, słuchać mnie! – klaszczę głośno w dłonie. – Teraz pójdziemy w miejsce typu miasteczko halloween, gdzie dostaniecie trzy godziny czasu wolnego. Możecie wychodzić za jego obręb, jednak proszę was, abyście o drugiej wszyscy byli w wyznaczonym przez nas miejscu, które ogłosimy po dotarciu na miejsce!

– Tak jest, panie Moss! – odpowiadają wszyscy zgodnie.

Pewnie powinienem walnąc jeszcze jakąś gadkę o bezpieczeństwie, ale wszyscy doskonale wiemy, że i tak wiedzą swoje. Niech reszta nauczycieli się tym martwi, a nie wszystko jest na mojej głowie.

Po boku dostrzegam panienki McCann, które grzebią coś w telefonach. Uśmiecham się mimowolnie, ponieważ Aria ubrała się tak, aby nie było widać śladów na jej ciele, które pozostawiłem. Wolałbym, aby je pokazywała, jednak zacznie to wzbudzać podejrzenia.

– Idziemy! – oświadczam.

Aria

– Naprawdę to zrobiłaś... – Bridget znacząco się krzywi, jednak dostrzegam też to, że chyba równie jak ja traci nadzieję na to, że Dante mówił prawdę. – Myślisz, że odpisze?

– Po to zostawiła numer – chowam telefon do małej, białej torebki. – Boję się odpowiedzi. Teraz nie wiem, czy nie lepiej by było żyć w kłamstwie do końca życia. Może to Riley kłamie?

Grupa rusza, więc my również.

– Dowiemy się, gdy dostaniesz odpowiedź. Oby pieprzona Riley Lynch kłamała.

***

Wchodzimy do domu luster, które otaczają nas z każdej strony. Dosłownie, bo nawet po nich chodzimy. Trzymamy się blisko siebie, bo wystarczy pięć minut, aby zgubić się w tym labiryncie.

Z odległości dobiega nas odgłos ciężkich kroków, jednak przecież nie jesteśmy tu same. Nie ma nikogo w zasięgu naszego wzroku, ale dalej czy bliżej, są tu na sto procent.

– Słyszałaś to? – pyta, bo wyobraźnia już jej działa.

– Tak.

Idziemy dalej, hałas rozlega się coraz bliżej. Postanawiamy zatrzymać się na moment, aż w końcu w lustrach odbija się czyjaś dłoń, później kawałek tułowia...

Bridget piszczy, a z jej przerażeniem miesza się męski śmiech. Po chwili chłopak pokazuje się cały, a my oddychamy z ulgą.

– To tylko ja, idiotki – Trey przewiesza sobie ręce przez nasze ramiona. – Żaden morderca was nie zabije.

– Szkoda, myślałam, że to Zade Meadows – wzdycham zawiedziona. – Wypieprzyłby mnie jak Adeline Reilly. Jestem pewna, że byłoby zajebiście.

– Oho, kłótnia z kochankiem, moja ulubiona i najlepsza przyjaciółko?

Bridget dźga go łokciem w żebra.

– Żadna kłótnia. Po prostu czekam na ważną wiadomość, która może o wszystkim zadecydować – wzruszam ramionami. – Idziemy?

Nic nie mówią, tylko przytakują ruchami głów. Idziemy powoli, aby nie wpaść na lustro przed sobą i szukamy drogi do wyjścia.

Skupiam się na trasie, szybko zapominając o wszystkim innym. Włącza mi się tryb przetrawiania. Wyobrażam sobie, że ktoś na mnie poluje. Adrenalina wypełnia żyły, płynąc bezpośrednio do serca i tym samym jeszcze bardziej wzmagając jego bicie.

My New Teacher Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz