XVI

130 13 40
                                    

Co rusz wymieniałam spojrzenie z Norwidem i odwracałam je ponownie na siedzącego przed lustrem Słowackiego.

— Ej, Cyp, jak myślisz, do kogo wybiera się Julek? - szepnęłam, wskazując na poprawiającego swój wąsik poetę. Mężczyzna pokręcił głową, teatralnie przewracając oczami.

— Do pewnego Litwina, obviously - odparł tym samym tonem Cyprian, wzruszając ramionami i kładąc rękę na tylnym oparciu kanapy. — Chodzą słuchy, że niezła randka się szykuje... AŁA! - rozmasował sobie ramię, w które Juliusz rzucił poduszką i wyszczerzył się do niego, unosząc brew.

— Och, no dajcie spokój! - fuknął, odkładając szczotkę do włosów, gdyż właśnie skończyć rozczesywanie i układanie i tak perfekcyjnie ułożonych loków. Ja nigdy nie dojdę do takiego efektu. — To nie żadna randka, w ogóle o czym wy mówicie! Czysto platoniczne spotkanie dwóch dorosłych mężczyzn. Nic więcej!

— Akurat. Ależ będzie rendez-vous! - puściłam oko do Norwida, wstając z gracją. — Wiesz co, kiedy już stawisz się u swojego królewicza możesz mu od razu zaśpiewać Dear Future Husband... Ha! - schyliłam się, by uniknąć miękkiego pocisku, rzuconego przez wieszcza. Podniosłam się z triumfalnym uśmiechem. — Boże, muszę Wam kiedyś pokazać Meghan Trainor!

Juliusz mimowolnie parsknął pod nosem, tuszując przy okazji wymalowany na jego policzkach rumieniec. Przetarł dłonią perłową wargę, podkreślając w ten sposób jej wyrazisty kolor. Zbolałym spojrzeniem obdarzył swoje zjawiskowe oblicze, poprawiając jeden odstający, złośliwy loczek i założył go za ucho. Podniósł się i z krytycznym wzrokiem ocenił swój nienaganny strój.

Okręcił się cały wokół własnej osi, bacznie lustrując swoją sylwetkę w tym ubiorze. Potarł się po brodzie i zwrócił do naszej dwójki.

— Co sądzicie?

Wypełniłam swoje policzki kącikami moich ust ułożonych w promienny uśmiech.

— Jest świetnie, jak zawsze - oceniłam, podchodząc i poprawiając mu delikatnie rękaw.

— Moim zdaniem niebanalnie - dodał Norwid, kiwając głową.

Słowacki się rozpromienił i ukłonił się, chichocząc przy tym.

— Jeśli Adaś nie padnie na zawał serca, kiedy zobaczy Ciebie, takiego oszałamiającego, oficjalnie nie wierzę w miłość - odrzuciłam lecące mi na oczy włosy do tyłu z żartobliwym prychnięciem.

Julek puścił moją uwagę mimo uszu, skupiając się na dopiciu naparu, znajdującego się w filiżance stojącej na stoliku przy lustrze.

— Tak dla formalności, jeśli wypijesz choć kapkę alkoholu...

— ...to Cię zabijemy - dokończył z przerażającą powagą Norwid.

— Okej, aż tak to nie. Potrzebujemy go, żebym miała co czytać w przyszłości. Nadal nie wydał drugiej i trzeciej części Kordiana. JA. ICH. NAPRAWDĘ. POTRZEBUJĘ - potrząsnęłam Cyprianem dramatycznie, z obłędem w oczach.

Juliusz spojrzał na mnie ze szczerym zdziwieniem. Jego wzrok utrzymywał się na mnie bardzo długo, aż w końcu leniwie przeniósł go na ścianę, postanawiając przeanalizować moją deklarację.

— Aż tak Ci się podobał? - zapytał po chwili.

— Pytasz dzika czy- Taak! - skrzyżowałam ręce na piersi.

Zmarszczył brwi.

— A czy Ty przypadkiem nie jesteś trochę za młoda, żeby zrozumieć treść "Kordiana"?

— Kochanieńki, za bardzo kocham Twoją twórczość, żeby nie czytać. Zresztą, o co ty się mnie pytasz, no błagam Cię. Czytałeś kiedyś fanfiction? - parsknęłam. — A zwłaszcza z Harry'ego Pottera? TO dopiero rabbithole! - wzdrygnęłam się na samo wspomnienie. Nigdy więcej czytania po nocach Snarry.

 Wieszcze i co jeszcze? || Słowackiewicz Au ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz