XII

136 12 89
                                    

Ten rozdział będzie póki co najdłuższym, więc weźcie herbatę w rękę i miłego czytania <3

*

Siedziałam sobie samotnie na wyjątkowo miękkiej sofie, wsłuchując się w otaczający mnie gwar.

Na miejsce do spoczynku wybrałam sobie siedzisko w położeniu trochę oddalonym od reszty społeczeństwa, którego przedstawiciele wraz ze mną i moimi towarzyszami brali udział w tym wydarzeniu. Wieczorek Poetycki ma zacząć się o godzinie 20. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie - jest 19:45.
Kwadrans do rozpoczęcia. Odwróciłam się i beznamiętnym wzrokiem obdarzyłam młodych, niewiele zresztą starszych ode Francuzów, śmiejących się z czegoś na całe gardło, rechoczących przy tym niemiłosiernie. Potarłam skronie, gdy ból tym spowodowany przeszył moją głowę.

Julek poszedł przywitać się z Fryderykiem, którego jak twierdził, zobaczył gdzieś w oddali i przy okazji sprawdzić, czy przybyli już Cyprian, i Zygmunt.
Adama widziałam już jakiś czas temu, uśmiechnął się nawet w moim kierunku i pomachał. Potem zniknął gdzieś w tłumie.

W końcu dostrzegłam wyłaniających się z niego Juliusza i Norwida, wesoło ze sobą rozmawiających. Kąciki moich ust podniosły się mimowolnie i wstałam, by z nimi porozmawiać.

- Dobry wieczór, Cyprianie - dygnęłam. Mężczyzna mi się ukłonił w odpowiedzi, na co Słowacki zachichotał. - Juliuszu, widziałeś może Fryderyka?

- Tak, mości Pani, lecz nie może obecnie do nas dołączyć, gdyż załatwia pewne sprawy, później do nas podejdzie. Jednakże Cyprian z chęcią pozostanie z nami pozostanie aż do końca, prawda? - odchrząknął. - Widziałem też Mickiewicza.

Uniosłam brwi.

- Skoro sam o nim wspominasz... A Twego chło.. - teatralnie zakaszlałam - no, Zygmunta?

Poeta przewrócił oczami i pokręcił niechętnie głową, myślami uciekając gdzieś daleko. Nagle podskoczył, gdy poczuł na sobie obecność Adama, stojącego tuż za nim.

- Adaś! - krzyknęłam. Norwid uśmiechnął się w jego kierunku, zaś Julek wymruczał coś pod nosem. - Miło Cię widzieć!

Litwin pokiwał głową i wyszczerzył się w moją, i Cypka stronę. Zwrócił swój wzrok ku Ukraińcowi.

- Słowacki - wyciągnął do niego rękę.

- Od kiedy nosisz jego nazwisko? - wyrwało mi się. Brnęłam w to dalej. - No powiedzcie, co brzmi lepiej: Juliusz Mickiewicz czy Adam Słowacki? Sama nie wiem.

Cyprian parsknął, co szybko zatuszował, widząc morderczy wzrok Julka. Ten poprawił swój frak i dotknął dłoni Mickiewicza. Adam zmieszał się trochę, ale starał nie dać się tego po sobie poznać.

- No, tak, dobry wieczór. Jak się trzymacie, Panowie? I Pani? - zagadnął nas.

- A dziękuję, całkiem dobrze - oceniłam.

- Stara bieda - stwierdził Cyprian.

- Dziękuję, że pytasz, Mickiewicz. Otóż mam się lepiej, niż kiedykolwiek wcześniej! - Julek rozjaśnił swoją twarz uśmiechem. - Mogę nawet pozwolić sobie na stwierdzenie, iż jestem blisko bycia szczęśliwym.

- Miło mi to słyszeć - Adam poklepał go po ramieniu. Wymieniłam porozumiewawcze spojrzenie z Norwidem - atak fangirlu zostawmy na później, jasna sprawa. Rozmówca Litwina wydawał się lekko skonsternowany. - Miłego wieczoru! - machnął ręką i odszedł kawałek, by oddać się konwersacji z Francuzami, którzy wcześniej przyprawili mnie o ból głowy swoim nieludzkim rechotem.

 Wieszcze i co jeszcze? || Słowackiewicz Au ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz