Rozdział 1

518 9 0
                                    

W pokoju księcia Bena trwało nie małe zamieszanie z krawcem, który ściąga jego miarę na koronację. Dobrze słyszeliścię książę Benjamin a za miesiąc król patrzy na Wyspę gdy w tym samym czasie, ktoś wchodzi do pokoju.

-Nie wiarygodne...-odezwał się Bestia-już za miesiąc zostaniesz królem. Jesteś jeszcze dzieckiem. - Tak Ben to syn Pięknej i Bestii.

-Ma szesnaście lat, skarbie- wtrąnciła się Bella.

-Tato...-Ben chciał coś powiedzieć.

-Szesnaście?-zdziwił się król-Nastolatek ma władać całym królestwem? Nie podjąłem żadnej dobrej decyzji do czterdziestki.-uśmiechną się król.

-Oświadczyłeś mi się jak miałeś dwadzieścia pięć -powiedziała kobieta i chwyciła koszulkę syna.

-Miałem jeszcze panią Imbryk do wyboru-zaśmiał się król. Ben się zaśmiał na w samo wspomnienie kobiety, która się nim opiekowała jak był mały.

-Żartowałem-upewnił Belle król.

-Mamo, Tato...-odezwał się Ben. Chciał podejść do nich, ale krawiec mu nie pozwolił.-...czas na moją pierwszą proklamację.-powiedział pewny siebie.

Małżeństwo popatrzyło na siebie. To było dziwne ale przywykli do tego, że ich syn nie jest dzieckiem, a przyszłym królem. Uśmiechneli się do siebie i spojrzeli na syna. Lekko poddenerwowany zaczął mówić:

-Postanowiłem dać szanse dzieciom z Wyspy Potęmpionych . Będą żyć w Auradon'ie.- Gdy to powiedział jego matka upuściła koszulke, którą trzymała i spojrzała dziwmie na niego. Tak smo jak król a miny im zrzedły.

-Zawsze kiedy...-powiedzał Ben i podszedł do nich nie zwracając uwagi na krawca-...patrz na tą wyspę czuje, że to nie wporządku.

-Dzieci naszych wrogów mają tu mieszkać?-spytał się dla pewności król.

-Zaczniemy od kilku osób. Tych w najgorszej sytuacji.-powiedział chłopak i złąnczył dłonie-Już ich wybrałem-dodał i popatrzył na matkę z uśmiechem.

-Ciekawe-odparł Bestia. Benowi mina zrzedła

-Ja ci dałam drugą szansę.-powiedzała kobieta i położyła rękę na ramieniu męża-Kim są ich rodzice?

-Cruella de Mon-zaczął wyliczać-Jafar, Zła królowa- zrobił pałzę i wziął głęboki wdech-Dr. Faciler i Diabolina.-kiedy wypowiedzał dwa ostatnie imiona krawiec się wzdrygnoł.

-Dr. Faciler i Diabolina?!-zezłościł się król- To dwójka najgroźniejszych złoczyńców w królestwie!-powiedział mu.

-Tato posłuchaj mnie tylko...-w tym momęcie wszyscy wyszli z pomieszczenia oprócz tej trójki.

-Nie będę cię słuchać-wtroncił się w zdanie syna.-Wszyscy popełnili okropne zbrodnie.-dodał pochwili.

-Ale ich dzieci są nie winne- odparł Ben-Zabierzesz im szanse na normalne życie?!Tato.-Żona i syn Bestii spojrzeli na niego i czekali na poparcie pomysłu chłopaka.

-Tak ich dzieci są niewinne -powiedzał z wstchnieniem i zaczął się oddalać .Jego żona podeszła do syna i poprawiła kołnierz garnituru.

-Brawo-powiedzała z uśmiechem i podeszła do męża chwyciła za ramię-Idziemy- spytała się.

Gdy Ben spojrzał na ojca, jego spojrzenie skierowane na syna mówiło ,,Obyś się nie mylił''. Małżeństwo opuściło pokój syna. Książe spojrzał na oddalonął wyspę. Czuł coś dziwnego jakby coś albo ktoś z tamtąt był mu bliski jego sercu. Spojrzał na swój pierścień. Złoty z emblematem Bestii.

-Każdy powinien dostać drugą szansę, jak mama tacie.-pomyślał

Oderwał swój wzrok od pierścienia i ponownie spojrzał na wyspę. Czy dobrze zrobił, że przyjął piątkę dzieci najniebezpieczniejszych złoczyńców w królestwie? I czy zrozumiał, że tym sposobem jego życie odwróci się o 180 stopni?

W tym samaym czasie na wyspie

Następcy:córka cieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz