Rozdział 12

209 5 0
                                    

Szłyśmy kilka minut rozmawiając Evie nie zauważyła wystającej krawędzi prawie rąbneła ale mój cień ją uratował.

- Cała jesteś?- spytałam a ona pokiwała głową na tak- Nie straszm mnie tak.

- Wybacz. Dzięki Shadoow za uratowanie- powiedzała wystawiając rękę aby przybił jej piątke oczywiście zrobił to.

- O to tutaj- oznajmiła i pociągneła mnie do sierodka. Było całkiem całkiem Białe ściany i drewnine elemęty wystrój przyciągający swoją aurą do niej wszystkich. Usiedliśmy w wolnym stoliku koło okna i złożyłyśmy zamuwienie. Kelnerka mniej więcej w wieku naszych rodziców o ciemnej karnacji brązowych włosach i oczach. Przypominała Nathana. Evie wzieła sobie kawe i jakieś ciasko ja tak samo i czekałyśmy na zamuwienie. Usłyszałam ja drzwi się otwierają ale nie obchodziło mnie to weszli jacyś dwaj chłopcy i nic węcej. Rozmawiałam z Evie o głupotach dopuki nie usłyszłam tego znajomego głosu.

- Cześć mamo- powiedzał Nathan i uśmiechną się do kobiety czyli to jest Tiana.

- Dzień dobry- powiedział Hunter.

-Dzień dobry chłopcy już do was podejde tylko to zaniose- odpowiedziała i przyniosła nam nasze zamuwienie.

- Proszę- powiedziała.

-Dziękujemy- odpowiedziała Evie bo ja nie mogłam nic powiedzieć.

- Co ci się stało?- spytała mnie dziewczyna.

- To jest księżniczka Tiana- powiedziałam a ona się zaksztusiła kawą.

- Poważnie ale skąd ty to wiesz?- sytała.

- Widzisz tamtych chłopaków- wskazałam jej kierunek- ten z ciemniejszą karnacją to Nathan jej syn a ten drugi to Hunter syn herkulesa.

- Żartujesz? A ty skąd to wiesz przecie...- nie skąńczyła bo zobaczyła moją mine- Podoba ci się?

- Co? Nie. Jestem z nim umwiona na spacer o 18- powiedziałam a ona tylko się uśmiechneła.

- I ty mi to mówisz dopero teraz! Podoba ci się widze to w twoich oczach- powiedziała- Hej poczekaj na mnie- dodała gdy widziała jak wstaje ona poszła zpałacić i już wyszłyśmy.

W ruciła do pokoju przebrałam się i czekałam na chłopaka. Przyszedł punktualnie i zabrał mnie na spacer po lesie w oddali widziałam plaże gadaliśmy o głupotach i tak zleciało nam do 21. Gadałam z nim 4 godziny! Odprowadził mie do pokoju i porzegnałam się z nim. Poszłam się umyć i poszłam spać.

Gdy rano się obudziłam prawie była już 9 a ja mam lekcje dobroci nie zwracając uwagi co robie związałam szybko włosy i wybiegłam jak torpeda z pokoju. Byłam już przy klasie i wpadłam na Jaya.

- Hej mała-powiedzał a potem popatszył na mnie ze z dziwieniem- Co się stało że związałaś włosy?

- Co? O nie teraz każdy to zobaczy. Śpieszyłam się bo zaspałam i begła tu z samego pokoju- oznajmiłam- I co ja teraz zrobie?- zaczełam panikować tak się wstydze tych blizn.

- Hej co się jej sta...- nie dokąńczyła bo zobaczyła moje włosy. Mal wzieła mnie za ręce i postawiła na równe nogi- Ogarnij się! Jesteś z wyspy my nie okazujemy emocji więc sie Ogarnij!- krzykneła a ja jak na zawołanie się ogarnełam.

- Dzięki Mal jesteś najlepsza- powiedziałam. Zadzwonił dzwonek weszliśmy do klasy i głos zabrała dyrektorka.

- Jak wiecie w Niedziele jest dzień rodziny- zaczeła- a wasi rodzice niemogą tu być z pczyczyn logistycznych to zaranżowaliśmy spotkanie- dodała i ustawiliśmy się przed telewizorem ale nic nie widzieliśmy ale słyszeliśmy głos Djaboliny po kilku minutach możemy ich zobaczyć.

- Co to za stara baba?- spytała Cruella

- To jest Dobra Wróżka- odpowiedziałam i dostrzegłam stojącą postać za czarownicą to był Hak.

- Widze że się nareście się czegoś przydałaś- mrukną i spojrzał na mnie.

- Nadal robisz te swoje sztuczki na bakłażnach- spytała z kpiną Czarownica.

- Ja zamieniłam dynie w piękną karoce- powiedziała zła dyrektorka.

- Ale kopciuszkowi nie dałaś zostać do 1 co?- spytała Dabolina- chomiki później musiały wracać do klatek.

- To były myszy- powiedzała Wróżka i odsuneła się na bok.

- Evie jaka ona piękna- powiedzała Zła Królowa.

- Mal!- krzykneła a my się wystraszyliśmy- Jak długo musze jeszcze czekać na ciebie?

- Już nie długo idziemy na kronacja- odpowiedziała Mal.

- Kiedy?!- krzykneła.

- W poniedzałek o 10- odpowiedziała.

- Ty moja róż...yczko kwiatuszku- powedziała zacinając się.

- Ciepło o was myślimy- powiedział Jafar.

- Mam nadzieje że niedługo się zobaczymy moja droga siostrzenico- powiedział mój wójek- i mnie nie zawiedziesz, że podołasz i nie splamisz naszego nazwiska.

- Tak jest- powiedziałam.

- Carlos czy to jest pies? Jest idealnych rozmiarów na nauszniki- powiedziała Cruella.

- Jest idealnych rozmiarów na psiaka. On mnie kocha i z wzajemnością co ty możesz o ty wiedzieć twój pies jest wypchany- odpowiedział zły Carlos a ja prawie wybuchnełam śmiechem.

- OOocho- zaśmiał się Jafar.

- A ty ić sprzedać jakiś toster- odpowiedziała wścieła De Mon.

- Mówi to osoba która gada z wypchanym kundlem- i tak zaczeli się kłucić ale Jay wyłączył zanim się pogorszyło.

- Przykro mi - powiedziała dyrektorka.

- Dziękujemy za niespodziankę- powiedział syn Jafara i się oddaliliśmy.

- Jak myślice jak zareagują jeśli nam się nie uda- spytała Evie.

- Myśle że będą troszke zawiedzeni ale w głębi duszy dumni że się staraliśmy- odpowiedziała Mal.

- Poważnie?- spytał Carlos.

- Nie myśle, że możemy tam nie wracać- powiedziałam. Dzień zleciał szybko i nastał kolejny jutro jest dzień rodziny ale nie wiem czy mam iść czy nie. Lonni gdziesz wyszła a ja leżałam i czytałam książke wcześniej związałam włosy w koka i tak zleciał cały dzień.

Następcy:córka cieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz