Rozdział 21

175 6 0
                                    

POV; Nathan

Zaczeła się walka. Emi nieźle ich wykiwała z tymi linami jaka ona cudna jak walczy. Powaliłem już chyba z dziesięciu tych piratów a tu nadal końca nie ma.

- Nathan uważaj!- krzykneła Emi i powaliła jednego, który chciał mnie zajść od tyłu.

- Dzięki słonko- powiedziałem uśmiechając się.

- Co ty tu robisz?!- krzykneła- Tu jest nie bezpiecznie!

- Spokojnie- oznajmiłem i powaliłem trzech kolejnych.

- Mal nie damy rady za dużo ich!- krzykneła brunetka.

- Jay odpalaj limuzyne!- odkrzykneła czarownica. Miałem już wbiegać do rury gdy zobaczyłem Jak jakiś koleś uderzył Emme a ona upadła. Pobiegłem tam wyrzuciłem go do wody podszedłem do niej.

- Hej Emi- powiedziałem do niej a ona była nie przytomna. Wziołem ją na ręce i pobiegłem do wyjścia.

- Ej co się stało?- spytał syn Jafara.

- Upadła i jest nie przytomna- oznajmiłem i wsiadłem do samochodu. Ułożyłem ją aby było jej wygodnie reszta też już była.

- Nieźle ją pobili- powiedział Ben- To moja wina gdybym nie odszedł od was nie złapali by nas.

- Nie obwiniaj się- odparła Mal- Bo to jest moja wina gdybym nie wruciła na wyspe nic by się nie stało.

- To nie wasza wina- odparłem.

- Nathan ma racje to nie wasza wina- odparła Evie- Ona to zrobiła aby was chronić nie chciała, że by wam coś się wam stało- dodała- Mal przeciesz wiesz jaka ona jest.

- To prawda- dodał Jay- Wkurzyła Ume aby nie pobiła Bena- oznajmił- Wolała aby to ona dostała nisz on. Ona cię ochroniła.
 Dojechaliśmy po kilku minutach. Pod akademikiem Emi się obudziła. Wszyscy wysiedli oprucz mnie.

- Jak się spało?- spytałem.

- Całkiem nieźle- odpowiedziała- Już jesteśmy?

- Tak- chciała wstać ale jej to nie umożliwiłem- Nie ja cię zaniose.

- Co? Nie jestem ciężka.

- Nie jesteś- odparłem wysiadłem z samochodu wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju.

- Prosze nasz cel podruży- oznajmiłem i położyłem ją na łóżku- Musimy ci oczyścić rany- dodałem i poszłem do łazięki po ręcznik i go zmoczyłe w wodzie wtuciłem- Nie ruszaj się- odparłem i przyłożyłem ręcznik do rościętego łuku briowego.

- Sss- sykneła z bólu- Jak wyglądam?

- Całkiem nieźle- odparłem- Jak na kogoś kto dostał baty.

- Dzięki ty to potrawisz pocieszyć- oznajmiła sarkastycznie.

- Nie ma sprawy- odparłem- A tak przy okazji znowu cię uratowałem.

- Poważnie?

- Tak przed jakimś piratem.

- To musze w końcu odpłacić tobie  za tą pomoc mój rycerzu- oznajmiła- Co mogę zrobić?

- Zostać moją partnerką na balu. Co ty na to?

- Naprawde?

- Tak zapraszam cię na bal.

- W takim razie muszę przyjąć twoje zaproszenie- powiedziała z uśmiechem- I musze się przygotować.

- To ja cię zostawie abyś odpoczeła- oznajmiłem. Chciałem wyjść ale mnie zatrzymała.

- Nathan czemu tam pojechałeś? Wiesz na wyspę?

- Bo nie mogłbym znieść myśli, że cię strace- odparłem i wyszłem. Wruciłem do pokoju i zaczołem się przygotowywać na bal.

Następcy:córka cieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz