Rozdział 17

197 5 0
                                    


Oślepiała mnie masa fleszy mocnym światłem.

- Czy to prawda, że jesteś siostrzenicą Kapitana Haka?

- Tak to prawda.

- Czy jesteś taka jak twój ojciec?

- Nie nie jestem.

- Czy łączy cię coś z synem Księżniczki Tiany i Księcia Naveena? Przeciesz wasi rodzice są wrogami- na to pytanie nie potrafiłam im odpowiedzieć. Nie wiedziałam jak.

- Czy odziedziczyłaś moce po swoim ojcu? Jeśli tak pokażesz nam?- nie zdążyłam im odpowiedzieć bo zadali mi kolejne.

- Jak myślisz jak twój Ojciec zareaguje jak się dowie, że spotykasz się synem jego wrogów?-
Powoli już cierpliwość mi się kąńczy. Chciałam stąd jak najszybciej uciec. Najpierw męczyli Mal na dziedzińcu ale, że ich stamtąd wygonili to przyczepili się mnie jak wchodziłam do szkoły a przynajmniej miałam taki zamiar. Powoli zaczełam już odchodzić ale oni nie dali za wygraną.

- Przepraszam!- usłyszałam krzyk znanej mi osoby w myślach już go mocno przytulam. Staną obok mnie- Przepraszam ale Emma jest wzywana przez Dobrą Wróżkę więc musi już iść- tłum zaczą robić przejście. Szybko weszliśmy na teren szkoły.

- Dzięki ci Nathan gdyby nie ty wybuchłam bym tam.

- Nie ma sprawy.

- Mal też ciągle okrążają. Biedana.

- Podziwiam cię, że jeszcze nie zabrałaś im duszy- zaśmiał się.

- To nie jest śmieszne- uniosłam się- zresztą jak moge ci się odwdzięczyć mój rycerzu za uratowanie mnie od tych hien?

- Spacer wystarczy ma pani- ukłonił się.

- Ja będe już uciekać bo Ben chciał, żebym dokończyła niespodziankę dla Mal.

- Jasne nie ma sprawy leć- powiedział a ja pocałowałam go w policzek i odeszłam. Musiałam dokończyć ten witraż tak jak chciał Ben tylko kolor oczu został ale on musi wybrać jaki chce więc do niego poszłam i wybrał ciemno zielony. Kiedy skąńczyłam poszłam do Evie na przymiarkę sukni biedna ona przeciesz  się zacharuje.

- Cześć Evie przepraszam, że tak późno- powiedziałam do niej jak wchodziłam do pokoju była też Mal.

- Hej nic nie szkodzi- oznajmiła- stań tam i rozłóż ręce.

- A tak przy okazji Mal jak się czujesz z tym, że za kilka dni zostaniesz damą dworu?- spytałam jej gdy Evie wciskała mnie w sukienke.

- Sama nie wiem- odpowiedziała zamyślona- dziewczyny nie brakuje wam tego bycia złym i wyspy?

- Nie- powiedziała Evie.

- Ja tylko tęsknie za tatą- oznajmiłam- A czemu pytasz?

- Tak bez powodu- odparła nieco smutna. Postałam tak kilka minut i mogłam już wracać. Pożegnałam się z dziewczynami i kierowałam się do pokoju, kiedy na kogoś wpadłam po raz kolejny. Zgadnijcie na kogo? Ależ oczywiście, że na Nathana, który szedł z Hunterem pewnie na przymiarkę.

- A ty jak zawsze na mnie lecisz- powiedział Nathan. Jeju jaki on jest słodki a tak przy okazji to do niego coś czuje.

- Nie prawda- oznajmiłam ależ to jest beznadziejne kłamstwo.

- Hej zakochani nie przeszkadzam?- spytał syn Herkulesa.

- Kto jest niby zakochany?- spytaliśmy się razem a ten się zaczą śmiać.

- Co się cię tak bawi?- spytałam całkiem poważnie.

- Nic takiego- powiedział- po prostu czasami zachowujecie się jak zakochana para tylko tyle.

- Nie prawda- zaprzeczyliśmy razem.

- Dobra my uciekamy bo idziemy na przymiarkę- oznajmił Nathan i poszliśmy w inne strony.
 Gdy wruciłam do pokoju spotkałam Lonni, która wychodziła na trening minełyśmy się w drzwiach. Położyłam się na łóżku i zaczełam rozmyślać nad tym przyjęciem w sumie to jest bal a na bal przychodzi się z partnerem a nikt mnie jeszcze nie zaprosił chyba się jeszcze mnie boją ale chcę, żeby to Nathan mnie zaprosił zależy mi na nim i bardzo bym się ucieszyła. Tylko czy on odwzajemnia moje uczucia? Bo nie ma nic gorszego od nie odwzajemnionej miłości. Z zamyślenia wyrwało mnie nagłe wejście Evie, chłopaków i Bena.

POV; Nathan

Minęło trochę czasu od koronacji i tej imprezy gdzie przetańczyłem z Emi całą noc. Nie długo po tym uświadomiłem sobie, że na niej mi na prawde zależy, że na prawde ją kocham. Ale czy ona mnie też? Widziałem jak reporterzy jej się uczepili i zacząłem się cicho śmiać z jej bezradności. Uratowałem ją i musiała uciekać znowu. Jak szłem z Herkim do pokoju Evie i Mal na przymiarkę to znowu na mnie wpadła pogadaliśmy chwile i poszliśmy w inne strony. Gdy wruciliśmy do pokoju walnołem się na łóżko.

- Zaprosisz ją w kąńcu czy będziesz tak czekać aż zacznie się bal?- spytał mnie Hunter.

- To nie jest takie proste- westchnąłem.

- Doprawdy?- spytał znowu- Twoi rodzice ją lubią dogadujesz się z nią i to całkiem dobrze.

- Ale nie oto chodzi- przerwałem mu- Ja ją kocham!

- No wreszcie się do tego przyznałeś!- krzykną uradowany nie wieże, że mnie do tego zmusił i powiedziałem to na głos.

- Pwiedz jej to.

- Nie moge.

- A to dla czego?

- A jak ona mnie nie kocha? A jak zrobie z siebie frajera i się do mnie już nigdy nie odezwie?

- Jak nie powiesz to się nie dowiesz- oznajmił- zaproś ją i powiedz jej na balu.

- To jest myś!- krzyknąłem- Sary ty jesteś genialny!

 - To akurat wiem.

- A jaki skromny- oznajmiłem- jutro ją zaprosze.

Następcy:córka cieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz