Rozdział 2

458 9 0
                                    

Leżałam w łóżku, kiedy przez okno dodzierało pierwsze promienie słońca. Choć przez barierę za wiele nie przedostawało się, no dobra w ogóle go nie było widać. To i tak piękna pogoda na zrobienie czegoś...złego.

Koło jednego z garaży stała fioletowo-włosa dziewczyna, ubrana w nie typowy skórzany strój w kolorach foletu, zieleni, brudnego różu oraz czerni. To była Mal córka Djaboliny. Młoda czarownica, która wraz ze swoim gagiem ,,Nie-Przyjaciół'' rozrabiała codziennie. A co ona znowu broiła? Cóż... Mal i Emma mają talent to rysowania. Dzięki ukradzionym kolorowym sprejem malowała postaci rodziców, każdego z jej nie-przyjaciół. Co dzień razem z nimi rozrabiałam i czyniłam samo zło, zakłócanie spokoju kradzieżami i uprzykrzaniem życia innym ludziom to po prostu jest cudowne uczucie. Co każdy wers dołącza inna osoba. Po Mal jest Jay syn Jafara, który lubi kraść. Po chłopaku zaczęła śpiewać Evie córka Złej Królowej, piękna i ambitna, która nie jedno złamała serce potem jest Carlos syn Cruelli de Mon, chłopak inteligentny lubi technologię chociaż po tym jak matka mu nagadała o psach to teraz się ich głupek boi. Ale zraz gdzie się podziała córka Dr. Facilera, ah tu na dachu stoi i śpiewa. O! zaraz ze skoczy i wyląduje jak zawsze obok Jay'a.
A! Tak nie przectawiłam się jestem Emma córka człowieka cieni, mam brąnzowe długie włosy, a ubrana jestem w fioletowy top do pęmpka i długie czrne spodnie, do tego skórzana czarna kurtka oraz czarno-fioletowe buty i fioletowe rękawiczki bez palców. Mój gang znacie więc wracamy. Po skończonym tańcu oraz piosence jak zawsze nasza kochana Mal zabrała dziecku lizaka a my się zaśmialiśmy się. W naszą stronę zaczęła zbliżać się osoba. Mal jej nie widziała bo była odwrócona tyłem a wszyscy po za naszą piątką uciekli.

-Cześć Mamo- powiedziała młoda czarownica odwracając się przodem do matki.

-Kradniemy lizaki Mal?- spytała-Rozczarowujesz mnie.

-Od małego chłopca-odparła córka Djaboliny pokazując lizaka.

-Moja wredna dziewczynka-ucieszyła się czarownica. Patrzyłam na tą scene i przypomniałam sobie, że wy nie wiecie bo zaponiałam wsponieć o tym że ojciec mnie zostawił a matki nie pamiętam. Za to zają się mną Jafar po pewnym incydencie z piratami (ale o tym póżniej).

-Ah! Zapomniałam wasza piątka jedzie do nowego liceum. W Auradon'ie.-oznajmiła z radościął. Chcieliśmy uciec ale goryle czarownicy nas złapali. Mal nas uspokoiła.

-Nie pojadę do szkoły dla jakiś różowych ciapci księżniczek-powiedziała Mal.

-I wspaniałych książąt-dodała Evie.

-Ja nie jade- powiedziałam.

-I te ich mundurki nie ma obcji chyba, że będą skóżane- dołączył Jay.

-A ja słyszałem że w Auradonie mają psy-dodał Carlos. Popatrzyłam na Jay'a i uśmiechnełam się szatańsko on wiedzał o co chodzi i powoli podeszliśmy do chłopaka i zaszczekaliśmy mu przy uchu-AAA!-krzykną a my z synem Jafara zaśmialiśmy się. Carlos spojrzał na nas morderczym wzrokiem.

-Widzisz nie jedziemy-powiedziała Mal.

-Och dziubku myśl trochę-odparła i zaciągneła Mal troche dalej. Gdy wruciły Djabolina powiedziała:

-I tak nie macie nic do gadania!-dodała-Chodzicie za mną-rozkazała czrownica. Spojrzeliśmy na Mal ,a ta ruszyła za matką więc uczyniliśmy tak samo i poszliśmy w strone ,, zamku" najgroszych złoczyńców. Gdy byliśmy na miejscu czarownica usiadła na swoim ,,tronie" i zaczeła mówić.

-Pojedziecie, znajdziecie Dobrą Wróżkę, zabierzecie i przynieciecie mi jej magiczną różdżkę-powiedziała. Cała nasza piątka stała na preciwko niej i uważnie słuchała jej planów.

-No co łatwizna- oznajmiła, a przy tym oglądała paznokcie.

-Ta jasne a gargulce zaczną latać-pwiedziałam do siebie

Djabolina wzieła Mal na strone i mierzyły się na spojrzenia. Jak zwykle dziewczyna przegrała i nie miała wyjścia jak się zgodzić, więc wyszło że pojedziemy. Czarownica się usieszyła, wyciągneła księge zaklęć i wręczyła ją dziewczynie. Każdy z rodziców spakował swoje dziecko tylko ja siedziałam sama na kanapie na sierodku pomieszczenia i patrzyłam się na krajobraz za oknem i myślałam.

-Ah! Emmo!- nagle usłyszałam głos Jafara- chodz do nas-wstałam niepewnie pdeszłam i przystanełam obok Jay'a. Czarnoksiężnik odwrucił się do nas tyłem i zaczął grzebać w swoim kuwsze.

-Mam tu coś dla ciebie ale jak zawsze nie moge tego znaleść-mrukną-Aha Mam!- Męszczyzna odwrucił się do mnie i pokazał mi kapelusz. Jay podniusł jedną brew:

-Serio tato kapelusz?

-To nie jest zwykły kapelusz należał do władcy voodo-powiedział-Miał go twój ojciec-podał mi go, a ja niemalże natychmiast go nałożyłam i poczułam jak magia mnie całkowicie wypełnia.

-Skąd go masz wujku-spytałam, z uśmiechem.

-Zostawił go u mnie zanim znikną, kazał ci go dać jak przyjdzie pora-oznajmił-Myśle, że ta pora nadeszła.

-Dzięki wujku, że go przechowałś i ogólie za wszystko co dla mnie zrobiłeś razem z Jay'em-oznajmiłam.

-Nie ma sprawy-odparł. Klakson zatrombił.

- A teraz dzieciaki powtóżcie nasze motto- dodał męszczyzna.

-Zawsze dzałaj sam-powiedzieliśmy równo.

-Dobra idzie bo się zraz rozpłacze-powiedział czarnoksiężnik-Torby. A! Jay pilnuj Emmy.

-Dobrze tato-powiedział chłopak. Weszłam do auta tusz po nim i usiadła obok Evie.

- Czemu nie rozczeszesz oraz nie upniesz tego gniazda na głowie, które chowasz po kapeluszem?- spytała dziewczyna.

- Ukrywają rany z przeszłości - powiedziałam i chwyciłam się za ramiona- Blizn nie uleczysz.

Evie zrozumiała dlaczego mam to gniazdo na głowie. Dobrze pamiętała jak ja jej nie-przyjaciółka o mało nie zginełam z ręki samego Kapitana Hook'a, kiedy przez przypadek znalazłam się na jego terytorium, ale na szczęscie mój ojciec mnie uratował a później znikną bez śladu. Po tym incydencie na moim ciele jak i równiesz na psychice zostały dwie ogromne blizny.

-Przepraszam zapomniałam...

-To co Miśki czas na przygode-przerwała dziewczynie Mal siadając obok mnie.

Następcy:córka cieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz