Rozdział 4

350 9 0
                                    

- Witamy w Auradon'ie- powiedziała jakaś baba-Dobra Wróżka, kłaniam się dyrektorka szkoły.

-Ta Dobra Wróżka?-spytałam.

-W sensie bibidi bobidi bu?- dodała Mal.

-Bibidi bobidi dokładnie-potwierdziła.

-Zawsze zastanawiała się jak czuł się kopciuszek, kiedy tak z nigąt nagle wyskoczyłaś z tą swoją świecąncą magiczną różdżką i milutkim uśmiechem-stwierdziła Mal.

-I świecącą rózdżką-powturzyłam

-To było sto lat temu. Jak zykłam mówić ,, Nie myśl o tym co było, tylko o tym co będzie"- Wróżka zaczęła gestykulować dłońmi. No to żeś powiedziała.

-Cieszę się że przyjechaliście - tym razem odezwał się blondyn stojący tuż obok Wróżki-Jestem Ben

-Książę Benjamin-odparła dziewczyna stojąca obok Bena- A za chwile... - nie dokoączyła bo Evie się wtronciła:

- Mnie książę wystarczy. Moja mama to Zła Królowa, więc ja także jestem księżniczką-podeszła do nich pewnym krokiem.

-Zła Królowa nie ma już królewskiego tytuły, więc ty także nie-odparła lalka. No myślałam, że ją zraz uduszę, albo lepiej już wiem kto pierwszy padnie ofiarą mojego vodoo.

-A ty to kto? - spytałam. Powstrzymując się z całych sił aby się na nią nie żucić.

-To jest Auadrey-powiedział Ben

-Księżniczka Audrey-poprawiła go- Jesteśmy razem. Prawda Beniutku.

-Drzwi do wiedzy są zawsze otwarte. Ale biblioteka jest czynna od ósmej do jedenastej i przeszczegamy ciszy nocnej.-powiedzała Wróżka.

-Ty jesteś córką djaboliny prawda. Nie dziwię się twojej matce, że chciała zabić moich rodziców-dodała-Moja mama to Aurora Śpiąca...

-Królewna... Tak coś słyszałam- odparła Mal-Ja za to nie dziwię się twoim dziadkom, że zaprosili wszystkich w cały m królestwie na te głupie chrzciny.

-Było minęło prawda

-No- odparła czarownica i obie się sztucznie zaśmiały.

-A ty to kto?-spyta lalka zwracając się do mnie.

-Ah! Nie przectawiłam się? - udałam głupią-No to trzeba to zmienić. Emma córka Dr. Facilera, człowieka cienia i przyjaciela przyjaciół z zaświatów. - zdjęłam kapelusz i ukłoniłam się. Wszyscy uczniowie wstrzymali oddech i się cofnęli.

-Czy coś się stało? - zapytałam z djabelskim uśmiechem.

-Nie skąd. Bardzo miło cię poznać-powiedział i uścisną moją dłoń.

-Och! To dobrze-odparłam. Naprawdę mogłam zostać aktorką. Ben przywitał się z resztą załogi. Ale nuda po tej stronie. Wsadziłam rękę do kieszeni z kartami ale ich tam nie było.

-Jay!!!

-Co jest mała?

-Gdzie są moje karty tarota?

-Nie wiem-podniusł ręnce w gęściej obronnym.

-Nie kłam. Bo wiesz co się stanie jak ich niedostane w przeciągu pięciu sekund.

-Nie zrobisz tego mała!

-Chcesz się przekonać? - zaczęłam otwierać torebkę tam gdzie miałam swoje lalki vodoo.

-Dobra, dobra masz! - podał karty. Gdy je odzyskałam przejrzałam je wszystkie. Zawsze muszę sprawdzać bo Jay lub ktoś mógł którąś schować.

-Emma co to za karty? - spytał się księciunio.

-To tarota-powiedziałam tasując karty.

-Dlaczego są dla ciebie ważne? - dopytywał.

-Należały do ojca-odparłam. Nie znoszę jak ktoś się mnie pyta o ojca zostawił mnie jak zniszczoną zabawkę, nienawidzę go za to. Tylko moi nie przyjaciele i ich rodzice o tym wiedzą. Ben chyba wyczuł że nie chce poruszać tego tematu więc przestał.

-Teraz Ben i Audrey was oprowadzął i pomogą z planem zajęć-powiedziała Dobra Wróżka i zaczęła odchodzić, a za nią orkiestra.

Następcy:córka cieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz