Rozdział 13

3K 147 1
                                    



Red

Było idealnie. Siedział na podłodze, oparty o ścianę, czując ciepło ogniska na stopach.
I miał ją na udach. Livia oparła się bokiem o jego tors trzymając kubek z kawą blisko swojej twarzy.
Po seksie założył jej tylko swoją bluzę. Wyglądała w niej uroczo i wreszcie rozumiał dlaczego Black zwykle znikał w sypialni gdy Zuza zakładała coś z jego rzeczy.
Otoczył Livię kocem, aby nie zmarzła i objął dłońmi jej tyłek. Dwa kciuki trzymał na odbycie, na końcówce zatyczki, którą w nią włożył. Był z tego okropnie zadowolony, że nosi w sobie zabawkę aby przygotować się na jego fiuta. A jednocześnie erekcja nie chciała mu opaść. Sama myśl o tym jak jej dupka zacisnęła się na zatyczce sprawiała, że mógł dojść.
Piszczała za każdym razem kiedy przesunęła się i poczuła zatyczkę. Ale ani razu nie zaprotestowała. Ściskał i masował jej pośladki, aby bardziej się rozluźniła i żeby było to dla niej przyjemniejsze.
  - Opowiesz mi o Blacku?
  Milczała tak długo, że obawiał się iż już nic nie powie.
  - Dostałam rozkaz aby was śledzić. Obserwować bunkier i sprawdzać jak i gdzie robicie obchody.
  Ważyła każde słowo przed jego wypowiedzeniem i był pewien, że dwa razy zastanawia się czy nie powie mu za dużo.
  - Tylko po pewnym czasie... polubiłam was. Byliście zupełnie inni niż ludzie u których pracuje.
  - No mam nadzieję.
  - Nie wiem dlaczego was polubiłam. Nawet was nie znałam. Ale chciałam wam pomóc. Muszę zdawać raporty na wasz temat. Co...jakiś czas jeżdżę do....
  - Do mojego szefa, który mnie bije, a nie zamierzam powiedzieć tego Red-owi- dokończył za nią.
Skrzywiła się i pchnęła go łokciem w brzuch.
  - Nie przeszkadzaj gdy opowiadam. Po prostu składam raporty, nieważne gdzie i komu. Osoby, które ich wysłuchają...
  - Jest ich więcej niż jedna?
  To go zainteresowało. Jej szef mógł nie być jedyną osobą która kiedykolwiek podniosła na nią rękę, a wtedy jego lista osób do zabójstwa będzie musiała się zwiększyć.
  - Red, chyba nie powinnam nic mówić.
  Dopytał się o coś o czym nie mogła powiedzieć i od razu próbowała się wycofać.
  - Przepraszam. Już nie będę przeszkadzał.
  - I te osoby stwierdziły w końcu, że moje raporty są niewystarczające. Aby was chronić zmniejszałam ilość poddanych tam szczegółów i zrobiłam to za mocno. Chcieli dowodu, że się nadaje do tej roli. Byli obok, kiedy kazali mi oddać strzał. Miał być do pierwszej osoby, która opuści bunkier, nieważne kto to miał być. Miałam zranić, ale nie zabić.
  - Jesteśmy zbyt cenni i chcą nas żywych.
  Sam to wiedział, ale znowu oberwał łokciem.
  -Miałeś nie przerywać. Na zewnątrz wyszła Zuza. Ustawiłam się i trochę zwlekałam. Pilnowaliście ją mocno i wiedziałam, że zaraz ktoś się pojawi. Chciałam strzelić obok, a moi... towarzysze też mieli broń. Mogli poprawić strzał, gdybym nie trafiła. Poczekałam, aż pojawi się Black i strzeliłam. Kilkanaście centymetrów od dziewczyny, aby jej nie zabić. Jedyne czego nie przewidziałam to, że Black-owi zależy na niej mocniej niż innym. Sam się nadział na kule, gdyby nie chciał jej odpechnąć nikogo bym nie zraniła.
Ścisnął jej pośladki mocniej i pisneła. Martwiła się o to jak zareagują mieszkańcy bunkra, a to przecież był wypadek.
  - Przecież nikt cię nie zabiję za to, że przypadkiem postrzeliłaś Blacka.
  - Jeśli dowiedzą się, że to przypadek, to...
  - Mówię o mieszkańcach bunkra. Twój szef już i tak nie żyje.
Odwróciła się lekko i skrzywiła. Zaczynała odczuwać dyskomfort od zatyczki więc chwycił jej podstawę i powoli wyciągnął z jej tyłeczka.
  - Nie możesz go zabić.
  - Czemu nie? Zabiłem już mnóstwo ludzi. Kilku dodatkowych nie zrobi żadnej różnicy. 
  Obróciła się, aby oprzeć się o niego całymi plecami i wtedy coś do niego dotarło.
  - Twój szef, on nie jest tylko szefem. Jest dla ciebie kimś ważnym.
Trafił, bo napieła ciało. Wiedział, że czeka na pytania, ale nie zamierzał ich zadać. I tak by nie odpowiedziała, a miał czas żeby wyciągać z niej informacje.
  - Więc towarzyszysz mam podczas każdego obchodu? Jak to robisz, że cię nie widzieliśmy?
  - Nie każdego. Robicie je często, a ja też muszę spać i jeść. Jestem widocznie od was lepsza, skoro mnie nie zauważyliście.
  - Jak blisko podjeżdżałaś?
  - Blisko.
  Niby odpowiedziała, ale nie dała mu żadnej informacji.
  - Księżniczko to chyba możesz mi powiedzieć.
  - Ale nie chcesz abym to zrobiła.
  - Są inne osoby takie jak ty? Które nas śledzą?
  - Nie, ale...
  Urwała tak szybko, że przechylił głowę. Nie chciał jej wypytywać, ale jeśli było śledzeni chłopaki powinni o tym wiedzieć.
  - Gadaj księżniczko.
  - I tak powiedziałam ci dużo.
  - Obiecuję, to moje ostatnie pytanie i odpowiem na kilka twoich, które zadasz.
  Znowu zmieniła pozycję. Obkręcila się, aby siedzieć do niego przodem. Wciągnęła powietrze i wyrzuciła z sobie słowa tak szybko, że musiał się skupić aby zrozumieć co mówi.
  - Dużo osób was pilnuje. Kilka waszych stałych postoi ma kamery, na drodze do miasteczka są ustawione czujki. W miasteczku jest też osoba która was obserwuje. Nie zrobi krzywdy, ale donosi o wszystkim co usłyszy. Mają też posłuch na kanale szóstym na krótkofalówce.
  Musiał zamrugać kilka razy zanim przetrawił to co mówiła. Nigdy nie znaleźli żadnych kamer, a w miasteczku byli pewni, że są bezpieczni. Kanał szósty był używany rzadko i krótkofalówka którą zabrał z bunkra była ustawiona akurat na tą łączność. Dobrze, że jeszcze jej nie użył bo Livia mógłby mieć kłopoty.
  - Co że mną? Wiedzą kto mnie uwolnił?
  - To miało być ostatnie pytanie.
  - Co chcesz w zamian za odpowiedź?
  - Pojedziesz jutro do bunkra i wrócisz dopiero wieczorem.
  Patrzył na nią nie poruszając się przez chwilę.
  - Dlaczego?
  - Jeśli chcesz usłyszeć odpowiedź to jest mój warunek.
  Planowała coś i nie mógł być obok. A to wcale mu się nie podobało.
  - Co będziesz robić?
  Jedynie pokręciła głową, pokazując, że nie opowie. Przeklnął wpatrując się w jej oczy. Wiedział, że i tak to zrobi. Najwyżej ucieknie kiedy będzie spał, albo go obezwładni.
  - Będziesz bezpieczna?- musiał widzieć chociaż tyle
  - Tak.
  - Więc zgoda.
  - Dobrze zatarłam ślady twojego uwolnienia. Myślą, że ocalili cię koledzy i aktualnie leczysz rany wewnątrz bunkra.
  Więc przynajmniej Livia była bezpieczna. W obydwu kwestiach. Próbował nie myśleć o tym co będzie robić jutro, żeby się nie denerwować. Zdecydowanie wolał być obok i ją chronić.
  - Mówiłeś, że nie umiesz parzyć herbaty, a to robiłeś.
To nawet nie było pytanie, lecz mimo to zaskoczyło go bardziej niż odpowiedzi które uzyskał. Dla niego ważne było bezpieczeństwo, a ona pytała o głupią herbatę. Zupełnie tego nie rozumiał.
  - Black mnie nauczył.
  - Kiedy?
  - Gdy pierwszy raz pojechałem do bunkra.
  Widział, że coś oblicza i zastanawiał się co. Dlaczego to było dla niej takie ważne?
  - Jak tam jest?
  - W bunkrze?- musiał dopytać, bo pytanie było niejasne.- Jak w domu.
  - Czyli?
  Na to nie umiał odpowiedzieć. Dom był jego wyobrażeniem. Jednym miejscem jakie dobrze pamiętał był bunkier.
  - Masz własny pokój?
  Uniósł brew, ale kiwnął głową. Jej pytania były coraz dziwniejsze.
  - Opiszesz mi go?
  Chciała wiedzieć jak mieszka i miała w tym jakiś cel. Tylko nie mógł pojąć jaki. Przechylił głowę w bok patrząc na nią bez słowa.
Do tej pory się uśmiechała, ale jej usta opadały z każdą mijająca sekundą.
  - Przepraszam, nie powinnam była o to pytać.
  - Po co chcesz to wiedzieć?
  Zabrzmiało zbyt twardo. Nawet sam to usłyszał w swoim głosie. Ale chciała poznać plany ściśle strzeżonego miejsca.
Zerwała się z jego kolan i uciekła. Poszła do łazienk i słyszał jak myję zęby.
Kiedy wróciła skierowała się prosto do łóżka.
  - Księżniczko, po co ci ta wiedza?
  - Przecież przeprosiłam. Nie odpowiadaj. Już późno i idę spać.
  Przykryła się kocem i położyła plecami do niego. Jednak zostawiła mu wystarcząco dużo miejsca, by nie musiał spać na podłodze.
Zareagował ostro i nie wiedział czy słusznie. Bunkier był chroniony. Ona też miała swoje sekrety i nie chciał ich zdradzać. Powinna zrozumieć, że on też nie może powiedzieć jej wszystkiego.
Tylko nie spytała o wejścia do bunkra, o ochronę czy kamery. Tylko o jego pokoju. Pewnie nawet nie wiedziała w jakiej części bunkra się znajduje.
Dotarło do niego to, co powinien był zrozumieć od razu po zadaniu pytania.  Chciała go poznać, dowiedzieć się jak mieszka. A on zachował się tak jakby była jego wrogiem i chciała wyciągnąć z niego informacje.
Objął Livię w pasie i przyciągnął do siebie. Po chwili wsunął rękę pod bluzę i objął za  jedną z piersi. Wsunął ramię pod głowę dziewczyny, aby była bliżej.
  - Księżniczko, mój pokój jest wielkości...
  - Przecież przeprosiłam! Nie musisz nic mi mówić.
  Napieła się przerywając mu podniesionym głosem. Była jeszcze bardziej uparta niż on.
Odsunął nosem jej włosy i pocałował w odsłoniętą szyję. Zadrżała pod jego dotykiem i zamruczał.
  - Ale chcę ci to powiedzieć. Więc przestań się obrażać i słuchaj.
  - Nie obrażam się.
  Zmusił się aby nie skomentować, chociaż bardzo go kusiło. Lubiła mieć rację i kłóciłby się dalej, a on nie miał na to ochoty.
Opisał Livii swój pokój i był zaskoczony tym jak uważnie słuchała. Nawet zadawała pytania, a przypomnienie sobie jaką ma pościel na łóżku albo czy na komodzie coś stoi było trudne.
Wydawała się zachwycona tym co mówił, a przecież jego pokój nie był niczym wyjątkowym. Wszystkie było betonowe i posiadał zaledwie kilka prostych mebli.
Była tak zainteresowana jego słowami, że odwróciła się w jego stronę i co chwilę podnosiła głowę by spojrzeć mu w oczy.
Przeciągał to jak mógł, ale po chwili zabrakło mu tematu. Więc zaczął opisywać dalej. Wszystko po kolei: kuchnię, salon, siłownię. Unikał niektórych kwestii, tych związanych z bezpieczeństwem, ale wogóle o to nie pytała.
Kiedy w końcu skończył powiedziała coś, co poruszyło go bardziej niż chciałby przyznać:
  - Szkoda, że nie mogę sama tego zobaczyć.


Bearmen III- Red [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz