Rozdział 25

3K 154 0
                                    

Red

  - Więc jaki jest plan?
  - Nie wiem.
  Cichy głos Livii sprawił, że zawarczał. Denerwowała się kiedy wszyscy na nią patrzyli.
  - Mapy?-  Gold chyba też to zauważył.
  Kiwnęła głową, a Green posadził Alię na krześle, aby wstawić wodę w czajniku.
Red zrobił to co zwykle kiedy Livia się denerwowała. Przyłożył usta do zagłębienia jej szyi i zaczął wymierzać powolne pocałunki.
Inni zaczęli rozmawiać, ale Livia wpatrywała się w blat stołu. Podniosła głowę dopiero kiedy Gold rozłożył na niej mapę, tą samą na której ostatnio pisała. Rozejrzała się po wszystkich, zanim stwierdziła:
  - Lepiej, aby ktoś zajął miejsce w strażnicy.
  - Co?- pytanie Blacka najbardziej oddawało to co sam poczuł.
  - Nie powinni zaatakować przed czasem, ale...
  - Nie mamy strażnicy.
  Odwróciła się do niego, mimo, że to Black jej przerwał.
  - Przecież macie- mruknęła patrząc mu w oczy.
  Wiedział o co pyta, mimo, że nie zadała pytania. Martwiła się czy jest to coś, co chcieli przed nią ukryć. Ale już nie było takich rzeczy. Głosowanie pokazało, że miała wgląd w cały bunkier.
  - Nie mamy- potwierdził słowa Blacka.
  - Przecież widać ją z zewnątrz.
  Wiedział, że brwi uniosły mu się do góry, a jednocześnie nie mógł powstrzymać uśmiechu. Wyglądała zdecydowanie zbyt uroczo kiedy próbowała go przekonać do swojej racji.
  - Pokaż.- mruknął wyzywając ją.
  Pożałował tego od razu bo zerwała się z krzesła i okrążając stół ruszyła w stronę wyjścia. Pierwszy poszedł za nią Gold, a po chwili cała reszta.
Dogonił ją dopiero na schodach na wieżę i stanął za jej plecami, tak na wszelki wypadek. Stanęła na samym środku wieży i spojrzała na Golda.
  - Potrzebuje pistoletu.
  Chyba każdy widział jak mężczyzna się waha. Uzbroili się, chociaż nigdy nie robili w bunkrze, ale teraz mogli zostać zaatakowani w każdym momencie. Livia wyciągnęła rozłożoną dłoń w kierunku Golda i czekała.
Chciał aby ten niezręczny moment minął jak najszybciej. Nie mogła czuć, że ktoś jej nie ufa, więc wyciągnął swoją broń, ale pokręciła głową.
  - Potrzebuje osiem milimetrów.
  A taki kaliber używał tylko Gold, tylko skąd ona o tym wiedziała. Mężczyzna w końcu położył pistolet na jej dłoni a dziewczyna momentalnie sprawdziła naboje i odbezpieczyła broń.
Zuza natychmiast znalazła się za plecami Blacka, a Alia wogóle zniknęła na schodach za ścianą, co sądząc z jej komentarza wogóle nie przypadło jej do gustu, ale Green zasłonił drzwi swoim ciałem.
Livia wydawała się tym zupełnie nie przejęta. Spojrzała na sufit i zanim zdarzył go zauważyć wycelowała i strzeliła.
Rozległ się głośny trzask, który zagłuszył nawet strzał i część sufitu przesunęła się na bok, odsłaniąc około metrowe przejście na górę. Po chwili z sufitu, tuż obok stóp Livii wysunęła się metalowa drabinka, która oparła się o podłogę.
Był pewien, że gapi się na to jak wszyscy, z rozszerzonymi oczami i uniesionymi brwiami. Skąd wiedziała i czemu oni o tym nie wiedzieli?
Patrzył jak Livia zabezpiecza broń i w kompletnej ciszy oddaje ją Gold-owi.
  - Muszę wiedzieć jaką bronią dysponujecie.  Chociaż ogólnie, ale potrzebuje jakiejś listy.
  Przez długą chwilę nikt jej nie odpowiedział i zarejestrował jak przesuwa się w jego kierunku. Niby nie chciała jego ochrony, ale w niepewnych sytuacjach zawsze go szukała.
  - Chodź- mruknął Silver.
  Skierował się w stronę wejścia, przez co Green musiał wpuścić Alię do środka. Ona jedyna nie wyglądała na zaskoczoną.
  - Ale super! Chcę pierwsza.
  Nie słyszał odpowiedzi Greena, która na pewno nie była pozytywna, bo ruszył za Livią ma dół. Silver ruszył do przełącznika windy i chciała pójść za nim, ale przytrzymał ją na windzie ukrytej w podłodze.
Kiedy cała trójką zjechali na dół nawet nie pokazała zdziwienia, mimo, że wszyscy uważali, aby nie pokazać jej wcześniej piwnicy.
Ruszyła za Silverem do zbrojowni i powoli obeszła ją w koło oglądając broń, ale nic nie dotykając. Jej twarz też nie wyrażała żadnych emocji.
Kiedy wyszła pociągnął ją za rękę i przeprowadził przez otwartą śluzę do garażu. Światło zaczęło włączać się po kolei  pod wpływem jego kroków odsłaniając ogromną hale. 
Zagwizdała i to było najlepsze uznanie jakie kiedykolwiek słyszał.
Wykonała zaledwie pięć kroków na przód zanim odwróciła się w jego stronę i pokręciła głową.
  - Nie mamy czasu.
  A szkoda, bo zachwyt na jej twarzy sprawił, że spodnie momentalnie zrobiły mu się za ciasne.
Niestety Silver nie opuścił ich nawet na krok, a w kuchni byli już wszyscy oprócz Greena i Alii.
  - Alia zaprotestowała przeciwko opuszczeniu strażnicy- poinformował nie pytany Gold- Mówi, że widok jest tam świetny. Z tego co wywnioskowałem właśnie przekonuje Greena, że tam chce spać.
  Livia usiadła na jego krześle i sięgnęła po długopis. Chyba każdy śledził ruchy jej ręki kiedy wypisywała liczby na papierze mrucząc coś pod nosem. Dla niego były kompletnie bez sensu i zupełnie w losowych miejscach, ale na pewno tak nie było.
Nastawił ponownie wodę w czajniku i zrobił dwie kawy. Podał jedną Zuzi, a drugą trzymał podnosząc Livię jedną ręką i sadzając na krześle zanim posadził ją na swoich kolanach.
Sięgnęła po kubek dopiero kiedy napisała kolejny ciąg cyfr i dopiero wtedy przyszło mu do głowy coś, o co powinien zapytać dawno temu.
  - On tam będzie?
  - Tak.
  - Podaj mi nazwisko- zażądał.
  - On dowodzi wszystkim... Nie uda ci się go zabić.
  Wszyscy na nich patrzyli, ale nie obchodziło go to. Skrzywdził jego dziewczynę i zamierzał ją pomścić.
  - Nazwisko księżniczko.- gdy nie odpowiedziała przez dłuższą chwilę ciągnął dalej- Albo chociaż kolor włosów.
  Był pewien, że nie odpowie. Pochyliła się nad mapą wbijając tyłeczek w jego fiuta i musiał zacisnąć zęby, żeby nie warczeć przy wszystkich.
Nie mógł się powstrzymać i przebiegł palcem po bliźnie na jej policzku. Chciał zabić kogoś, kto jej to zrobił.
  - Grajam.
  Szarpnął Livią, aby móc na nią spojrzeć. I zrobił to zbyt mocno, bo wydała cichy jęk. Natychmiast poluzował uścisk wbijając wzrok w jej oczy.
  - Włosy ma w identycznym kolorze jak ja.
  Słyszał przekleństwa wokoło siebie, ale nie mógł oderwać od niej wzroku.
  - Wiesz czemu chcą was wszystkich zabić? Bo zakochałeś się w córce swojego największego wroga.
  Wyglądała na rozżaloną i wściekłą. I nawet nie chciał myśleć jak wyglądało jej dzieciństwo.
  - Zabije go- obiecał.
  - Sama to zrobię.
  Już miał skomentować, ale Silver wtrącił się do rozmowy.
  - Ty zostajesz.
Livia odwróciła się do niego tak szybko, że prawie spadła z jego kolan.
  - Nie!
  Jedyną odpowiedzią na jej krzyk była jego uniesiona brew.
  - Mamy głosować?
  Musiała zrozumieć, że to decyzja ostateczna, bo uderzyła pięścią w stół, który niebezpieczne zatrzeszczał.
  - Uważaj. Green go rozwalił i tak ledwo się trzyma.
  - Czemu mam tworzyć plan, skoro sama nie idę?
  - Żebyśmy my nie zginęli- mruknął Black- Dziewczyny też zostają, więc będziesz miała towarzystwo.
  - Nie jestem cywilem.
  - Ale zostajesz.
  Widział po jej ruchach, że jest zła. Ale stał po stronie chłopaków. Nie mogli jej narażać, wiedziała za dużo i mogła przydać się później, nawet jeśli któryś z nich by zginął.
  - Zabiję go dla ciebie- obiecał.
  Jedynie szarpnęła mapę przyciągając ją bliżej i odmierzając odległości palcami.
  - Księżniczko...
  - Już się nie odzywaj.
  Warkneła na niego i aż odchylił się do tyłu.
Gold spojrzał na niego z rozbawieniem i już otwierał usta aby coś powiedzieć, kiedy Livia znowu się odezwała:
  - Jeśli ktoś ma ochotę gadać to lepiej niech wyjdzie. Potrzebuje ciszy. A szybciej niż w godzinę i tak tego nie zrobię.
  Nikt nawet nie drgnął by wyjść. Wszyscy nachylili się aby lepiej widzieć mapę, nawet Zuza, która pewnie i tak niewiele z tego rozumiała.
Na mapie powoli pojawiały się kreski, kółka i okręgi. Z poprzednich kresleń na mapie już wiedział co oznaczają. Znajdowały się z zupełnie innej strony mapy niż poprzednio, a ich cel tym razem nie był tak blisko bunkra jakby chcieli.
Potem przeniosła się na papier tworząc szkice budynku o przyłapał się na tym, że prawie przygniótł ją do stołu, chcąc lepiej widzieć.
To co zrobili ostatnio to było nic w porównaniu do tego co narysowała. Zrobiła zaledwie jedno piętro budynku, chociaż na pewno było ich więcej zanim podniosła głowę.
  - Widzicie teraz? Nie macie szans.
  Nawet Silver kiwnął głową. To było jak jeden do miliona, że im się uda. Idąc tam kierowali się na pewną śmierć.
Jego ręce zacisnęły się mocniej na talii Livii, przecież nie mógł jej oddać.
Jednak dziewczyna przejechała dłonią po jego udzie, zanim przeniosła rękę z mazakiem na mapę.
  - Dlatego zrobimy dywersję. Zmusimy ich, żeby sami opuścili budynek.

Bearmen III- Red [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz