Rozdział 18

2.9K 160 4
                                    

Red

To było niesamowite uczucie. Mieć Livię u sobie. Spędzał z nią dosłownie każda chwilę kiedy nie pracował.
Nie chciała się kochać i mimo, że jego fiut twardniał ilekroć wchodził do jej pokoju to przynajmniej miał ją obok. Nie miała nic przeciwko pocałunkiem i wykorzystał to skrzętnie, chociaż za każdym razem po opuszczeniu dziewczyny musiał iść ulżyć sobie pod prysznicem.
Rozumiał jak się czuła. Zachował się jak dupek. Oskarżył Greena o nieużywanie prezerwatyw, a sama nawet o tym nie pomyślał. Livia myślała, że jest bezpłodny i nie mógł jej winić, że nic nie powiedziała o ochronie. To on powinien się zabezpieczyć. 
Nie wiedział na co liczy. Bał się tego co nastąpi, nieważne czy była w ciąży czy nie. Nigdy nie rozmawiali o ciąży i był pewien, że zbyt wcześnie na to. Dopiero się poznawali, a dziecko zbyt wiele zmieniłoby w ich życiu.
Dokładnie po czterech dniach pobytu Livii w bunkrze dziewczyna odezwała się ledwo zdążył przekroczyć próg jej pokoju.
  - Potrzebuję tamponów.
Odetchnął z taką ulgą, że Livia spojrzała na niego z oburzeniem, więc natychmiast wycofał się za drzwi, w towarzystwie jej krzyku:
  - Leki przeciwbólowe i czekoladę.
  Dopiero za drzwiami dotarło do niego, że ma problem. Zdobycie tamponów było zdecydowanie poza jego strefą komfortu.
Zaczął od czekolady i pudełka leków i dopiero wtedy zjechał na dół. Nie zamierzał chodzić po bunkrze z pudełkiem tamponów dłużej niż musiał. Nawet nie miał pojęcia jak duże to jest i czy wogóle będzie w stanie schować je do kieszeni.
Zapukanie do sypialni Alii wymagało od niego znacznie więcej wysiłku niż chciał przyznać. Otworzyła drzwi z takim szarpnięciem, że aż się wzdrygnał:
  - Green, czy ty...?!
  Jej krzyk ustał ledwo go zobaczyła. Ona i Green byli zupełnie różni i dogadanie się tej dwójki było problematyczne.
  - Przepraszam, nie...
  - Potrzebuje tamponów- przerwał jej.
  Chciał mieć to z głowy. Dostać to czego potrzebował i uciec.
Alia zamrugała i jej mina przeszła ze złej na rozbawioną.
  - Dla Livii? Spytałeś jej jakich używa?
  To były jakieś rodzaje? Chciał dostać cokolwiek, aby ten niezręczny moment minął i nie musiał przeżywać go ponownie.
Wiedział, że jego policzki przybrały odcień czerwieni. Już miał uciec i tylko zastanawiał się jak się usprawiedliwić, kiedy Alia zniknęła w głębi sypialni.
Kiedy ponownie pokazała mu się i podała małe pudełeczko w końcu wypuścił powietrze.
Przynajmniej pudełko było małe i mógł schować je do kieszeni, aby nikt nie widział.
  - Coś jeszcze?- dopytał Alia.
  - Nie wiem. Mówiła tylko o tym.
  Nawet nie wiedział czego jeszcze można używać w trakcie okresu. Może Livia potrzebowała czegoś więcej.
  Alia klepneła go w ramię i ziewneła.
  - Idę spać. Jakbyś zobaczył Greena to powiedz mu coś niemiłego i dodaj, że to odemnie.
  Livia czekała na niego przy drzwiach i wyglądała jakby jej ulżyło, gdy podał jej tampony. Zastanawiał się, jak długo musiała czekać aż przyjdzie. Był na obchodzie dobrych kilka godzin.
  - Muszę do łazienki.
  Przywykł do noszenia jej do łazienki przy swoim pokoju kilka razy dziennie. Posłusznie obejmowała go nogami i zamykała oczy. Nawet nie musiał o to prosić.
Zaczął się przyzwyczajać do jej obecności. Lubił myśleć, że jest obok i na niego czeka. Wyjście na obchód było łatwiejsze, kiedy wiedział, że wróci w jej ramiona.
Nie robiła nic aby walczyć. Nie uciekała, chociaż wielokrotnie miała taką okazję. Nawet nie podglądała gdy niósł ją korytarzem. Jedyne czego nie chciała robić to kochać się z nim, ale to akurat rozumiał. Daj jej czas i liczył, że skoro dostała okres wkrótce będzie na to gotowa.
Mieszkańcy bunkra zostawili ją w spokoju. Nie wchodzili do jej pokoju, a kiedy przenosił ją korytarzem ich rozmowy milkły w połowie zdania.
Wszyscy traktowali ją z pewną rezerwą i w pełni ich rozumiał. Wiedzieli kim była, nie do końca, bo nie chciała tego powiedzieć, ale pracowała dla ich wrogów. Zdradzenie jej jakikolwiek sekretów wiązało się z ryzykiem.
Najbardziej negatywnej nastawiony w stosunku do niej był Silver. Traktował ją jak więźnia, którego pojmali, a przecież nim nie była. Jego wargi zaciskały się za każdym razem kiedy ją widział i odkąd tu była przy przekazywaniu zadań wielokrotnie powtarzał, że są to rzeczy tajne, jakby sam tego nie wiedział.
Minął tydzień od kiedy się pojawiła i przez ten czas żaden z chłopaków nie podjął tematu Livii. Ignorowali ją, więc siedząc z Silverem na wieży zmarł słysząc rozkaz:
  - Musisz wyciągnąć z niej co wie.
  - Nie.
  - Red, to nawet nie chodzi o to, że jest wrogiem. Chodzi o nasze bezpieczeństwo. Wie to, czego chcemy się dowiedzieć od dawna. Musimy poznać swoich wrogów i ich zniszczyć.
  Red warknął, zaciskając dłonie na fotelu.
  - Ona nie jest wrogiem.
  - Pracuje dla nich.
  - Ale nim nie jest. Miała rozkaz postrzelenia pierwszej osoby, którą wyszła z bunkra. Wyszła Zuza i chybiła specjalnie. Black nadział się na kulę. Gdyby była wrogiem oboje by już nie żyli.
  -Black o tym wie?
  - Nikt nie wie.
  Nie widział dlaczego, ale nie podzielił się tą informacją. Black na pewno nie przyjmie dobrze tego, że postrzeliła go dziewczyna. Red-owi zależało aby każdy miał o Livii jak najlepsze zdanie.
  - Red, musimy ją przesłuchać. Wyciągnąć informacje. Jeśli ty tego nie zrobisz sam to zrobię.
  Był pewien jak to będzie wyglądało. Silver nie będzie miły. Potraktuje Livię jak wroga. Przykuje i będzie torturował, aż się podda.
  - Nie!- zaryczał, podnosząc się z krzesła.
  Silver odwrócił się ku niemu, jakby czekając na cios, który nie nadszedł.
  - Nie jest wrogiem- zawarczał Red jeszcze raz.
  - Przecież wszyscy ją tak traktują. Black i Green pilnują dziewczyn, aby nawet nie zbliżały się do jej pokoju, Gold obserwuje ją na kamerach. Wydaje się niegroźna, ale tak nie jest. Ty też to wiesz. Jest wrogiem i jeśli zechce to ucieknie.
  - Nawet ty ją traktujesz jak wroga.
  Niby kiedy? Przytulał ją, całował i nosił. Tak niby traktuje się wrogów?
  - Red, wyciągnij z niej informacje. Możesz w delikatny sposób, ale ma mówić. Daje ci czas, ale później sam to zrobię i dobrze wiesz jak to będzie wyglądać.
- Nic nie powie.
  - To zmuś ją aby to zrobiła. Wie więcej niż chce przyznać, a jej informacje są dla nas bezcenne.
  Silver jej nie lubił od początku, ale nie miał prawa zbliżyć się do jego księżniczki. I nigdy nie będzie mógł jej przesłuchać.
  Na szczęście miał patrol. Jego zmiana na wieży skończyła się i mógł uciec.
Nie chciał rozmawiać o Livii z Silverem. Traktował ją jak wroga, którym nie była. Była jego. Jego księżniczką, którą zamierzał chronić, nawet przed kumplem.
Zajrzał do Livii, zaniósł ją do łazienki i przyniósł obiad zanim wyszedł. Nie mogła cierpieć przez to, że musiał pracować.
Kiedy wspomniał o patrolu jedynie kiwnęła głową i odsunęła się, pozwalać mu wyjść.
Ostatnio nie inicjowała pocałunków i sam musiał podejść do niej, aby wycisnąć jeden na jej ustach zanim wyszedł.
Była bezpieczna, nieważne co powiedział Silver. Był w wieży i dał mu czas. Nigdy nie łamał danego słowa, skoro pozwolił mu działać tak było.
Żaden z mieszkańców bunkra nie miał prawa wejść do pokoju Livii, nawet jeśli będzie krzyczeć. To drugie dodał w rozmowie z nimi bo liczył na seks, ale na razie żaden krzyk nie padł z jej pokoju.
Wychodząc na zewnątrz był spokojny jak zawsze. Było bezpiecznie, zarówno tu jak i w bunkrze i nic złego nie powinno się wydarzyć

Bearmen III- Red [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz