Rozdział 14

3K 154 7
                                    

Livia

Musiała zdać raport. A to było ostatnie co chciała dzisiaj robić. Obudziła się wtulona w Reda i nie mogła zmusić się aby wysunąć się z jego objęć.
Słyszała po oddechu mężczyzny, że jeszcze spał. Jej głowa leżała na jego torsie i czuła jak unosi się jego klatka piersiowa.
Spojrzała w dół ciała Reda i nawet nie zdziwiła się widząc wypukłość w jego spodniach. Miała wrażenie, że on ciągle jest podniecony.
I tak musiała go obudzić. Nie zamierzała pozwolić aby ją śledził. Chciała aby dotarł do bunkra, by mogła bezpiecznie pojechać zdać raport. Ufała, że nie pojedzie za nią, ale miała wrażenie, że jej bezpieczeństwo jest ważniejsze niż dane słowo. I gdyby wyczuł, że coś jej grozi pojechałby za nią.
Mogła go obudzić w o wiele przyjemniejszy sposób, niż warknąć aby wstawał. Zsunęła się po jego ciele, docierając do krawędzi spodni. Starała się obniżyć je jak najdelikatniej, ale gdy fiut wyprostował się gwałtownie nie potrafiła powstrzymać sapnięcia.
Red się nie obudził. Zrobił to chwilę później, kiedy przejechała językiem po żołędzi. Jego biodra drgnęły i zawarczał. Na początku każdy głośniejszy dźwięk który wydawał sprawiał, że zerkała na niego, sprawdzając jego reakcję. Teraz już wiedziała co oznaczają te dźwięki.
I działały na nią. Napieła mięśnie brzucha, czując jak cipka powoli wilgotnieje.
Objęła ustami jego fiuta, a dłonią sięgnęła do jąder. Zaczęła ssać, jednocześnie masując powolnym tempem. Chciała się z nim podrażnić, ale nie zdążyła.
Nie była pewna, jak to zrobił, ale nagle miał ją pod sobą. Uderzyła plecami w prześcieradło, a usta Reda znalazły się tuż przy jej wargach.
  - Dzień dobry- zamruczał, jednocześnie wsuwając w nią fiuta.
  Jedyną jej odpowiedzią był jęk. Mężczyzna robił to niezmiernie wolno, a na dodatek nie chciał jej pocałować. Kiedy podniosła głowę by sięgnąć jego warg odsunął się, zachowując taki sam dystans.
  - Red- jękneła w proteście.
  - Przecież chciałaś się podrażnić.
  Zacisnęła wargi. Chciał aby poprosiła, ale nie zamierzała tego zrobić.
Jego oczy pociemniały i rozszerzył usta, pokazując czubki kłów. Wbił się w nią jednym ruchem, a wargi opadł na jej, zmuszając aby mu odpowiedziała.
Pchnięcia które zaczął wykonywał były szybkie i mocne. Jej biodra same uniosły się do góry. Zaczęła poruszać się w takim samym rytmie jak Red.
Sięgnął dłonią między ich ciała i uniósł jej bluzę do góry. Dwa palce ścisnęły sutek, wywołując lekki ból, na który jękneła mu w usta.
Oderwał usta tylko po to aby zacząć ssać drugi sutek. Livia wsunęła palce w włosy mężczyzny i przycisnęła go mocniej do siebie.
Zmienił kąt pchnięć, aby z każdym kolejnym ocierać się o łechtaczkę i nie potrafiła powstrzymać jęków.
Red nie przestał nawet na chwilę. Kontynuował szybkie tempo, aż zacisnęła się na jego fiucie krzycząc jego imię.
Czuła jak drży nad nią kiedy rozlał spermę w jej wnętrzu.
Puścił jej piersi i przesunął się wyżej, aby ją pocałować, już o wiele delikatniej.
  - Możesz mnie tak budzić codziennie?
  Nie miała siły mu odpowiedzieć. Red odzyskiwał siły o wiele szybciej niż ona.  Nabrzmiewał w niej i skupiła się na tym dziwnym uczuciu.
Mężczyzna obrócił się, z nią w ramionach, ani na chwilę nie wyciągając z niej fiuta. Ułożył ją na swoim ciele i chwycił dłońmi jej tyłek. Masował jej pośladki delikatnymi okręgami, sprawiając, że miała ochotę mruczeć, zupełnie jak on kiedy był zadowolony.
Wiedziała, że daje jej czas aby mogła ochłonąć i była za to wdzięczna. Poczekał, aż jej oddech się uspokoi, zanim spytał:
  - Druga runda?
  Prychneła unosząc biodra, aby się z niej wysunął. Musiała powstrzymać śmiech kiedy Red jęknął.
  - Nie mamy czasu.
  - Więc szybka runda.
  Zeszła z łóżka nawet mu nie odpowiadając. Obciągneła bluzę, czując jak patrzy się w jej tyłek.
  - Chociaż wspólna kąpiel?
  - Red, nie mamy czasu. Musisz jechać do bunkra, a ja... gdzieś.
  Już i tak było późno. Słońce było o wiele za wysoko na niebie, z Redem obok spało jej się o wiele lepiej i wstała zbyt późno. A musiała jeszcze poczekać, aż mężczyzna dotrze do bunkra, zanim sama wyjedzie.
  Warknął, ale słyszała jak wstaje.
  - Masz tylko jeden skuter.
  Odwróciła się do niego i to był błąd. Właśnie ziewał, wyciągając ręce do góry. Nic nie mogła poradzić na to, że znowu poczuła to uczucie w cipce.
Red pociągnął nosem i jego wzrok ściemniał.
  - Weź kąpiel, nie chce żebyś pachniała tak przy innych.
  Ruszyła w stronę łazienki, ale znowu powstrzymały ją jego słowa.
  - Jak chcesz to zrobić? Pieszo będę szedł do bunkra z trzy godziny. Podrzucisz mnie tam?
  Nie przewidziała tego, ale to było jedyne logiczne rozwiązanie. Nie mogła oddać mu skutera, a nie miała tyle czasu, by szedł pieszo.
Umyła się szybko i spakowała się zanim Red zrobił to samo. Patrzyła jak się ubiera.
Nawet nie zaprotestował, że nie zjedli śniadania. Nie był w dobrym humorze, zaciskał pięści i była pewna, że ten pomysł wcale mu się nie podobał.
  - Na pewno będziesz bezpieczna?- upewnił się, kiedy ruszyli do skutera?
  - Tak
  - I będziesz tu o zachodzie słońca?
  - Tak.
  - Nie zbliżysz się do tego faceta, który cię pobił?
  - Red, naprawdę nic mi nie będzie. Robiłam to wiele razy.
  Zabrał jej plecak i wrzucił do bagażnika skutera, zanim chwycił ją za biodra i posadził z tyłu. Usiadł przed nią chwytając kierownicę, co zupełnie się jej nie spodobało.
  - To mój skuter- zaprotestowała
  - A będziesz w stanie prowadzić gdy będę cię obmacywał? Bo raczej nie utrzymam rąk przy sobie.
  Chwycił jej dłonie i złączył je razem na krawędzi swoich spodni. Od razu zsunęła jedną niżej, ocierając ją o jego wzwód.
  - A ty będziesz w stanie wtedy prowadzić?
  Czuła jak wciągnął oddech i była pewna, że przygryzł wargi, aby nie warknąć. Jednak odpalił skuter.
  - Powiedz mi, kiedy mam się zatrzymać.
  Drażniła się z nim całą drogę. Jej dłoń co jakiś czas zjeżdżała odrobinę niżej, ocierając się o fiuta. Nie chciał wypadku, więc nie robiła nic więcej.
Zatrzymał się tam gdzie chciała. Ponad dwa kilometry od bunkra. Wycisnął na jej ustach słodki pocałunek i odszedł.
Specjalnie odjechała, tylko trochę, aby dalej go widzieć, ale żeby on nie mógł zobaczyć jej. Wiedziała, że tak będzie mu łatwiej. Nie chciał jej zostawiać, ale nie mogła pozwolić aby ją śledził.
Czekała aż zniknie w otoczeniu skał przylegających do bunkra i dla pewności odczekała jeszcze kilka minut.
Jazda do ośrodka, gdzie zdawała swoje raporty zajęła jej ponad dwie godziny. 
Powitała ogromny, biały budynek z bijącym sercem. Miała zdać raport, a nie zrobiła żadnego patrolu, bo była więźniem Reda. Musiała kłamać i liczyła, że się nie domyślą.
Obserwowała bunkier tak długo, że znała ich ruchy, ale nie mogła być pewna, czy robili to co zwykle. Ktoś inny też mógł ich obserwować, Green mógł pojechać do miasta innego dnia niż zwykle, a Silver wykonać inną trasę objazdu. A jeśli jej raport nie będzie zgadzał się z nimi będzie miała olbrzymi problem.
Wypuszczono ją bez wahania i przeszła przez szereg rutynowych kontroli bezpieczeństwa. W końcu ruszyła długim, białym korytarzem do biura na samym końcu.
Zapukała, ale nikt nie odpowiedział, więc sama otworzyła drzwi. Było puste, ale to nie powstrzymało jej, aby wejść do środka.
Usiadła na obrotowym fotelu naprzeciwko ogromnego, masywnego biurka. Mogli ją obserwować, kamery były wszędzie więc próbowała nie pokazywać swoich wątpliwości.
Zaczęła powoli kręcić się na krześle i kilkukrotnie ziewneła. Co kilka minut zerkała na zegarek, aby pokazać jak bardzo nudzi ją czekanie.
W końcu usłyszała korki na korytarzu i po chwili drzwi otworzyły się. Zatrzymała fotel, patrząc, na wysokiego mężczyznę o identycznym kolorze włosów jak ona.
  - Livio.
  - Ojcze.

Bearmen III- Red [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz