Rozdział 14

394 24 12
                                    

— Przez ostatnie dni jesteś bardziej niedostępny niż zwykle — mruknął Blaise, ponownie omiatając go badawczym spojrzeniem. — Może chcesz spróbować czegoś innego? — Draco poczuł nieprzyjemne ukłucie w klatce piersiowej. Ostatnie na co teraz miał ochotę to bliskość Blaise'a, choć jeszcze kilka dni temu nie pogardziłby szybkim numerkiem, gdyby widział jak bardzo chętny jest drugi chłopak. — Mam się bardziej postarać? — Nagle Blaise podniósł się z łóżka i w ułamku sekundy znalazł się przy nim. Draco na moment wstrzymał oddech, czekając na kolejny ruch z jego strony. Blaise przez moment przyglądał mu się uważnie, tak jakby próbował wyczytać coś z jego oczu. — Chcesz żebym o ciebie zawalczył, Draco? Powiedz tylko z kim mam się zmierzyć — szepnął, a on sam poczuł jak chłodny dreszcz przeszył go od stóp do głowy, ale nie było to w żadnym stopniu wywołane bliskością przyjaciela.

Wywołał go strach jaki pojawił się w tej samej chwili, kiedy musiał ugryźć się w język by nie odpowiedzieć Blaise'owi - z Potterem.

Nie miał pojęcia dlaczego ta myśl pojawiła się w jego
głowie ani czemu z taką siłą chciała opuścić jego usta, kiedy jego przyjaciel praktycznie przygniatał
go własnym ciałem, co w każdej innej sytuacji podziałałoby na niego natychmiastowo.

Przecież nigdy nie odmawiał, szczególnie, że Blaise bardzo dobrze wiedział co działało na niego najlepiej i co tak naprawdę lubił. Nie bał się razem z nim naginać granic i w głównej mierze to dlatego Draco zgodził się na tą niezobowiązującą relację.

Teraz jednak, czując ciepły oddech przyjaciela na własnej skórze nie czuł nic poza nim. Nie pojawiły się, te co zawsze, iskierki podniecenia oraz niepohamowana chęć rzucenia drugim chłopakiem na łóżko i wyzucia się ze wszystkich zahamowań.
Kiedy podniósł wzrok na Blaise'a, którego zaróżowione policzki i lekko przymknięte powieki zdradzały wszystko, nie czuł nic więcej jak chęci położenia się spać.

Był zmęczony, cholernie wyczerpany fizycznie jak i psychicznie. Dopiero teraz odczuwał skutki spotkania Pottera w Pokoju Życzeń. No właśnie, przecież kilkanaście minut wcześniej oddał się Potterowi, pozwalając sobie na chwilę dziwnego uniesienia, kiedy ten łapczywie wpił się w jego skórę. Instynktownie nasunął materiał szaty na nadgarstek, mając nadzieję, że ten drobny gest umknął Blaise'owi. Nie miał zamiaru dzielić się z nim tym faktem w najbliższym czasie. Na razie musiał sprostać zadaniu jakie mu powierzono, i musiał przeżyć jutrzejszą kolację. To było dla niego priorytetem, szczególnie, że jeśli wróci do Hogwartu w jednym kawałku, porozmawia z Potterem o tym co się wydarzyło.

Jasna cholera, o czym on myślał?!

Jeszcze chwilę temu nawet przez myśl nie przyszłoby mu, żeby z taką stanowczością chcieć rozmawiać z Potterem. Nie miał pojęcia co w niego wstąpiło, i dlaczego znów w jego myślach zagościła osoba gryfona. Cieszył się jednak, że nie czuł się tak otumaniony jak wcześniej, a jego umysł nie był zasnuty gryfońską mgłą. Musiał wziąć się w garść. A kiedy Blaise chwycił lekko jego krawat, by przyciągnąć go bliżej do pocałunku, wysilił się, żeby w końcu zaoponować.

— Wracaj do siebie, Blaise — powiedział i aż wzdrygnął się słysząc swój chłodny ton. Blaise odsunął się od niego w ułamku sekundy, wypuszczając z pomiędzy palców materiał krawatu, a jego twarz stężała w niezadowoleniu. Ewidentne liczył na inny rozwój wydarzeń. Draco odchrząknął niezręcznie. — Chcę położyć się spać — dodał, żeby jego wypowiedź nie brzmiała tak sucho, jak mu się wydawało, że brzmi.

Zabini westchnął głęboko nieco skonsternowany. Draco dobrze go znał, czasem miał nawet wrażenie, że lepiej niż samego siebie. Szczególnie w obecnej sytuacji z Potterem. W ogóle nie poznawał siebie samego. Porozmawia z Blaisem i powie mu o wszystkim co się wydarzyło, ale w odpowiednim czasie. Najpierw musi załatwić własne sprawy i zamienić kilka słów z Potterem.

Diabeł tkwi w szczegółach • Drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz