Rozdział 16

304 28 16
                                    

Mocne szarpnięcie, chwilowy brak stabilności i dezorientacja zostały natychmiast zastąpione uczuciem nagłego ciężaru, jaki sprawił, że całe powietrze opuściło jego płuca w momencie, w którym jego plecy zetknęły się z chłodną posadzką. Dopiero w następnej chwili zorientował się, że owym ciężarem, był Malfoy, który dopiero co zaczynał się podnosić. Chaos w umyśle Harry'ego został w momencie zastąpiony tak dobrze znanym mu już, uczuciem pragnienia, jakie wywołała bliskość tego cholernego dupka. I choć nie była ona na tyle obezwładniająca by całkowicie nie potrafił skupić swoich myśli, to wystarczająco irytująca by utrudnić mu sklecenie jakiegokolwiek, mądrze brzmiącego zdania.

I gdy Malfoy stał już na nogach, patrząc na niego z góry, Harry mimowolnie, jak zahipnotyzowany wyciągnął dłoń w jego kierunku, tak jakby oczekiwał, że ślizgon zinterpretuje jego gest w jeden sposób. Nie miał pojęcia co miał w głowie i czego tak naprawdę się spodziewał. Choć z pewnością nie tego, że Malfoy naprawdę chwyci jego dłoń w silnym uścisku i pociągnie go ku górze jednym, sprawnym szarpnięciem.

W momencie, w którym stanął naprzeciw Malfoya, instynktownie cofnął się o krok. A potem kolejny. Naprawdę zależało mu na rozmowie ze ślizgonem, a wiedział dobrze, że im bliżej się niego znajdował, tym trudniej będzie mu racjonalnie myśleć. Draco nie zareagował w żaden sposób na jego zachowanie, skrzyżował jedynie ręce na piersi, pozwalając sobie na obojętne spojrzenie.

Myśl, że Malfoy przyszedł na siódme piętro w jakimś celu kolejnej nocy, pojawiła się w umyśle Harry'ego całkiem niespodziewanie.

— Będziesz tak stał i się gapił, Potter? — Głos Malfoya o dziwo nie był przepełniony, tak dobrze znaną mu pogardą i wyższością. Brzmiał...normalnie. I chyba dlatego tak bardzo poczuł się w tym momencie niekomfortowo. Jak miał rozmawiać z Malfoyem skoro ten nie miał zamiaru odnosić się do niego tak jak przez te wszystkie lata. — Dlaczego tu jesteś? — Malfoy zmarszczył brwi, ale wydawał się tym faktem szczerze zaintrygowany. Harry jedynie wzruszył ramionami, bo tylko na tyle było go stać.

— Widocznie musiałeś chcieć bym się tutaj znalazł — mruknął, uważnie obserwując zmieniające się rysy na twarzy Malfoya.

— Bredzisz, Potter. Myślę, że skoro jesteś taki bystry, sam powinieneś z łatwością się tutaj dostać. — Harry zauważył jak lewa powieka ślizgona drgnęła niespokojnie. Malfoy czekał na jego ruch, na to co powie.

— Skoro moje życzenie było zbyt słabe, to twoje musiało nas tutaj przenieść — szepnął, a w tym samym momencie oczy ślizgona otworzyły się szerzej w niemym zdziwieniu.

— Ty... — zaczął, ale Harry nie pozwolił mu dokończyć. Postąpił jeszcze jeden krok do tylu, opierając się plecami o przeciwległą ścianę. Jej chłód przyniósł mu trochę ukojenia. Czuł, że jego ciało powoli zaczyna nabierać wyższej temperatury, tak jak za każdym razem kiedy Malfoy znajdował się gdzieś w pobliżu. Dzięki temu, że choć trochę pożywił się minionej nocy, nie odczuwał tak palącego pragnienia, jednak nie był w stanie przewidzieć jak długo da radę wytrzymać obecność ślizgona w tym małym pomieszczeniu.

— Wiem o Pokoju Życzeń — przerwał mu, w pełni odzyskując zdolność trzeźwego myślenia. Malfoy usilnie starał się ukryć reakcję na jego słowa lecz Harry był w stanie dostrzec zmianę w jego postawie. Napięte mięśnie i mocno zaciśnięta szczęka, świadczyły o tym, że w końcu to jemu udało się zapędzić Malfoya w kozi róg. I choć nie miał pojęcia przez ile czasu uda mu się utrzymać tą niemą przewagę, to wiedział, że musi wykorzystać swój moment w stu procentach. — Wiem również o diademie Roweny Ravenclaw — dodał, nie spuszczając oka z twarzy ślizgona.

— Nic nie wiesz, Potter — mruknął, odwracając wzrok, co całkowicie zbiło z tropu Harry'ego. Malfoy w żadnym calu nie przypominał tego samego, aroganckiego dupka, do którego tak bardzo przywykł. Nie miał pojęcia skąd wzięła się ta nagła zmiana w zachowaniu Malfoya, jednak myśl, że była to jedynie wyrafinowana gra z jego strony, która miała zamydlić mu oczy, szybko przeszła przez jego głowę. Nie miał pojęcia, czy ślizgon wciąż nim manipulował i to wzbudziło w nim falę frustracji, która szybko zastąpiła zmieszanie i niepewność wywołane zachowaniem chłopaka.

Diabeł tkwi w szczegółach • Drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz