#1 Jak utrzymać tajemnice przed szefem mafi.

3.1K 54 71
                                    

Leżałem na łóżku w swoim pokoju. Byłem chory wiec miałem dużo czasu na przemyślenia. Chyba coś jest ze mną nie tak. Ostatnio wydaje mi się że psuję relacje z moimi braćmi. Wiem że to może wydawać się dziwne ale czuję że Dylan zabiera mi Tony'ego. Odpycha go ode mnie. Jestem słabszy od moich braci i na pewno bardzo strachliwy więc nie musi jakoś bardzo się starać. Jak wszyscy bracia Monet jestem bardzo dobrze wysportowany, jednak nie jest to na tyle aby postawić się bracią.

- Proszę Shane. - powiedział Will wchodząc do pokoju z śniadaniem dla mnie, które mi podał. Była to owsianka z bananem, jabłkiem i cynamonem.

- Dzięki Will. - powiedziałem i zacząłem jeść.

- Proszę, bardzo jak się czujesz? - Zawsze był taki zatroskany

- Jest wporządku. - skłamałem. Czułem się okropnie i to nie tylko przez tą głupią chorobę.

- Okej a tak ogólnie to wszystko dobrze? - spytał

- Dobrze. - powiedziałem niepewnie - Jest naprawdę dobrze. Jak coś będzie nie tak to zadzwonię. - dodałem aby zabrzmieć pewnej.

- Okej to ja Vincent jesteśmy w gabinecie. - powiedział i wyszedł.

Will jest naprawdę wspaniałym opiekunem. Nie wiem czy to dlatego,  ale po śmierci mamy, chyba próbuje ją nam zastąpić. Co jest przemiłe.

Zjadłem podaną mi owsiankę i nie miałem co robić. Chłopacy i Hailie są w szkole a Vince i Will pracują. Postanowiłem że pójdę się przejść. Najpierw poszedłem do biblioteki.

(Ten pomysł jest inspirowany inną książką)

Zacząłem przeglądać książki, jednak żaden tytuł mnie nie zainteresował. No chyba jednak nie żaden. Wyjmowałem jedną która mnie zaciekawiła, jednak zainteresowała mnie inna książka. Była ona wepchnięta za inne książki. Przeczytałem napis na grzbiecie.

"Jak utrzymać tajemnice przed szefem mafi"

Złapałem za okładkę. Książka była jasno brązowa i w niektórych miejscach zakrwawiona.  Przesunąłem kilka stron. Na niektórych stronach też była krew. Książka była pisana odręcznie bardzo estetycznym pismem. Wyglądało że jest to coś lub miało być na kształt pamiętnika. W skrzydełku książki, które tworzyło kieszonkę znalazłem kilka żyletek i naszyjnik. Był to zloty łańcuszek z ciemno niebieskim sercem na końcu. Złapałem książkę i pobiegłem do pokoju. Włożyłem ją pod poduszkę i zacząłem szukać innego zajęcia.

Pomyślałem że nie mam co robić więc zacząłem chodzić. Chodziłem od końca korytarz do jego początku i nic mi to nie dało.

Nie wiedziałem co z sobą zrobić. Po chwili takiego chodzenia zrobiło mi się nie dobrze i poczułem że mdleje. Ale ktoś mnie złapał. Nie wiedziałem kto to. Osoba ta zaniosła mnie do mojego pokoju i położyła na łóżku.

- Shane, halo! - usłyszałem przerażony albo zdenerwowany głos Tony'ego. - Shane otwórz oczy - mówił trzęsąc mną. - Kurwa Dylan gdzie masz tą sodę! - wrzasnął. Dylan krzyknął coś z dołu ale nie zrozumiałem co.

- T-tony - mruknąłem gdy zebrałem w sobie siły aby się odezwać.

- Shane Boże. Otwórz oczy. - powiedział ale jednak trochę rozkazał spokojniej a ja delikatnie je uchyliłem.

- Mhm - mruknąłem.

- Dobra. Co się stało? - spytał gdy już lekko odzyskałem siły.

- N-nie wiem to ten. Nie wiem. - powiedziałem upadając na plecy.

- Dobra dobra.

W pokoju była cisza mój bliźniak podał mi wodę i pilnował aby nie odpłynął znów.

- Tony? - spytałem przerywając ciszę

- Co? - od razu na mnie spojrzał.

- Dzięki. - powiedziałem odwracając wzrok. Poczułem że Tony skanuje mnie wzrokiem ale na niego nie spojrzałem.

- A to za co? - zaśmiał się

- Nie wiem. Poprostu dzięki. - powiedziałem teraz już patrząc na bliźniaka.

- Spoko. - powiedział krótko

- A czemu jesteście w domu?

- Dylan przywalił jakiemuś typowi, tak że mu chyba nos złamał. Czy coś bo karetka po tego głupka była i do szpitala pojechał. Zadzwoniono potem do Vincenta i kazał nam wracać do domu. Chciałem sprawdzić jak się czujesz i cię wtedy złapałem. Ten dzban miał iść szukać sody, aby cię obudzić. Ale widać kurwa nawet tego nie umie. - Opowiedział.

- Dzięki.

- No już już bo mi się tu przestawisz.

- Dobra dobra spokojnie.

- Połóż się. Idę szukać tagi Idioty. - powiedział i wyszedł z mojego pokoju.

Położyłem się spać. Przykryłem się kołdrą ale było mi za gorąco więc się odkryłem. Jednak nie na długo bo było mi zimno. Na szczęście po jakimś czasie tych tortur zasnąłem.

Pov Tony.

Wyszedłem z pokoju mojego bliźniaka i poszedłem szukać tego debila. Wszedłem do kuchni i zauważyłem że szuka chaotycznie czegoś po szafkach. Pewnie jeszcze tej sody.

- Już nie trzeba. - powiedziałem i złapałem za Monstera który leżał na blacie. Otworzyłem go i napiłem się.

- Obudził się? - spytał Dylan szybko zamykając szafkę aby nic z niej nie wyleciało.

- Tak. Wszystko z nim okej. - powiedziałem biorąc kolejnego łyka.

- Daj łyka - powiedział wyciągając rękę w moją stronę.

Podałem chłopakowi czarną puszkę. Wypił łyka i oddał mi ją.

- Idziesz dziś na imprę do James'a? - spytał zmieniając temat.

- Nie chcę mi się. Zostanę dziś w domu. - mruknąłem wypijając napój z puszki do końca.

- Spoko to idę sam. - powiedział wzruszając ramionami.

- Puści cię Vince? - spytałem wyrzucając puszkę do kosza pod zlewem.

- Puści. - powiedział i poszedł do pokoju.

Zabrałem dwie butelki wody jedną dla mnie drugą dla Shane'a. I zrobiłem to samo co Dylan. Wszedłem jeszcze do pokoju Shane'a, który już spał. Zasłoniłem mu okno aby go nie obudziło rano i postawiłem przy jego szafce nocnej wody. Przykryłem go też kocem bo pod kołdrą może mu być gorąco, a bez zimno.

- Dobranoc Shane. - powiedziałem i wyszedłem z pokoju zamykając za sobą drzwi. Gdy wychodziłem natknąłem się na Willa.

- Cześć Tony co tu robisz? Przecież masz jeszcze lekcje. - spytał

- Dylan się z kimś pobił i Vincent kazał nam wrócić do domu. - wyjaśniłem.

- A co robiłeś u Shane'a? Wiesz dobrze że jest chory. - westchnął

- Zemdlał wcześniej a teraz przyniosłem mu wody. Nie wchodź do niego śpi teraz. - powiedziałem

- Nic poważnego mu się nie stało? - spytał lekko zmartwiony

- Nie zwykłe omdlenie. - machnąłem ręką i udałem się do pokoju. Will zszedł gdzieś na dół.

Wyszedłem na balkon. Martwiłem się o Shane'a. Może nie pokazuje tak emocji jak inni, ale Shane jest dla mnie ważny. Zauważyłem ostatnio że coraz więcej chodzi zamyślony. Będę musiał z nim poważnie pogadać. Odpaliłem papierosa i zaciągnąłem się dymem. Myślałem czy iść na impreze do James'a. Nie chciało mi się. Ale jednak Moneta nie było na imprezie. A Dylan będzie.

Dostałem wiadomość od Vincenta.

Jutro ty i Dylan macie przyjść do biblioteki.

Odpisałem szybkie "okej", zgasiłem papierosa i położyłem się na łóżku. Nie widząc kiedy zasnąłem.

__ __ __ __ __

Heja moi mili! Witam was w nowej książce! Mam nadzieję że się spodoba! Miłego dnia!

1044 słów
_ __ __ __ __

RODZINA MONET - Smutna historia Shane'a Moneta. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz