Pov Shane
Obudziłem się chwilę temu. Will siedział na łóżku obok mnie.
- Siedziałeś tu całą noc. - spytałem siadając na łóżku.
- Tak - machnął głową i spojrzał na mnie. - Całą noc - potwierdził.
- Dzięki - przytuliłem do siebie brata.
- Nie kusisz dziękować. - powiedział oddając przytulasa.
- Możesz nie mówić nic o tym Vincent'owi? Nie chcę wkopać Dylana.
- Przecież zobaczy jak wyglądasz. - odsunął mnie lekko od siebie, aby spojrzeć na moją twarz.
- Wytłumaczę mu to jakoś. Proszę Will
- Dobrze nic mu nie powiem. A ten ochroniarz? - spytał znów mnie przytulając.
- On mnie lubi on nie powie. - mruknąłem kładąc głowę na jego ramieniu.
- Dobrze. - Pogłaskał mnie po głowie.
- Dzięki Will - przytuliłem go do siebie jeszcze bardziej.
- Nie ma za co mały. - uśmiechnąłem się na dźwięk przezwiska.
- Co chcesz zjeść? - spytał później
- Nie wiem. Coś ciepłego. - powiedziałem ponieważ zaczęło mi się robić zimno.
- Masz gorączkę. - stwierdził po przyłożeniu mi rękę do czoła. - Pójdę po jakieś leki. - powiedział
Chłopak wstał i wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił z jakimś stropie. Chwilę po zażyciu lekarstwa nie czułem już bólu i tego okropnego ciepła.
- Połóż się, odpoczniesz jeszcze. - powiedział i zaczął kierować się w stronę wyjścia
Bałem się że chłopak mnie zostawi. A potem przyjdzie ktoś inny. Will był jedyną osobą której teraz się nie bałem. Podbiegłem do stojącego przy drzwiach brata i przytuliłem go tak mocno że prawie go udusiłem. Chłopak jak zobaczył moje zachowanie. Podniósł mnie i posadził na łóżku siadając obok.
- Co się dzieje? - spytał. Gdy zobaczył moje łzy spytał. - Shane?
- Boję się. - zapłakałem.
- Czego się boisz? - nie rozumiał o co mi chodzi.
- Boję się braci. - wyszeptałem.
- A mnie dlaczego, nie?
- Ty zawsze jesteś miły.
- Dobrze.
Przytulony do brata szybko zasnąłem. Obudziłem się po około godzinie nadal przytulony do Willa. Chłopak sprawdzał coś na telefonie gdy poczuł że się obudziłem od razu odłożył telefon i na mnie spojrzał.
- Cześć Shane. Jak się czujesz? - spytał przykładając rękę do czoła.
- Mhm.. - powiedziałem zaspany.
Usłyszałem że Will się cicho śmieje.
- Nie śmiej się. - mruknąłem
- Dobrze. - powiedział z uśmiechem.
- Chodź idziemy coś zjeść. - powiedział wstając. Wystraszyłem się co chłopak chyba zobaczył. - Będę z tobą przez cały czas. Idziesz? - powiedział miło i poszliśmy razem do kuchni.Było wcześniej jak na to że jest sobota.
Więc chyba nie ma się czego bać. Zaczęliśmy robić śniadanie. Po skończeniu wymyślonych przez nas naleśników, usiedliśmy przy stole. Zjedliśmy swoje porcje i schowaliśmy resztę do lodówki, aby inni bracia mogli zjeść później. Udaliśmy się na górę. Ja poszedłem do pokoju, a Will musiał iść do pracy. Zamknąłem drzwi i udałem się na balkon usiadłem opierając się o ścianę i poprostu tam siedziałem. Wyjąłem słuchawki i puściłem muzykę.
CZYTASZ
RODZINA MONET - Smutna historia Shane'a Moneta.
Hayran Kurgunie wiem.. ‼️‼️‼️ PAMIĘTAJCIE ABY NIE POWTARZAĆ NICZEGO CO JEST PRZEDSTAWIONE W KSIĄŻCE. JEST TO TYLKO KSIĄŻKA NIE PRAWDZIWE ŻYCIE. TO TYLKO MOJA WYOBRAŹNIA‼️‼️‼️