Pov Tony
- Tak malutka wszystko wporządku. (🧢) - powiedział Will głaszcząc ją po głowie.
Zostawiliśmy na jakiś czas problemy Will'a i samego Will'a w spokoju a teraz wróciliśmy do tematu Shane'a.
- Gadaliśmy z nim. - powiedział Dylan zdenerwowany patrząc na Vincenta.
- Jeśli to można właściwie nazwać rozmową. - powiedziałem załamany chowając twarz w ręce i kręcąc głową na boki.
- Co masz na myśli? - spytał Vince intensywnie patrząc na mnie swoimi lodowatymi tęczówkami. Nie widziałem tego ale wzrok mojego najstarszego brata poznam zawsze ale to zawsze.
- Nie odzywał się do nas. - wytłumaczyłem załamany pociągając nosem. Poczułem jak na moich rękach zbierają się łzy.
- Mhm Rozumiem - mruknął nasz najstarszy brat.
- Próbowałem zwrócić na siebie uwagę. Żeby jakoś zareagował. Aby się chociaż uśmiechnął. Chciałem tylko widzieć czy wszystko wporządku. - powiedział Dylan.
- W jaki sposób? - spytał Vincent patrząc teraz na Dylana
- Złapałem go za ramię. Delikatnie. Jednak dość mocno się tego wystraszył. - powiedział Dylan
- Co to znaczy? - spytała Hailie, która usiadła na krześle obok nas.
- Przerażony odepchnął od siebie Dylana i skulił się na łóżku. - powiedziałem
- I zaczął płakać. - dokończył Dylan.
Hailie zabrała ręce z mojej twarzy i przytuliła mnie do siebie. Vincent stał opierając się o ścianę wpatrując się w coraz bardziej bladego Will'a, który stał przy ścianie po drugiej stronie korytarza. Dylan uznał że idzie do Łazienki. Wiedziałem że nie chcę abyśmy wiedzieli jak płaczę. Sam miałem wielką ochotę zapalić papierosa.
Pov Will
Stałem opierając się o ścianę. Bolało mnie wszystko i było mi słabo. Ze stresu nie jadłem od jakiś trzech dni. Gdyby mama żyła nie cieszyła by się z nawrotu choroby z mojego dzieciństwa. Poczułem na sobie wzrok Vincenta jednak ignorując to odwróciłem głowę i zacząłem znów nieświadomie drapać nadgarstki. Prawie wcale nie zrośnięte rany znów zaczęły krwawić tylko o wiele bardziej intensywnie. Przez sprawiający mi to ból poczułem ulgę.
Aby znów nie dostać wykładu od wielkiego pana życia i śmierci, tego przed którym chylą się nawet szlachetne kwiaty, a chmury przestają padać aby nie zmoczyć jego śnieżno białej koszuli w skrócie mojego najstarszego brata Vincenta zasłoniłem ręce należącą do niego czarną bluzą. Dał mi ją w szpitalu podczas mojego ataku paniki i szybko jej nie odzyska. Ale chyba aż tak mu na niej nie zależy. Trudno.
- Wszystko wporządku? - spytał Vincent podchodząc do mnie z drugiego końca korytarza.
- Tsa jest świetnie. - mruknąłem.
Tony oznajmił że idzie na papierosa a Hailie szukać Dylana.
- Jesteś baldy. - stwierdził Vincent.
- Wydaje Ci się. - powiedziałem tym samym tonem.
- Kiedy ostatnio jadłeś? - spytał przykładając mi rękę do czoła.
- Emm nie pamiętam, chyba z tobą. - powiedziałem
- Jedliśmy ostatnio razem wczoraj i to śniadanie William. - powiedział patrząc na mnie wrogo.
Tak ale to zwymiotowałem.
- Może mówię że nie pamiętam. Martwię się o Shane'a. - powiedziałem a po mojej twarzy spłynęła łza.
- Rozumiem jednak musisz jeść. - powiedział przytulając mnie lekko. - Jak nie zaczniesz normalnie jeść wyślę cię do szpitala psychiatrycznego. - powiedział.
Zaczęło burczeć mi w brzuch i poczułem nagły przypływ głodu.
- Zjesz coś? - spytał.
- Mhm - kiwnąłem głową na tak.
Zauważyłem błysk w jego oczach i lekki lecz szczery uśmiech na twarzy. Zrobiło mi się miło.
- Przyniosę Ci usiądź. - powiedział i zaczął kierować się w stronę wyjścia z szpitala.
- Okej. - powiedziałem i usiadłem na tych szpitalnych krzesłach.
Siedziałem tak chwilę aż nie wrócili Dylan i Hailie.
- Gdzie Vince? - spytał Dylan jak zobaczył brak naszego najstarszego brata.
- Poszedł do sklepu. - mruknąłem opierając głowę na ręce ponieważ zaczęło kręcić mi się w głowie.
- Spoko. - powiedział i usiadł obok.
Oparłem głowę o ścianę za mną czytając jakiś plakat wiszący na przeciwko. Był o jakimś doktorze
- Wszystko dobrze Will? - spytała Hailie siadając obok Dylana.
- Tak malutka. (🧢) - powiedziałem.
- Okej - powiedziała.
Po chwili siedzenia w ciszy poczułem jak mój rękaw robi się mokry. Mimo że bluza była bardzo ciemna plama krwi na rękawie lekko się odznaczała. Kurwa Vincent mnie zajebie. I to nie przez ubrudzoną bluzę a kolejne podrapane nadgarstki.
__ __ __ __ __ __
Heja moi mili! Mam nadzieję że rozdział się wam spodoba. Dziś jest trochę krótszy ale nie mam siły aby pisać poprostu się źle czuje. Miłego dzionka!Ocena i Opinie > > > >
666 słów
CZYTASZ
RODZINA MONET - Smutna historia Shane'a Moneta.
Fanfictionnie wiem.. ‼️‼️‼️ PAMIĘTAJCIE ABY NIE POWTARZAĆ NICZEGO CO JEST PRZEDSTAWIONE W KSIĄŻCE. JEST TO TYLKO KSIĄŻKA NIE PRAWDZIWE ŻYCIE. TO TYLKO MOJA WYOBRAŹNIA‼️‼️‼️