Zamknąłem książkę i położyłem się na łóżku patrząc prosto w sufit. Delikatnie przykryłem się kołdrą przez nagłe uczucie zimną w pokoju.
Zwróciłem większą uwagę na sufit. Był biały z mnóstwem zacieków po bokach. Nie wiem czy da się ten kolor nazwać białym wydawał mi się bardziej szary. Zauważyłem też że w boku sali jest pleśń. Nademną wisiała też lampa. Mogło mi się wydawać jakby była popsuta. Lekko mrugała i wydawała dziwne, podejrzane i lekko straszące mnie dzwięki. Nagle zaświeciła dość mocno mega jasnym światłem. Prosto w moje nadal zaspane oczy.
Szybko zamknąłem oczy. Minęło kilka dobrych sekund kiedy znów lekko uchyliłem powieki. Światło tym razem nie raziło tak bardzo jak wcześniej. Mogłem uznać że sprawiało nawet przyjemny ból.
Postanowiłem delikatnie podnieść się do pozycji siedzącej. Usiadłem na szczęście już bez zawrotów głowy. Ostrożnie i to bardzo ostrożnie podniosłem się z łóżka.
Chwiejnym krokiem przez jeszcze drżące nogi poszedłem do łazienki znajdującej się w pokoju. Gdy ogarnąłem się jakikolwiek zacząłem oglądać guzy, blizny, zacięcia, rozcięcia, zaczerwienienia i siniaki których na moim ciele było milion. Nadal nie pamiętałem co się dokładnie
Jeszcze trochę chwiejnym krokiem lecz już nie na drżących nogach wróciłem na łóżko.
Musiałem pogadać z tym tajemniczym chłopakiem.
- Idę go poszukać. - powiedziałem stanowczo na głos do samego siebie.
Znów wstałem z łóżka i poszedłem tym razem do drzwi wejściowych do sali.
Otworzyłem drzwi strasząc się ich skrzypieniem i wyszedłem na korytarz. Na krzesełkach stojących naprzeciwko mnie zauważyłem siedzącego chłopaka. Był to ten którego właśnie szukałem. Był sam nikogo nie było i grzebał coś w telefonie.
- Hej.. - zacząłem przez co chłopak podniósł głowę i spojrzał na mnie zszokowany.
- Shane! - krzyknął i szybko wstał po czym do mnie podbiegł.
Czyli z tym imieniem miałem wcześniej rację.
- Hej.. - powtórzyłem to samo słowo co wcześniej.
- Chłopczyku tak się martwiłem. - powiedział biorąc mnie na ręce po czym wchodząc do sali i razem siadając na łóżku.
Byłem trochę zdziwiony reakcją chłopaka ale nie chciałem jakoś chaotycznie reagować na jego dziwne zachowanie.
- Jak się czujesz? Pamiętasz coś? - spytał
- Dobrze ale.. - powiedziałem
- Ale co? - spytał przerywając mi.
- Ja.. Ja nic nie pamiętam.. - powiedziałem na co zauważyłem strach w jego oczach.
- J-jak to nic nie pamiętasz? - spytał załamanym tonem głosu.
- Nic kompletnie.. - powiedziałem zrezygnowany.
- Chłopczyku.. - wyszeptał w desperacji
Chłopak delikatnie podniósł mój podbródek i dokładnie przyjrzał się mojej twarzy z wymalowanym na swojej załamaniem.
Przeskanował mój twarz dokładnie. Obejrzał każdy mój niepoukładany kosmyk moich roztrzepanych na każdą stronę świata włosów. Każde przebarwienie znajdujące się na mojej od dłuższego czasu porządnie nie zadbanej twarzy. Spojrzał na wszystkie zgniecenia na szpitalnej koszuli. Zwrócił uwagę na każdy siniak i zacięcie na odsłoniętych ramionach i udach. Przyłożył nawet rękę do guza z tyłu mojej głowy jednak przez grymas bólu na mojej twarzy szybko ją zabrał. Przyjrzał się też płynowi w kroplówce od której teraz byłem odłączony.
- Tony?.. - mój głos był nie pewny a w głowie szczerze się skarciłem za tak bardzo nie rozsądne postąpienie z mojej strony. Nie byłem nawet w jednym procencie pewny imienia tego chłopaka.
Brunet szybko na mnie spojrzał. Boże co ja narobiłem! Jednak szybko przerwałem tamtą myśl ponieważ chłopak delikatnie się uśmiechnął a w jego oczach błysnęła czysta radość.
- Pytasz czy mam tak na imię? Racja? - zaśmiał się bardzo miło
- Tak. - powiedziałem
Chłopak ostrożnie - tak jakby się bał że coś mi zrobi - przytulił mnie do siebie i delikatnie masował moje plecy.
- Tak chłopczyku jestem Tony. - wyszeptał mi do ucha.
- Opowiesz mi coś? - spytałem.
- Jestem twoim bliźniakiem młodszym o jebane 7 minut. Mamy jeszcze starszego o rok Dylana i jeszcze starszego Willa i najstarszego Vincenta. - powiedział licząc na palcach.
- Kocham tatuaże mam nawet kilka - powiedział podwija rękaw i ukazując mi tatuaż przedstawiający smoka
Tony miał chyba smoka właśnie na którejś ręce.
- I też motocykle tak samo jak ty chłopczyku. - powiedział energicznie na co się zaśmiałem
- A jak tu trafiłem? - spytałem na co chłopak przerwał na chwilę swoją wypowiedź.
- Ostatnio miałeś noo - tutaj się zaciął na chwilę - gorszy okres więc ci chciałem pomóc. - delikatnie podrapał się po karku - Miesiąc temu się pokłóciliśmy i lekko cię przewróciłem potem byłeś miesiąc w śpiączce.
Machnąłem głową na znak zrozumienia po czym obaj zostaliśmy w przyjemnej ciszy.
__ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __
Hej moi mili! Uwaga!!! W poniedziałek wleci wakacyjny maraton! Mam nadzieję że spodoba wam się nowy rozdział i cieszycie się że wleciał w czasie mojego nie pamiętania i braku weny. Jak już mówiłem życzę wam bezpiecznych, zdrowych, udanych i oczywiście szczęśliwych wakacji. Niestety lub stety. Nie wiem. Tak książka niedługo się skończy więc jaką historię byście chcieli? Smutną, szczęśliwą, miłosną? I oczywiście o jakim bracie monet. Miłego dzionka!Ocena i pomysły na nowe rozdziały. > > > > >
772 słowa.
CZYTASZ
RODZINA MONET - Smutna historia Shane'a Moneta.
Fanfictionnie wiem.. ‼️‼️‼️ PAMIĘTAJCIE ABY NIE POWTARZAĆ NICZEGO CO JEST PRZEDSTAWIONE W KSIĄŻCE. JEST TO TYLKO KSIĄŻKA NIE PRAWDZIWE ŻYCIE. TO TYLKO MOJA WYOBRAŹNIA‼️‼️‼️