#23 żule doradcy życiowi

844 23 11
                                    

- No to zdrowia dla brata. Miejmy nadzieję że Matka Boska zdrowie mu da. - powiedział na co się zaśmiałem.

- Tak miejmy nadzieję. - powiedziałem z śmiechem.

- Ty też mizernie wyglądasz? - powiedział przyglądając się mi

- Martwię się o brata i rzadko jadam. - powiedziałem

- Nie może tak panicz robić. - powiedział a ja zaśmiałem się na dźwięk kolejnego przezwiska.

- Jakie Jeszcze masz dla mnie przezwisko? - spytałem

- Nie zmieniaj tematu Will. - skarcił mnie.

- Przepraszam. - powiedziałem

- Wybaczam. Chodzi o to że przez tą chwilę palną poznałem już jakoś kierownika i zdajesz się dobrym człowiekiem potrzebnym temu światu. Chociaż co to za świat chatw. - przerwał i plunął na ziemię. - Musi kierownik dbać o siebie żeby zadbać na przykład o brata. - wytłumaczył

- Wiem poprostu się o niego martwię. - powiedziałem kładąc głowę na twarde oparcie ławki na której siedzieliśmy.

- Pamiętaj paniczu najpierw dbaj o siebie potem o innych. Rodzina jest najważniejsza to fakt ale trzeba siebie stawiać na pierwszym miejscu. Mimo wszystko kto ci pomoże jak nie ty sam. Rodzina i przyjaciele mogą cię zostawić ale to ty będziesz z sobą do końca życie. Wspomni panicz kiedyś me słowa. - powiedział

- Mądrze pan mówi. - powiedziałem patrząc na Jarka.

- A tak właściwie to kierownik nie z tych tutejszych? Nie poznaje. - spytał zmieniając temat mówił tak wspaniałym językiem że aż się zaśmiałem.

- Nie przyjechałem do brata z Pansylwani. - powiedziałem

- Dobrze tam mają? - spytał

- Tak dobrze tam jest. - wytłumaczyłem

Poczułem wibracje mojego telefonu.

- Przepraszam. - powiedziałem i wyciągnąłem telefon z kieszeni moich spodni

Zauważyłem że dzwoni do mnie Vincent więc odebrałem.

- Halo? - spytałem

CDN..

__ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __
Heja moi mili! Witam was w pierwszej części wszego wyczekiwanego maratonu dziś wlecą jeszcze 4 lub 3 rozdziały więc niedługo wleci reszta. Chce powiedzieć też że żartuje i to nie koniec rozdziału.

















__ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __




Pov Vincent

Will wyszedł z szpitala jakieś 20 minut temu. Z Hailie zaczęliśmy się martwić więc od razu zaczęliśmy go szukać. Niestety nadajnik w jego telefonie ostatnio się popsuł i nie zamontowałem mu nowego.

Poszliśmy najpierw na podwórko szpitala potem na najbliższe stacje benzynowe jednak nigdzie go nie było. Chodziliśmy tak przez dobre 20 minut aż w końcu postanowiłem do nie zadzwonić.  Po pierwszych kilku sygnałach chłopak odebrał.

- Halo? - spytał

- Williamie Monecie gdzie ty do cholery jesteś od około godziny ja i Hailie szukamy cię po prawie całym mieście! - krzyknąłem na niego.

- Zaraz wracam do szpitala. - powiedział lekko płacząc.

- No ja myślę! - krzyknąłem na niego na co Hailie mnie zaczepiła

- Vince nie bądź nie miły dla Will! - krzyknęła na mnie

- Drogie dziecko nie podnos na mnie głosu. - powiedziałem

Pov Will

- Williamie Monecie gdzie ty do cholery jesteś od około godziny ja i Hailie szukamy cię po prawie całym mieście! - krzyknął na mnie

- Zaraz wracam do szpitala. - powiedziałem lekko płacząc.

- No ja myślę! - krzyknął na mnie na co Hailie go zaczepiła

- Vince nie bądź nie miły dla Will! - krzyknęła na niego

- Drogie dziecko nie podnos na mnie głosu. - powiedział a ja się rozłączyłem.

Włożyłem telefon do kieszeni i znów oparłem głowę o oparcie ławki.

- Wszystko dobrze Will? - spytał Jarek

- Mój starszy brat jest na mnie wkurzony muszę już wracać do szpitala. Część Jarek. - powiedziałem i zacząłem iść z powrotem do szpitala.

- Cześć Will! - krzyknął do mnie.

Założyłem słuchawki i włożyłem gumę ust.

27.fuckdemons - czas

Piętnasta godzina, ja siedzę w kościele i modlę do Boga jak nie ma równych
Poznałem to życie za bardzo i dopiero mogę być sobą
I mogę pierdolić: "wydziabany dzieciak, który tu żyje w jebanej patoli"
Ja myślę o tym, jak mam kup pas dla mojej rodziny , jak wracam ze

szkoły (co?) części) Dwa siedem nie słuchał tych bredni (bredni), bo potem ja trzynastoletni (letni) Jarałem się w opór, że, komuś pomagam przez, kurwa, jebane piosenki Nicczego nie żałuję w życiu (nie!), Nauczę się dużo przez błędy ( błędy)

Zrozumiałem dawno to, że trzeba działać, a nie zastanawiać się którędy (-rędy)
Nie ufać nikomuj, nikomu nie!, nikomu, nikomu nie ufaj (nie!)
Bo zawsze i wszędzie, iz nimi, i bez nich dowiesz się, że karma to suka
Wszyscy pierdolą tylko za to i chętnie, by wbili Tobie nóż w plecy Wszyscy
pierdolą, że zginą za sobą, a prawda jest inna, no kurwa, niestety , co zrobiłem, to wszystko, co zrobiłem, to nigdy, przenigdy dla, kurwa , pieniędzy , jak nie było szamy

Nie skumasz wrażenia , jak piszą artyści
, że jarają się twoją muzą naprawdę , że mam talent, było jebanie, jebanie mnie non-stop I teraz skumaj, jak w głowie nasrane muszę mieć, by jakoś, kurwa, dorosnąć GUGU to dla mnie rodzina naprawdę, mówili, że bym tego nie pojawił

Ta, ta, jeździmy po Polsce jak ktoś pojeby, żeby pomagać ludziom, a nie jebać suki
Jak zarobię z płyty, to kasa, dom dziecka, a nie jakieś jebane, kurwa, te buty
Bo zdeptałem dawno już swoją nienawiść do ludzi sukces
Chcieli najebać małego chłopczyka, więc nie mów, że proste ja łatwo na wejście

Jak płacz mam, jak łzy to czas?
Jak robić hajs, jak niszczyć nas?
Jak zyskać siły, jak nie ma ich?
Jak żyć mam, mam, mam, mam, mam?
Jak płacz mam, jak łzy to czas?
Jak robić hajs, jak niszczyć nas?
Jak zyskać siły, jak nie ma ich?
Jak żyć mam, mam, mam, mam, mam?

__ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __ __
Heja moi mili! Witam was w pierwszej części wszego wyczekiwanego maratonu dziś wlecą jeszcze 4 lub 3 rozdziały więc niedługo wleci reszta. Chcę wam powiedzieć że kocham was wszystkich i chce wam wszystkim podziękować za wszystko co dla mnie zrobicie i że tak chętnie czytacie tą książkę.

Ocena i pomysły > > >

940 słów.

RODZINA MONET - Smutna historia Shane'a Moneta. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz