#22 Najtańsze fajki i żul

932 35 47
                                    

Machnąłem głową na znak że wszystko zrozumiałem po czym obaj zostaliśmy w przyjemnej ciszy. Trwała ona około 20 minut jak nie dłużej gdy przerwał nam ktoś wchodzący do sali.

Był to wysoki chłopak o lekko przerażającej jednak zdrowie postawie. Był dość dobrze umięśniony i miał lekko długie jak na chłopaka blond włosy. 

- Tony boże wszędzie cię szukam Idioto - powiedział ale gdy jego wzrok padł na mnie siedzącego na łóżku i patrzącego na niego szeroko otwartymi oczami jego wyraz twarzy z żalu czy złości zmienił się na szczery uśmiech od ucha do ucha. - Shane! - krzyknął bardzo szczęśliwy i energiczny po czym do mnie podbiegł okropnie mocno mnie przytulając.

- Dusisz go. - powiedział Tony.

- Nie prawda. - rzucił do Tony'ego pokazując mu język. - Racja Shane? - spytał mnie.

Mordo are you okej? I do not know you.

- Hej znamy się?.. - spytałem nie pewnie z chęcią przerwania ciszy po zadanym mi pytaniu.

- Co? - zaśmiał się przytulający mnie mocniej chłopak jednak jak nie uzyskał śmiechu z mojej strony szybko spoważniał. - O czym ty mówisz? - spytał

- Shane stracił pamięć. - westchnął Tony odsuwając odemnie chłopaka.

Dziękuję wybawicielu i mój bohaterze.

- Ha ha ha ha bardzo śmieszne uśmiałem się w chuj. - powiedział ale znów śmiechów z naszej strony nie uzyskał. - Czemu się nie śmiejecie! - bardziej krzyknął niż zapytał.

- Bo to nie żart Dylan! - krzyknął Tony.

Czyli ten dziwny blondyn miał na imię Dylan. Okej znam coraz więcej ludzi.

- Dobra Gdzie Vince Will i Hailie? - spytał zmieniając temat Tony.

Kim do Cholery oni są?

- Will poszedł się przejść i nie ma go od 40 minut i Vincent i Hailie poszli go szukać a ja miałem iść szukać ciebie. Nic za bardzo nie wiem ale no po prostu się zgubił i młoda zapłakaną poszła z dziadkiem go szukać bo przecież coś mu się jeszcze nie daj Boże stanie - zaczął tłumaczyć ale nic nie zrozumiałem

- yy no to Spoko? - powiedział też pewnie też nic nie rozumiejący Tony

- Ale młody jak nic nie pamiętasz? - zapytał znów zmieniając temat znowu podchodząc do mnie. Nie no ja to na policję zaraz zgłoszę obcy mi typ nie daje mi spokoju.

- No nie wiem nic kompletnie - powiedziałem zmieszany lekko odsuwając się od typa.

Pov Will

Czułem się trochę gorzej niż wcześniej. Nie wiem czy to przez ciągły badawczy wzrok Vincenta na mnie czy nadgarstki z których ciągle leciała krew. Postanowiłem że wyjdę na świeże powietrze więc zacząłem się kierować w stronę wyjścia z szpitala.

- Gdzie idziesz? - zatrzymał mnie głos mojego najstarszego brata.

- Idę się przejść. - wytłumaczyłem i już się nie oglądając wyszedłem z szpitala.

Wyszedłem z szpitala i zacząłem się kierować wzdłuż autostrady. Kilkadziesiąt lub kilka set metrów dalej znalazłem sklep.

Wszedłem do środka i kupiłem jakieś najtańsze fajki i gumy do żucia.

Zapłaciłem gotówką aby nikt się nie dowiedział.

Usiadłem na ławce niedaleko tego  sklepu i odpaliłem papierosa.

Zaciągnąłem się przyjemnym dymem nie paliłem od dobrych miesięcy.

(Nie pamiętam czy wcześniej palił jak tak to nie palił)

Przyjemny dym rozpływał się w moim gardle a charakterystyczny zapach fajek drażnił moje nozdrza.

Po chwili takiego siedzenia przyszedł do mnie jakiś bezdomny.

- Dzień dobry kierowniku. - powiedział zdejmując czapkę i potem znów ją zakładając

- Dzień dobry- odpowiedziałem bez emocji.

- Co kierownik taki smutny? - spytał

- Brat leży w szpitalu. - powiedziałem.

Nie znając tego człowieka miałem do niego większe zaufanie niz do np. Vincent'a.

- Przykro mi - powiedział siadając na ławce.

- Chcę pan zapalić? - spytałem podając mu paczkę.

- Ale jaki pan. Jarek jestem - zaśmiał się wyciągając jednego papierosa z paczki na co podałem mu zapalniczkę.  - Dzięki młody człowieku.

- Proszę bardzo ja jestem Will. - powiedziałem.

- Miło poznać Will. - powiedział podając mi dłoń.

- Mi również Jarek. - powiedziałem i uścisnąłem jego dłoń.

- Co się twojemu bratu stało? - spytał zaciągając się dymem.

- Upadł na szafkę i przez miesiąc był w śpiączce niedawno się obudził. - powiedziałem.

- No to zdrowia dla brata. Miejmy nadzieję że Matka Boska zdrowie mu da. - powiedział na co się zaśmiałem.

- Tak miejmy nadzieję. - powiedziałem .

__ __ __ __ __ __ __ __ __ __
Heja moi mili! Dziś przychodzę z czymś takim. Ogólnie to maraton będzie miał około 5 rozdziałów i zakończy tą książkę. Będzie on w poniedziałek i co jakiś czas będą wlatywać rozdziały.  Miłego dnia!

Oceny i pomysły > > >

688 słów.

RODZINA MONET - Smutna historia Shane'a Moneta. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz